Proces lustracyjny prorektora uniwersytetu w Olsztynie

Rozpoczął się proces lustracyjny prorektora uniwersytetu w Olsztynie

PAP, 2010-08-27

27.08. Olsztyn (PAP) – Proces lustracyjny prorektora Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie prof. Władysława Kordana rozpoczął się w piątek przed Sądem Okręgowym w Olsztynie. Toczy się na wniosek lustrowanego, który powiedział przed sądem, że nie przyznaje się do współpracy z SB.

Prof. Kordan jest od 2008 roku prorektorem Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie do spraw nauki i współpracy z gospodarką. Informacje o jego współpracy z SB pojawiły się właśnie w 2008 roku, m.in. w „Rzeczpospolitej”, gdy na uniwersytecie wybierano nowe władze uczelni – w tym prof. Kordana na funkcję zastępcy rektora.

Podczas piątkowej rozprawy prokurator biura lustracyjnego IPN w Białymstoku złożył wniosek o uznanie prof. Kordana za kłamcę lustracyjnego, który w oświadczeniu nie przyznał się do współpracy z tajnymi służbami.

Prorektor przed sądem powiedział, że nigdy nie był tajnym współpracownikiem tajnych służb, nie podpisywał żadnych zobowiązań ani dokumentów, które mogły się znajdować w zasobach SB, nie spotykał się także z funkcjonariuszami ani nie przyjmował pseudonimu……

Według IPN z zapisów ewidencyjnych SB znalezionych w Białymstoku i w Warszawie wynika, że Władysław Kordan był tajnym współpracownikiem o pseudonimie „Paweł”.

Jak wynika z zachowanych dokumentów, współpraca z SB i Wojskowymi Służbami Wewnętrznymi miała miejsce w latach 1980-86. SB próbowała zniszczyć teczkę pracy i teczkę osobową agenta, jednak kopie tych dokumentów odnaleziono w innych miejscach.

Według IPN donosy „Pawła” dotyczyły m.in. współtwórcy Niezależnego Zrzeszenia Studentów w Akademii Rolniczo Technicznej w Olsztynie, późniejszego senatora PiS Jerzego Szmita. TW „Paweł” miał przekazywać informacje na temat nastrojów w środowisku akademickim.

Komisja do spraw etyki w nauce w ustawie o PAN

Komisja do spraw etyki w nauce w ustawie o PAN

USTAWA z dnia 30 kwietnia 2010 r. o Polskiej Akademii Nauk

Art. 15.

Zgromadzenie Ogólne Akademii w szczególności

9) wybiera komisję do spraw etyki w nauce;

10) uchwala kodeks etyki pracownika naukowego przedstawiony przez komisję do spraw etyki

w nauce.

Art. 39. 1. Komisja do spraw etyki w nauce wyraża opinie w sprawach dotyczących naruszeń zasad etyki w nauce przez pracownika uczelni, jednostki naukowej

Akademii oraz instytutu badawczego, o którym mowa w ustawie z dnia 30 kwietnia 2010 r. o instytutach badawczych (Dz. U. Nr 96, poz. 618), w szczególności w postępowaniach prowadzonych przez komisje dyscyplinarne.

2. Komisja do spraw etyki w nauce może z własnej  inicjatywy kierować sprawy dotyczące naruszeń zasad etyki w nauce przez pracowników, o których mowa w ust. 1, do właściwych komisji dyscyplinarnych z zaleceniem przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego.

Informację o wynikach takiego postępowania właściwa komisja dyscyplinarna przekazuje po jego zakończeniu, bez zbędnej zwłoki, do wiadomości komisji do spraw etyki w nauce.

3. Komisja do spraw etyki w nauce opracowuje kodeks etyki pracownika naukowego oraz prowadzi działalność mającą na celu upowszechnianie standardów rzetelności badań naukowych.

4. Kadencja komisji do spraw etyki w nauce trwa 4 lata i odpowiada kadencji organów Akademii.

Art. 40. 1. W skład komisji do spraw etyki w nauce wchodzi nie więcej niż dziewięć osób reprezentujących  środowisko nauki i szkolnictwa wyższego w Rzeczypospolitej Polskiej.

2. Komisja do spraw etyki w nauce wybiera swojego przewodniczącego na pierwszym posiedzeniu.

3. Komisja do spraw etyki w nauce orzeka w zespołach trzyosobowych.

4. Skład zespołu orzekającego oraz przewodniczącego  zespołu ustala przewodniczący komisji do spraw etyki w nauce.

5. Obsługę administracyjną komisji do spraw etyki w nauce sprawuje Kancelaria Akademii.

6. Minister właściwy do spraw nauki określi, w drodze rozporządzenia, tryb wyboru członków komisji do spraw etyki w nauce oraz tryb jej prac i sposób wykorzystania wiążących opinii komisji oraz sposób finansowania, mając na uwadze zapewnienie jej sprawnego działania.

Antynepotyczne zapisy w ustawach reformujących naukę

Antynepotyczne zapisy w ustawach reformujących naukę

USTAWA

z dnia 30 kwietnia 2010 r.

o zasadach finansowania nauki

Dziennik Ustaw Nr 96 Poz. 615

Art. 48. 1. Członkowie Komitetu Ewaluacji Jednostek Naukowych składają Przewodniczącemu Komitetu Ewaluacji Jednostek Naukowych w terminie miesiąca od dnia powołania:

  1. oświadczenie, w którym zobowiązują się działać bezstronnie w interesie publicznym;

2) oświadczenie, że nie będą wykorzystywać i udostępniać osobom trzecim informacji uzyskanych w trakcie realizacji zadań.

2. Członkowie Komitetu Ewaluacji Jednostek Naukowych nie mogą uczestniczyć w postępowaniu dotyczącym zatrudniających ich jednostek naukowych lub jednostek, z którymi łączą ich sprawy zawodowe lub w których jest zatrudniona osoba pozostająca z nimi w związku małżeńskim, pokrewieństwie lub powinowactwie do drugiego stopnia albo w takim stosunku prawnym, że wynik sprawy może mieć wpływ na jej prawa i obowiązki.

USTAWA

z dnia 30 kwietnia 2010 r.

o Narodowym Centrum Nauki

Rozdział 2

Organy i organizacja Centrum

Art. 3. Organami Centrum są:

1) Dyrektor Centrum, zwany dalej „Dyrektorem”;

Art. 8. 1. Powołanie, o którym mowa w art. 4 ust. 1 i 3, stanowi nawiązanie stosunku pracy na podstawie powołania w rozumieniu przepisów Kodeksu pracy.

