Kraków: doktor z AGH stanie przed radą wydziału
Gazeta Krakowska, Krzysztof Sakowski 2010-07-02
Dr Roman S., wykładowca na Wydziale Wiertnictwa, Nafty i Gazu krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, w poniedziałek będzie się tłumaczył przed radą wydziału….
Dr Roman S. widział się w piątek z prof. Antonim Tajdusiem, rektorem uczelni. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że był bardzo zaskoczony oskarżeniami i nie potrafił racjonalnie wyjaśnić swojego postępowania. Rektor AGH natychmiast skierował sprawę do rzecznika dyscyplinarnego uczelni.
♥
Kraków: wykładowca AGH dorabia naciągając studentów
Gazeta Krakowska,Edyta Tkacz 2010-07-01
Dr Roman S., wykładowca na Wydziale Wiertnictwa, Nafty i Gazu krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, dorabia do pensji. Bierze pieniądze od kolejnych roczników studentów IV roku górnictwa i geologii.
Sprawą zajęli się rektorzy, trwają wyjaśnienia. – Prawdopodobnie zarzuty studentów się potwierdzą. Okazało się, że dr S. był wcześniej upomniany za podobne zachowanie. Widać nie przyniosło to skutku – mówi Bartosz Dembiński, rzecznik prasowy AGH.
Dr Roman S. jest zatrudniony na uczelni na czas określony. Jego umowa kończy się 30 września. – Z pewnością nie zostanie przedłużona – zapowiada rzecznik. Teraz sprawa trafi do rzecznika dyscyplinarnego AGH. – Uczelnia odcina się od takiego postępowania. To jednostkowy przypadek – stwierdza Dembiński.
Filed under: Aspekty finansowe, Korupcja, Sprawy dyscyplinarne | Tagged: AGH, finanse, korupcja |
Nie chcialbym umniejszyc rangi tego postepowania, ktore nie jest normalne i ktore nie moze zyskac przyzwolenia, ale sa takie sprawy w szkolnictwie wyzszym, ktore nie nazywa sie po imieniu patologia, a ktore sa patologia i to masowa.
Tytulem przykladu – dwu i wiecej etatowosc nauczycieli akademickich. Przeciez, gdyby powiedzial kolegom z Niemiec, ze w Polsce zdecydowana wiekszosc nauczycieli akademickich ze stopniem naukowych doktora nauk prawnych (lub dr hab. n. prawnych) ma drugi etat i teoretycznie min. 450 godzin pensum i wiecej, to powiedzieli by, ze potrzebuje chyba psychiatry, gdyz patrzac na ich prace jest to po prostu nie mozliwe.
A to dlatego, ze adiunkt w Niemczech ma maksymalnie 2-4 godzin zajec dydaktycznych w tygodniu (czyli 60-120 godzin pensum w roku, a nie jak w Polsce min. 240), do ktorych musi sie przygotowac 1-2 dni. Pozostala czesc 5-cio dniowego tygodnia pracy poswieca w wiekszosci na szeroko rozumiana prace naukowa.
Rzadko jaki profesor w Niemczech ma pensum 240 godzin w roku, a w Polsce sa i tacy, ktorzy maja min. 450 az do ponad tysiaca godzin. Jak to wyjasnic – to proste: dr i dr hab. nie przyklada sie do zajec dydaktycznych nalezycie, a przynajmniej nie ma na to tyle czasu, co Niemiecki kolega po fachu. Nierzadko przez wiele lat tak samo prowadzi zajecia, jezeli je w tym wymiarze wogole prowadzi, bo co mu kto zrobi, jak na 30 tygodni w roku akademickim przyjdzie w co drugim.