3. W Centrum nie może powstać stosunek podległości służbowej między małżonkami oraz osobami pozostającymi ze sobą w stosunku pokrewieństwa do drugiego stopnia włącznie lub powinowactwa pierwszego stopnia

USTAWA

z dnia 30 kwietnia 2010 r.

o instytutach badawczych

Rozdział 9

Pracownicy instytutu

Art. 39. 1. Instytut zatrudnia pracowników:

2. W instytucie badawczym nie może istnieć stosunek podległości służbowej między małżonkami oraz osobami pozostającymi ze sobą w stosunku pokrewieństwa do drugiego stopnia włącznie lub powinowactwa pierwszego stopnia oraz w stosunku przysposobienia, opieki lub kurateli


Tadeusz Huciński – odwołany Rektor AWFiS wyjaśnia jak i dlaczego został odwołany

Jak i dlaczego zostałem odwołany…

Blog Tadeusz Hucińskiego, środa, 18 sierpnia 2010

http://tadeuszhucinski.blogspot.com/

Naruszyłem sieć interesów, dużych i mniejszych, wzajemnych usług oraz wpływów  grupy, która miała  niewątpliwie i niezaprzeczalnie swój interes osobisty i ekonomiczny w tym, aby wszelkimi możliwymi sposobami pozbawić mnie funkcji rektora AWFiS.

Podstawą wartości etosu akademickiego jest prawda, której należy rzetelnie poszukiwać, a wyniki tych poszukiwań dokumentować. Szczególna rola w tym procesie przyznawana jest rektorowi który, kierując się realizacją tej podstawowej wartości podejmuje działania oparte na przestrzeganiu prawa, służbie publicznej, zasadzie legalizmu, autonomii i odpowiedzialności.

W maju 2008r. zostałem wybrany na funkcję rektora Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu im. J. Śniadeckiego w Gdańsku. Obowiązki objąłem od dnia 1 września 2008r. W pierwszym miesiącu urzędowania przedstawiłem na konferencji w Raduniu program, którego podstawą było wprowadzenie menedżerskiego stylu zarządzania oraz unowocześnienie Uczelni. Nowe idee oparte między innymi na pozyskiwaniu środków finansowych, reformowanie wydatków i zmiany organizacyjne nie spodobały się dotychczasowym decydentom uczelnianym.

Od początku prawda o uczelni, jej finansach, interesach i nauce była skwapliwie ukrywana przez wieloletniego kanclerza uczelni, całkowicie podporządkowaną mu kwestor oraz prorektorów, z których jeden prowadził w powiązaniu z bratem kanclerza całkiem intratny biznes na terenie AWFiS.

Wszystko rozpoczęło się w momencie gdy jako rektor zdecydowałem się na dokonanie audytu prawnego wieloletnich umów dzierżawy i najmu, jakie AWFiS zawarł pod rządami poprzednich rektorów z innymi podmiotami – w tym również z pracownikami AWFiS.

Renegocjowano wówczas osiemnaście umów, co w skali roku dało AWFiS dodatkowy dochód 934 tys. zł. Dotyczyło to m.in. kortów tenisowych (stawka ok. 70 zł na miesiąc!), obiektów hotelowych i gastronomicznych. Przedtem normą było zawieranie przez uczelnię umów z dzierżawcami i najemcami, które były sformułowane na tyle ogólnikowo, że pozwalały kontrahentowi na dowolną interpretację i tym samym nie zabezpieczały interesów AWFiS.

Uczelnia brała na siebie m.in. koszty zużycia prądu elektrycznego, wody i ogrzewania. I w tym przypadku korzystne zmiany nastąpiły dopiero za mojej kadencji, co pozwoliło uczelni na zaoszczędzenie kwoty 366 tys. zł w skali roku. Dla uczelni o budżecie nieco ponad 20 mln zł to bardzo duże pieniądze.

Po kilku miesiącach urzędowania w efekcie podjętych działań naprawczych i organizacyjnych, zmierzających do wyjaśnienia szeregu negatywnych i patologicznych zjawisk i spraw z zakresu finansów uczelni oraz nieprawidłowości w zakresie nadawania tytułów i stopni naukowych przez Radę Wydziału Wychowania Fizycznego AWFiS, (zawieszonych decyzją Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów po skontrolowaniu szeregu prac habilitacyjnych i doktorskich w okresie poprzedzającym sprawowanie przeze mnie funkcji rektora), utworzyła się na uczelni zorganizowana grupa pięciu osób. Składała się prorektorów i dziekanów AWFiS i działała pod przewodnictwem „rektora honorowego”, obecnie już nie zatrudnionego w AWFiS, którą w szczególności wspomagał  rektor poprzedniej kadencji.

Po dokonaniu bilansu otwarcia, zmieniłem dziesiątki niekorzystnych dla uczelni umów, dokonałem zmian w systemie zarządzania i nauce, które były dla Uczelni balastem. Zmieniając istniejące status quo naruszyłem jednak sieć interesów, dużych i mniejszych, wzajemnych usług oraz wpływów wspomnianej grupy, która miała  niewątpliwie i niezaprzeczalnie swój interes osobisty i ekonomiczny w tym, aby wszelkimi możliwymi sposobami pozbawić mnie funkcji rektora AWFiS.

Na marginesie warto zauważyć, że to te osoby wykorzystując swoją pozycję oraz przynależny im z racji sprawowanych funkcji prestiż społeczny, nie respektowały i nie respektują podstawowych zasad, odzwierciedlających tradycję życia społeczności akademickiej. Dążą do anarchizacji uczelni, łamią podstawowe zasady i przepisy prawa oraz w imię własnych partykularnych interesów podważają podstawowe wartości  Uczelni, takie jak prawda, godność i służba publiczna. Swoimi działaniami (niekiedy z pogranicza prawa) doprowadzają również do konfliktowania społeczności akademickiej i degradacji Uczelni.

Na fakt, iż twierdzenia te nie są bezpodstawne, wskazują bezsprzecznie wyniki kontroli CBA, ujawniające szereg nieprawidłowości przy gospodarowaniu mieniem, w szczególności przez poprzednich rektorów, którym CBA zarzuciło działanie na szkodę uczelni, oraz kanclerza, któremu zarzucono m.in. wypłaty nienależnych wynagrodzeń wykonawcy realizującemu zadanie inwestycyjne oraz potwierdzanie nieprawdy na dokumentach finansowych. Obecnie toczy się pod nadzorem prokuratury śledztwo prowadzone przez CBA w tej sprawie.

Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, iż jest tylko kwestią czasu, iż zostaną postawione zarzuty konkretnym osobom.

W zakresie naukowym moje spostrzeżenia potwierdzają wyniki kontroli i decyzje Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów.

Konsekwencją działań tej grupy była pierwsza próba odwołania mnie ze stanowiska reaktora w dniu 13 lipca 2009r. O szeregu nieprawidłowościach, a wręcz naruszeniu prawa, już na etapie wszczęcia postępowania o odwołanie,  powiadomiłem Panią Minister Kudrycką, z prośbą o podjęcie niezwłocznych działań, mających na celu przywrócenie stanu zgodnego z prawem. Niestety bez rezultatu. Głosowanie  wygrałem ale pomimo podjęcia działań koncyliacyjnych,  grupa nadal nie chciała odpuścić.

Analogiczna sytuacja miała miejsce już niecałe trzy miesiące później, w związku z ponowną próbą odwołania mnie z funkcji rektora w dniu 5 października 2009r. Dwa dni przed inauguracją roku akademickiego ponownie jednak wygrałem głosowanie nad wnioskiem o moje odwołanie.

Kiedy po otrzymaniu w dniu 7 maja 2010r. postanowienia  Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego na mocy którego zarządzono na wniosek zorganizowanej grupy m.in. kontrolę działania zgodności organów uczelni z przepisami prawa, statutem oraz uzyskanymi uprawnieniami, zwróciłem się z prośbą o rozszerzenie zakresu kontroli o dokonanie sprawdzenia działania Uczelnianej Komisji Wyborczej i Komisji Dyscyplinarnej. Mogło to mieć ogromne znaczenie dla wyjaśnienia faktów, podłoża oraz okoliczności konfliktu. Pani Minister Kudrycka odmówiła jednak tej prośbie, wskazując że uczelniane komisje są niezawisłe.

Szczęśliwie dla porządku prawnego obydwie próby odwołania mnie przez grupę, okazały się bezskuteczne. Nie zmienia to jednak faktu, iż na skutek zaniechania Pani Minister i faktycznie za jej zgodą, doszło do rażącego naruszenia prawa, przez co grupa przeciwników spokojnego rozwoju AWFiS poczuła się bezkarna pod opieką ministerstwa.

Dzięki poparciu części społeczności akademickiej, która wyraziła również swoje stanowisko w apelu do Pani Minister Kudryckiej (podpisała go połowa profesorów – 19 osób,  reprezentatywne grono adiunktów, starszych wykładowców, trenerów kadr narodowych, kierowników i pracowników administracji – w tym pełniący obowiązki Kanclerza oraz Kwestor) nie było możliwości odwołania mnie przez zorganizowaną grupę dziekanów i prorektorów.  W tej sytuacji wspomniana wcześniej grupa swoimi pomówieniami doprowadziła do  skierowania do Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego wniosku o odwołanie mnie z funkcji rektora Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku.

Pomijając w tym miejscu brak możliwości formalnych takiego wniosku, to 7 maja 2010r. Pani Minister wszczęła piątą w okresie mojego urzędowania kontrolę ministerialną. Przewidywany czas zakończenia kontroli został określony na dzień 30 czerwca 2010r. Do postanowienia została dołączona lista dokumentów, które miały zostać udostępnione oraz informacji, do których jako rektor miałem się ustosunkować.

Po dokonaniu merytorycznej analizy tych pytań, ich zakresu  i szczegółowości (dotyczyły mi.in. nazwisk i innych okoliczności, które nie mogły być znane Pani Minister z urzędu) doszedłem do wniosku, że kontrola przeprowadzana została na wniosek i w zakresie określonym przez wyżej już opisaną grupę, stojącą w opozycji do moich działań. Jedynym jej celem było ograniczenie i za wszelką cenę zastopowanie działalności, zmierzającej do wyjaśnienia wcześniejszych nadużyć, zarówno w sferze naukowej, jak i finansowej.

Na prawidłowość niniejszej tezy wskazuje także fakt umożliwienia przez Panią Minister kontaktowania się w bliżej nieokreślonym zakresie z komisją kontrolną przez „senatora seniora” (jego syn i synowa bezskutecznie zabiegali u mnie o zatrudnienie), która to instytucja nie jest znana w przepisach ustawy ani statucie AWFiS. Na zgłoszony zarzut, iż przepisy precyzyjnie wskazują podmioty mogące uczestniczyć w czynnościach kontrolnych i nie przewidują możliwości ich poszerzenia, nie otrzymałem odpowiedzi.

Natomiast skutkiem treści pisma Pani Minister było wystąpienie „senatora seniora” z wnioskiem do mnie o udostępnienie określonych dokumentów, a więc próbą wstąpienia w czynności kontrolujących, co przemawia o przeświadczeniu grupy o jej silnej pozycji. Po mojej interwencji pisemnej Pani Minister przyznała mi rację, że „senator senior” nie ma uprawnień kontrolujących, a ja w konsekwencji otrzymałem kolejny zarzut od zorganizowanej grupy, dotyczący „uniemożliwienia kontroli przez senatora seniora”!

W trakcie kontroli z zaniepokojeniem stwierdziłem, iż wykształcenie osób kontrolujących nie odpowiada zakresowi badanych zagadnień (kontrolę co do naruszeń prawa przeprowadzał dr z zakresu automatyki), co nie pozwalało na podjęcie z nimi merytorycznej dyskusji w tym zakresie. Podkreślenia wymaga także sposób rozpoczęcia kontroli od bezprecedensowej sugestii kontrolującego w stosunku do mnie jako urzędującego rektora, abym zrezygnował ze stanowiska, co może sugerować, iż  kontrola miała zupełnie inny cel, niż wskazany w postanowieniu z dnia 7 maja 2010r.

W toku kontroli kontrolujący sformułowali kilkadziesiąt pytań, na które miałem  udzielić odpowiedzi do dnia 1 czerwca 2010r. Terminu dotrzymałem, mimo że   większość pytań nie miała związku z zakresem kontroli określonym w postanowieniu. Odpowiadając na nie, po raz kolejny przekonałem się, iż pytania te nie zostały sformułowane przez kontrolujących.

Niemniej kuriozalne jest to, iż już w dniu 1 czerwca 2010r. w piśmie adresowanym do Pani Minister, Podsekretarz Stanu prof. Zbigniew Marciniak zarzuca mi działania „polegające na uporczywym niezwoływaniu zarówno regularnych, jak i nadzwyczajnych posiedzeń senatu”, podczas gdy dopiero w dniu 7 czerwca 2010 Pan Janusz Jagliński z Departamentu Kontroli i Nadzoru MNiSzW poprosił o przekazanie terminów posiedzeń Senatu Uczelni. W celach czysto informacyjnych nadmieniam, że w okresie objętym kontrolą (17 miesięcy) odbyło się 17 posiedzeń Senatu.

Warto w tym miejscu zauważyć ogromny pośpiech Pana Podsekretarza Stanu, który sformułował zarzuty w tym samym dniu, w którym przedstawiłem pismo ze swoją odpowiedzią. Nie muszę dodawać, że moje argumenty nie zostały wzięte pod uwagę. Podkreślenia wymaga także  sformułowanie zarzutów w sposób tak ogólny, iż nie jest możliwe precyzyjne ustosunkowanie się do nich. Ich treść wskazuje na nieograniczoną wiarę Pani Minister w słowo przekazywane jej przez zaufanych „informatorów”.

W dniu 23 czerwca 2010 r. Minister Kudrycka pismem do członków Senatu AWFiS wystąpiła z wnioskiem o odwołanie mnie z funkcji rektora AWFiS, zarzucając szereg istotnych według niej naruszeń prawa. Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż zarzuty sformułowane zostały jeszcze przed zakończeniem kontroli (termin jej zakończenia określony został na 30 czerwca 2010r.) i przed dostarczeniem mi protokołu z kontroli. Kontrolowanemu przysługuje prawo ustosunkowania się do jej wyników w terminie 30 dni od daty otrzymania protokołu wraz z wnioskami pokontrolnymi. Skutkiem tej kontroli było zawieszenie mnie w obowiązkach rektora i prośba Minister Kudryckiej o wyznaczenie mającego  zastępować mnie „właściwego prorektora”.

Tej ostatniej prośbie Pani Minister nie uczyniłem zadość, gdyż zdawałem sobie sprawę, że moi przeciwnicy chcą na mnie zrzucić odpowiedzialność za coś, co na uczelni narastało przez ponad dwadzieścia lat. Nie chciałem być marionetką grupy ludzi, którzy latami rządzili AWF-em, doprowadzili do problemów finansowych i odebrania prawa do nadawania tytułów doktora i habilitacji – to pierwsze z brzegu przykłady. Przedstawiłem swój program i dążyłem do wprowadzenia menedżerskiego, stylu zarządzania. Bilans otwarcia, te dziesiątki szkodliwych dla uczelni umów, były balastem. W ten sposób naruszyłem sieć interesów, dużych i mniejszych, wzajemnych usług, wpływów.

Taka niezależna polityka uderzała w te interesy. Czyje? Wskazuje je raport CBA. Obrońcy tych interesów gotowi byli stanąć na głowie, byleby mnie usunąć z urzędu, za wszelką cenę, nie przebierając w środkach, posługując się oszczerstwem, plotką i kłamstwami. Także politycznymi wpływami. Nieprzypadkowo bo to metody rodem z głębokiego PRL-u. Tam bowiem, w tamtych relacjach personalnych, mają one swój rodowód.

Moja jednostronna korespondencja z ministerstwem trwa – choć na razie bez wiążących odpowiedzi ministerstwa. Ewidentnym tego przykładem jest pismo z 9 lipca 2010 r. w którym wskazuję, iż jako rektor dbałem i dbam o poszanowanie prawa na uczelni. Wyrazem tego było podejmowanie zdecydowanych działań przeciwko wykrytym przeze mnie nadużyciom i patologiom występującym w AWFiS. W ostatnim okresie przejawem dbałości o poszanowanie prawa był fakt podporządkowania się wszczętej przez Panią Minister procedurze, jak również szereg kierowanych do ministerstwa pism, informujących o postępującym procesie anarchizacji jaki wynikł z odczytywania stanowiska Pani Minister, jako aprobata działań osób zmierzających do przejęcia uprawnień przez prawnie wybranego rektora.

W świetle powyższego, kierując się wyżej opisanymi racjami i mając obowiązek przestrzegania poszanowania prawa w uczelni, złożyłem oficjalne zawiadomienie o niezgodnych z prawem działaniach osób, próbujących podejmować decyzje w imieniu AWFiS w Gdańsku. Osoby te wskazały na siebie, jako na osoby mogące wykonywać czynności związane z funkcją rektora, powołały nieprzewidziane prawem organy (pełnomocnik Kolegium Rektorskiego?!), wpływały na ustawowe i statutowe uprawnienia kanclerza i kwestor.

– W Pani gestii leży obecnie decyzja, czy podjęte zostaną w świetle wyżej opisanej sytuacji (i opisane w mojej wcześniejszej korespondencji) jakiekolwiek kroki prawne w stosunku do tychże osób – napisałem do Pani Minister Kudryckiej. Ponadto porosiłem o podanie, czy pismo z dnia 23 czerwca 2010 r. informujące o zawieszeniu mnie w obowiązkach rektora, stanowiło rodzącą skutki prawne decyzję administracyjną, podlegającą rygorom odpowiednich przepisów.

Wskazałem przy tym, iż pismo Pani Minister o zawieszeniu mnie w funkcji rektora nie zawierało cech decyzji administracyjnej. Mimo to z ostrożności i kierując się dobrem uczelni oraz chcąc uniknąć ewentualnego paraliżu decyzyjnego, wykonałem wszystkie niezbędne kroki, aby osoby umocowane decyzyjnie do działania wg zakresu uprawnień, zarówno ustawowych, jak i statutowych (kanclerz, kwestor, dziekani i prorektorzy) mogli bez problemów wykonywać swoje obowiązki.

Równocześnie wskazałem też, że jeżeli pismo z dnia 23 czerwca 2010 r. jest decyzją administracyjną, to będąc zawieszony, nie mogłem pełnić funkcji rektora. Na jakiej podstawie jako zawieszony rektor miałem podejmować działania, o których pisała Pani Minister w swoim piśmie, tzn. działania leżące w zakresie kompetencji rektora?

W mojej ocenie do chwili obecnej wykonałem wszystkie możliwe działania umożliwiające rozpatrzenie wniosku złożonego w trybie art. 38 ust.1 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. W dniu 1 lipca 2010 r. zwołałem nadzwyczajne posiedzenie Senatu,  które opuściłem na czas głosowania ze względu na przestrzeganie zapisu punktu 3 załącznika nr 2 Statutu AWFiS, a na które nie mogłem powrócić ze względu na bardzo zły stan zdrowia, wywołany stresem i emocjami. W tej sytuacji udałem się do lekarza w wyniku czego otrzymałem zwolnienie lekarskie.

W cytowanym powyżej piśmie zawarłem również bardzo znamienne zdanie: „W trosce o przestrzeganie prawa na kierowanej przeze mnie Uczelni uprzejmie proszę Panią Minister o spowodowanie zaniechania eskalacji bezprawnych działań ze strony grupy dziekanów i prorektorów, gdyż grozi to zaostrzeniem konfliktu, a w moim odczuciu, jak również odczuciu szeregu elektorów, senatorów i profesorów (którzy napisali apel do Pani Minister i bezskutecznie próbowali się z Panią spotkać) i z pewnością części społeczności akademickiej brak takiego przeciwdziałania stanowić może akceptację dla opisanej wyżej sytuacji naruszającej przepisy, jak i poparcie dla osób próbujących przejąć kompetencje zarządcze na AWFiS w Gdańsku”.

Apel o interwencję ministerialną i spowodowanie zaniechania eskalacji bezprawnych działań ze strony anarchizującej grupy pozostał bez echa, a moje przewidywania niestety zaczęły się sprawdzać.

Metody działania grypy opozycjonistów  przybrały postać gorszących wydarzeń, niegodnych standardów jakie winni prezentować nauczyciele akademiccy. Oto bowiem do wielokrotnych przypadków łamania prawa, dołączyły wydarzenia z dnia 20 lipca br. Haniebne zachowania pracowników naukowych z byłym rektorem W. Przybylskim na czele, tym razem skierowane zostały przeciwko pełniącemu obowiązki kanclerza uczelni Henrykowi Talaśce. Wrzucanie do kubła śmieci, wśród wrzasków z zapowiedzią, że „kanclerz będzie następny” są nie tylko hańbiące, ale   są też wyrazem intelektualnej bezradności. Ich wymiar moralny jest jednoznaczny, a standardy osób je prowadzących sięgnęły bruku. Wymiar prawny tych czynów został poddany pod osąd prokuratury.

Postępowanie Ministerstwa w całej tej sprawie odbieram jako formę testowania przez administrację rządową granic samodzielności szkolnictwa wyższego w Polsce. Ta precedensowa sprawa ważna jest również dla całej polskiej nauki. Poprzedza bowiem forsowaną przez Minister Kudrycką kolejną reformę szkolnictwa wyższego. Przestrzeganie rygorów prawa, samodzielności uczelni w tym przypadku staje się probierzem intencji i kompetencji ministerstwa, zwłaszcza jego urzędników.

W dniu 02.08.2010r Zostałem odwołany przez Panią Minister z funkcji rektora. Rozpoczął się okres rozliczeń, zwolnień, kłamstw i nieprzestrzegania prawa. Odwołałem się od decyzji Minister Barbary Kudryckiej. Mam nadzieję, że skutecznie.

Autor: Tadeusz Huciński o 22:23

Wykłady z zasad dobrych obyczajów



Uniwersytet nauczy żaków ogłady. Będzie etykieta

Gazeta Wyborcza Olsztyn, Marcin Wojciechowski 2010-08-22,

Wykłady z zasad dobrych obyczajów mają trwać 4 godziny. Będą one obowiązkowe tylko na studiach dziennych. Dlaczego władze Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego wprowadzają taki przedmiot do programu nauczania? – Chcemy, żeby nasz absolwent był nie tylko fachowcem w swoim zawodzie, ale także człowiekiem dobrze wychowanym – odpowiada Wojciech Janczukowicz, prorektor UWM ds. dydaktycznych…
Początkowo przedmiot ten miał się nazywać „ABC dobrego wychowania”, później – „Etykieta studencka”. Na koniec pozostała jednak sama „Etykieta”. – A bierze się to z tego, że braki w wychowaniu dostrzegamy również u nauczycieli akademickich – wyjaśnia prorektor. – Dlatego zdecydowaliśmy, że w ramach kursu pedagogicznego na wykłady z etykiety będą chodzić także asystenci i adiunkci, czyli przedstawiciele młodej kadry uniwersyteckiej. Wizytując zajęcia na swoim wydziale, sam byłem kiedyś świadkiem, jak wykładowca spóźnił się ponad 15 minut.

Student, któremu spodobają się zajęcia z etykiety, będzie mógł zapisać się na ten przedmiot w zakresie rozszerzonym aż do 30 godzin.

Ryszard Andrzejak nie ustąpi z funkcji rektora AM

Ryszard Andrzejak nie ustąpi z funkcji rektora AM

Gazeta Wyborcza Wrocław, Tomasz Wysocki 2010-08-16

– Moja rozprawa habilitacyjna powstała w sposób rzetelny i uczciwy – twierdzi rektor wrocławskiej Akademii Medycznej prof. Ryszard Andrzejak. W wyjaśnieniu wysłanym do Ministerstwa Zdrowia odrzuca sprawozdanie Zespołu ds. Etyki w Nauce, który zarzucił mu plagiat i naruszenie rzetelności naukowej….- Rektor sam z siebie nie ustąpi ze stanowiska. Może go do tego nakłonić tylko minister zdrowia. Ale ministerstwo w wyjaśnieniu tej sprawy nie było zbyt aktywne – mówi jeden z profesorów wrocławskiej uczelni. – Na przykład utajniło kompromitującą opinię profesora Stankiewicza z Gdańska, który zdawkowo wypowiedział się o habilitacji Andrzejaka i złożył wniosek o umorzenie postępowania. Czy po opinii takich znakomitości w końcu podejmie jakąś decyzję? Szczerze wątpię, minister będzie unikała tematu plagiatu rektora.

Sprawozdanie Zespołu ds. Etyki posłano do Ministerstwa Zdrowia 20 lipca. Resort zdrowia do dzisiaj nie przygotował stanowiska w tej sprawie. Jakub Szulc, wiceminister zdrowia, mówi jedynie: – Czekamy na wyjaśnienia rektora Andrzejaka. Przeanalizujemy także dokumentację tej sprawy.

Miażdżąca opinia w sprawie habilitacji rektora AM

Miażdżąca opinia w sprawie habilitacji rektora AM

Gazeta Wyborcza, Wrocław Tomasz Wysocki 2010-08-11,

– Osoba, która dopuściła się plagiatu, powinna być pozbawiona tytułu naukowego. Niezgodne z akademickim standardem jest, aby zajmowała urzędy akademickie – stwierdzili członkowie Zespołu ds. Etyki w Nauce przy Ministerstwie Nauki

Komentuje Jerzy Sawka: Andrzejak musi odejść

To finał tej niesmacznej sprawy. Kto może mieć jeszcze coś do dodania po opinii tak znakomitego grona autorytetów? Jedynym sensownym rozwiązaniem jest dymisja rektora Andrzejaka. Przeciąganie sprawy, zwoływanie pozornych uczelnianych komisji do jej zbadania i pokrętne tłumaczenia coraz bardziej zanurzały Akademię Medyczną w błocie własnej produkcji. Uczelni potrzebne jest oczyszczenie. Z Ryszardem Andrzejakiem to niemożliwe.

Nie wiem, co rektor-plagiator mógłby mieć do powiedzenia pierwszemu rocznikowi studentów Akademii Medycznej na tegorocznej inauguracji roku akademickiego…..

Oświadczenie rektora AM Ryszarda Andrzejaka w sprawie plagiatu

Serwis  Akademii Medycznej  im. Piastów Śląskich2.08.2010.

Oświadczenie
Po raz kolejny i niezmiennie oświadczam, że nigdy nie popełniłem plagiatu.
Ze spokojem oczekuję na zakończenie toczącego się postępowania wyjaśniającego prowadzonego zgodnie z procedurą przez organa powołane do tego z mocy prawa.
Jestem przekonany, że podobnie jak uprzednio postępowanie prowadzone w sprawie przez rzecznika dyscyplinarnego powołanego przez Ministerstwo Zdrowia oddali zarzuty stawiane mi przez byłych pracowników Uczelni.
W oparciu o wyniki postępowań wyjaśniających podejmę właściwe kroki na drodze prawnej w stosunku od osób naruszających obecnie moje dobre imię.
Mimo negatywnej kampanii prowadzonej przez moich adwersarzy i wbrew ich intencjom, będę kontynuował niezbędne dla przyszłości Uczelni reformy.
prof. dr hab. Ryszard Andrzejak
oraz

Plagiat habilitacji w Bydgoszczy

Plagiat habilitacji w Bydgoszczy

Marek Wroński

Kiedy w maju br. dr hab. Jolanta Zdybel z Zakładu Historii Filozofii Nowożytnej Wydziału Filozofii i Socjologii UMCS przygotowywała swój nowy wykład Jednostka, wspólnota, tłum i intensywnie gromadziła bibliografię, wśród kilkunastu książek napotkała monografię habilitacyjną dr Katarzyny Polus-Rogalskiej Etyczny wymiar wartości jednostkowo-wspólnotowych we współczesnych koncepcjach społeczno-polityczno-ekonomicznych (Wydawnictwo Naukowe GRADO, Toruń 2009). Autor ka była adiunktem w Zakładzie Polityki Zrównoważonego Rozwoju (kierownik: dr hab. Andrzej Papuziński) Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.

Podczas przeglądania III rozdziału książki dr hab. Zdybel ze zdumieniem odkryła, że ponad 90 proc. Tekstu tego rozdziału to fragmenty „zagrabione” z opublikowanego kilkanaście lat temu jej doktoratu Filozofia Robina George-’a Collingwooda (Wydawnictwo UMCS,Lublin 1997). Po wnikliwszym zapoznaniu się z tekstem okazało się, że dr Polus -Rogalska przepisała niemal słowo w słowo tekst doktoratu.

To, co szczególnie oburzyło prof. Zdybel, to fakt, że fragmenty, które ona w swoim doktoracie zaznaczyła jako cytaty z dzieł Collingwooda (w jej własnym tłumaczeniu), w tekście K. Polus-Rogalskiej stały się fragmentami „własnych przemyśleń” plagiatorki.

Ta obserwacja wywołała podejrzenie,czy pozostałe rozdziały książki Katarzyny Polus-Rogalskiej są napisane rzetelnie.

Po rozległych poszukiwaniach i porównaniach prof. Jolanta Zdybel natrafiła na pracę zbiorową Etyka XX wieku t. I, pod red. S. Jedynaka i L. Gawora, gdzie znalazła potwierdzenie swoich obaw. Okazało się, że kolejne rozdziały habilitacji są przepisane, od 50 proc. do 95 proc., z powyższego tomu, z następujących opracowań: Jacka Jaśtala i Jana Pawlicy Rozległość usytuowania etyki w systemie Maxa Schelera, s. 11-18; Henryka Borowskiego Poglądy etyczne Moritza Schlicka, s. 19-32; Anny Drabarek Etyka czci dla życia Alberta Schweitzera, s. 33-42; Joanny Górnickiej Między sumieniem a metafizyką rozumu: etyka komunikacyjna Jurgena Habermasa, s. 43-60; Stanisława Jedynaka Myśl etyczna Clarence’a I. Lewisa, s. 61-73; Stanisława Jedynaka Poglądy etyczneRalpha Bartona Perry’ego, s. 93-107; Stanisława Jedynaka Myśl społeczno-etyczna Morisa Ginsberga, s. 109-128; Stanisława Jedynaka Poglądy społeczno-etyczne Sidneya Hooka, s. 129-142.

To jeszcze nie koniec, bowiem kiedy dr hab. Zdybel zapoznała się z drugą, wcześniejszą książką K. Polus-Rogalskiej.-Etyczny wymiar jednostki we współczesnych koncepcjach społeczno-polityczno-ekonomicznych (Przedsiębiorstwo Wydawniczo-Księgarskie KATE, Bydgoszcz 2006), okazało się, że treść obu książek jest identyczna. Oczywiście obie pozycje miały recenzentów: jednym była prof. Teresa Sasińska-Klas z Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego, zaś drugim prof. dr hab. Andrzej Chodubski z Instytutu Politologii Uniwersytetu Gdańskiego.

Chętnie przeczytałbym wyjaśnienia, jak to się stało, że recenzenci ozdobili swoimi nazwiskami oczywisty naukowy chłam i podjęli się zrecenzować monografię z filozofii etyki, pracując na zupełnie innych naukowych polach… Jak mnie poinformował prof. Papuziński, obie książki wyszły poza jego wiedzą i przy ich wydawaniu nie zaangażowano żadnych środków uczelni.

Sprawa powyższego plagiatu została rozpropagowana przez prof. Wojciecha Sadego w środowisku filozoficznym, zaś dyrekcja Archiwum Nieuczciwości Naukowej powiadomiła kierownictwo Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, które poleciło rzecznikowi dyscyplinarnemu, prof. dr hab. Krystynie Marzec-Holce, wszcząć wyjaśniające postępowanie dyscyplinarne. Jak mnie poinformowano, dr Polus-Rogalska jeszcze kilka miesięcy przed wykryciem plagiatu została wyznaczona do zwolnienia z końcem roku akademickiego z powodu niezrobienia habilitacji. Nie była w stanie znaleźć ośrodka, który otworzyłby jej przewód habilitacyjny.

Obecnie na prośbę rzecznika powołano 3-osobową komisję dziekańską, która ma ocenić zarzuty plagiatu. Zapewne wyniki będą znane po wakacjach, a wtedy dr Polus-Rogalska już nie będzie pracownikiem uczelni, co może dać powód do umorzenia postępowania dyscyplinarnego. Nie zawiadomiono też jeszcze Prokuratury Rejonowej o podejrzeniu popełnienia przestępstwa plagiatu, co rektorowi niezwłocznie i bezwzględnie nakazuje prawo.

Sprawa dr Jakuba Wójcika

Jakiś czas temu („FA” 10/2009) w artykule Nierychliwie, ale sprawiedliwie opisałem sprawę plagiatu dwóch artykułów opublikowanych w języku angielskim przez dr. Jakuba Wójcika, ówczesnego adiunkta Katedry Filologii Angielskiej UMK w Toruniu. Podałem tam, że dr Wójcik orzeczeniem Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej z 10 września 2009 został ukarany karą 10-letniego zakazu wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego. Orzeczenie doręczono dopiero po 2 miesiącach i rozpatrując jego odwołanie z 1 grudnia 2009 Zespół Orzekający Odwoławczej Komisji Dyscyplinarnej Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego w Warszawie pod przewodnictwem dr hab. Ewy Gruzy w dniu 8 kwietnia 2010 r. uchylił w całości orzeczenie i zwrócił do ponownego rozpatrzenia.

Formalnym powodem był fakt, że zespół orzekający Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej pod przewodnictwem prof. dr. hab. Marka Kalinowskiego (prawnika, profesora Wydziału Prawa i Administracji) podpisał się w orzeczeniu jakoby w złym miejscu: pod uzasadnieniem tego orzeczenia, natomiast zabrakło oddzielnego podpisu pod sentencją tego orzeczenia. Art. 27 ust. 4 rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego z 14 marca 2007 r. mówi:

„Orzeczenie wraz z uzasadnieniem podpisują wszyscy członkowie składu orzekającego. Przegłosowany członek składu orzekającego, podpisując orzeczenie, moe zaznaczyć na orzeczeniu swoje zdanie odrębne”.

Takich unieważnień z powodu jakoby „złego miejsca podpisu” było już przynajmniej kilka, co niekiedy może skończyć się umorzeniem całego postępowania z powodu przekroczenia 2-letniego

okresu toczenia się sprawy. Następuje to z mocy prawa (art. 114 ust. 4 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, który bez potrzeby i wbrew logice prawnej wprowadzono w 2005 r.), co w przypadku celowego przedłużania postępowania poprzez niestawienie się obwinionych bądź ich obrońców na rozprawach powoduje bezkarność, mimo udowodnionej i niewątpliwej winy obwinionego.

W związku z powyższym apeluję publicznie do ministra nauki i szkolnictwa wyższego, by przy okazji zachodzących zmian ustawowych tak zmienił i uzupełnił obecne rozporządzenie o szczególnym trybie postępowania wyjaśniającego i dyscyplinarnego wobec nauczycieli akademickich, aby takie „michałki” z Kodeksu Postępowania Karnego (KPK), których

znajomość wymagana jest od sędziów zawodowych, znalazły się w artykułach rozporządzenia i nie powodowały uchylania orzeczeń dyscyplinarnych, które powstają przecież w większości uczelni, gdzie nie ma ani jednego profesora prawa.

Uważam także, że minister powinien mieć formalną możliwość apelacji zarówno od orzeczenia uczelnianej komisji dyscyplinarnej, jak również od orzeczeń komisji odwoławczej, gdzie obecny tryb prawny nie pozwala na eliminację wadliwych umorzeń lub orzeczeń, w szczególności, kiedy zarówno uczelni, jak i obwinionemu zależy na „ukręceniu sprawy”.

Osoba, która powiadamia władze uczelni lub rzecznika dyscyplinarnego o nierzetelności naukowej, nie ma prawa strony (w przeciwieństwie do spraw toczących się w prokuraturze) i nie ma możliwości zaskarżenia ewentualnej zmowy czy też niechęci uczelni do rzetelnego przeprowadzenia postępowania dyscyplinarnego. Nie służy to transparentności postępowań dyscyplinarnych, nie mówiąc już o elementarnej sprawiedliwości, co rujnuje rzetelność instytucjonalną.

Powiadamiający powinien mieć zatem prawa strony do zaskarżenia postanowienia o umorzeniu postępowania, jak również prawo zapoznania się z aktami po zamknięciu postępowania wyjaśniającego.

Sprawa dyscyplinarna Jakuba Wójcika ponownie była rozpatrywana 30 czerwca 2010 i Zespół Dyscyplinarny ponownie orzekł karę 10-letniego zakazu wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego. Nie mam wątpliwości, że po wakacjach sprawa trafi do Komisji Odwoławczej.

Wznowienie przewodu doktorskiego

22 kwietnia 2010 Prezydium Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów wznowiło przewód doktorski Jakuba Wójcika, który został obroniony w maju 2006 r. Na Wydziale Filologicznym UMK. Promotorem doktoratu napisanego w języku angielskim )e Devil Incarnate of the Noble Savage, or the Good Indian: the Construction of the Portrayal of the Native Americans in Pre-Civil War American Fiction (1790-1860) był prof. dr hab. Marek Wilczyński z Uniwersytetu Gdańskiego, a jednym z recenzentów – prof. Agnieszka Salska z Uniwersytetu Łódzkiego.

Już w maju 2008 jej koleżanka z uczelni, prof. Jadwiga Maszewska (na prośbę prof. Mirosławy Buchholtz z Katedry Filologii Angielskiej), zarzuciła pracy doktorskiej szereg zapożyczeń, jednak ta opinia przeleżała ponad rok w szufladzie prof. dr. hab. Adama Bednarka, dziekana Wydziału Filologii UMK. Nikt nie czuł się on na siłach, aby wznowić przewód doktorski i ponownie ocenić samodzielność i rzetelność pracy doktorskiej.

Prawie wszyscy schowali głowę w piasek, a jeśli nawet kilku profesorów było oburzonych tą sytuacją, to nie zdecydowali się działać publicznie na forum Rady Wydziału, gdzie sprawę zamieciono pod dziekański dywan.

Dopiero formalny wniosek Archiwum Nieuczciwości Naukowej z 15 stycznia 2010 do przewodniczącego CK zmusił Radę Wydziału do działania. Powołano Komisję Wydziałową, w skład której weszli: dr hab. Przemysław Nehring (prodziekan), prof. dr hab. Mirosława Buchholtz (kierownik Katedry Filologii Angielskiej oraz prof. dr hab. Tadeusz Rachwał (Katedra Filologii Klasycznej). Komisja, opierając się na sentencji wyroku sądowego oraz opinii o oryginalności pracy sporządzonej na podstawie analizy jej elektronicznej wersji za pomocą programu antyplagiatowego Turnitin, w końcu marca 2010 r. przedstawiła wniosek uchwały o wystąpienie do Centralnej Komisji o wznowienie przewodu doktorskiego dr. Wójcika. Uchwałę przyjęto większością głosów i dziekan Adam Bednarek przekazał dokumentację do Biura CK, która z urzędu wznowiła postępowanie administracyjne.

W połowie czerwca br. Rada Wydziału we wznowionym przewodzie doktorskim powołała trzech nowych recenzentów: prof. dr hab. Jadwigę Maszewską (Uniwersytet Łódzki), prof. dr hab. Joannę Durczak (UMCS w Lublinie) oraz prof. dr. hab. Tadeusza Rachwała (Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej oraz UMK w Toruniu). Recenzje powinny być jesienią i zapewne jeszcze przed końcem roku kalendarzowego Rada Wydziału w głosowaniu tajnym zadecyduje, czy doktorat uchylić.

Niestety, wybranie na recenzentów prof. Jadwigi Maszewskiej oraz prof. Tadeusza Rachwała (oboje wcześniej wypowiadali się w tej sprawie i stąd mają konflikt interesów) zapewne zakończy się uchyleniem decyzji Rady Wydziału przez Wojewódzki Sąd Administracyjny, do którego odwoła się Jakub Wójcik.

W takich postępowaniach administracyjnych recenzent nie może mieć jakichkolwiek związków ze sprawą. W oczach prawa automatycznie wyklucza to go z recenzowania/oceniania.

Podobna sprawa była już parę lat temu w Uniwersytecie Gdańskim, gdzie powołana recenzentka z Poznania do oceny habilitacji z pedagogiki, w tekście monografii i znalazła znaczne przejęcia z własnej pracy. Recenzja była oczywiście negatywna i habilitacja upadła, ale znający prawo zręczny adwokat plagiatorki odwołał się do WSA, które z powodu zaistniałego konfliktu interesów (nie można obiektywnie ocenić czyjejś pracy, jeśli odkrywamy, że to od nas ukradziono!) unieważniło recenzję. Trzeba było powołać kolejnego recenzenta i sprawa długo się ślimaczyła.

Wieszczę, że to samo czeka Radę Wydziału Filologicznego w Toruniu, dlatego już dziś sugeruję, aby na wrześniowym posiedzeniu Rady wycofać się z błędnej decyzji, która opóźni ewentualne odebranie doktoratu na co najmniej rok, a wydział zapłaci niepotrzebnie za dwie recenzje, które będą unieważnione we wznowionym przewodzie doktorskim.

Wyrok sądu

Trzeba wspomnieć, że od marca 2010 r. istnieje już prawomocny wyrok Sądu Rejonowego w Toruniu z 10 lutego br. (sygn. VIII K 58/10), w którym sędzia Hanna Mincer, na podstawie aktu oskarżenia z 30 grudnia 2009, uznała Jakuba Wójcika winnym plagiatu pracy W.H. Katerberga, którego prawa autorskie naruszył w swoim artykule wydrukowanym w książce )e Mosaics of Words, winnym plagiatu pracy A. Garneta, którego prawa autorskie naruszył w maszynopisie swojej pracy przesłanej do druku w czasopiśmie „Transcanadiana” oraz winnym plagiatu w pracy doktorskiej, „w której zawarł liczne zapożyczenia zarówno różnych publikacji, źródeł internetowych, prac studenckich i innych, bez cytowania źródła ich pochodzenia oraz oznaczenia jako cytatu m.in. pracy M.G. Vasqueza”. Dr Wójcik przyznał się do powyższych czynów, sąd orzekł więc łączną karę jednego roku pozbawienia wolności, którą zawieszono na okres 3 lat tytułem próby, oraz ukarał go grzywną w wysokości 3000 zł, jak również kosztami procesu w kwocie 570 zł.

Świadkami w tym procesie był m.in. były dziekan Wydziału Filologii UMK, prof. Czesław Łapicz, za którego kadencji opinia prof. Maszewskiej wpłynęła do uczelni, ale który zostawił ten „pasztet” swojemu następcy, Adamowi Bednarkowi, obejmującemu funkcje dziekańskie 1 września 2008. Ten ostatni, mimo korespondencji ze mną, z własnej inicjatywy sprawy ruszyć nie chciał, zaś zażenowana Rada Wydziału milczała, ku oburzeniu studentów, asystentów i profesury z całej Polski, bowiem takie sprawy w środowisku rozchodzą się szybko. To wszystko działo się na Wydziale jednego z pięciu najlepszych polskich uniwersytetów.

Czy można mieć zatem pretensje do uniwersytetów III ligi, gdzie tego typu sprawom „łeb się ukręca”? Apeluję, aby Senat UMK takie zachowanie publicznie napiętnował. Bez zdecydowanej i wydatnej pomocy oraz reakcji środowiska naukowego na ewidentne wynaturzenia organów uczelnianych nie zlikwiduje się stugłowej hydry nierzetelności akademickiej.

Sprawa prof. Golińskiego

Na początku czerwca br. do Sądu Rejonowego w Toruniu wpłynął akt oskarżenia przeciwko dr. hab. Januszowi Golińskiemu, profesorowi uczelnianemu na Wydziale Filologii UMK. Prokurator Arkadiusz Wolski zarzucił mu przywłaszczenie w znacznej części autorstwa cudzej pracy. Konkretnie oskarżono go o plagiat tekstu z rozprawy doktorskiej Agnieszki Raubo, adiunkt w Zakładzie Literatury Staropolskiej Uniwersytetu Adama Mickiewicza, która zawartość swojego rozdziału, w postaci maszynopisu pracy do druku, przesłała prof. Golińskiemu, który był zastępcą redaktora naczelnego kwartalnika literackiego „Ogród”, wydawanego w Siedlcach. Ten użył go jako własnego na konferencji naukowej w Kazimierzu nad Wisłą, a później posłał do druku w „Studiach Staropolskich”, Seria Nowa. W czasie śledztwa prof. Goliński odmówił zeznań. Rozprawę wyznaczono na 10 sierpnia br., po wakacjach będę mógł zatem zrelacjonować dowody, jakie legły u podstaw oskarżenia. Dr Raubo jest oskarżycielem posiłkowym.

Janusz Goliński do 30 września br. przebywa na rocznym urlopie dla poratowania zdrowia. Po powrocie do pracy czeka go rozprawa dyscyplinarna, bowiem rzecznik dyscyplinarny UMK, prof. Andrzej Adamski, złożył wniosek o ukaranie go 10-letnim zakazem wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego.

Tutaj także prof. Goliński nie przyznaje się do winy, utrzymując, że od lat „pomagał” Agnieszce Raubo w pisaniu doktoratu i wykorzystany jej maszynopis to w zasadzie jego wcześniejsze notatki. Oburzona adiunkt stwierdziła, że to wierutne kłamstwo, w życiu nie widziała prof. Golińskiego i pierwszy z nim kontakt telefoniczno-mailowy miał miejsce wtedy, gdy posyłała mu dyskietkę z maszynopisem swojego rozdziału do druku. Na jej stwierdzenia są zeznania świadków i materialne dowody rzeczowe. O obydwu postępowaniach, dyscyplinarnym i sądowym, będę informował na bieżąco.

Anonimowym miłośnikom twórczości naukowej prof. dr. hab. Bernarda Koziróga dziękuję za przesłanie Jego ostatniego dzieła, jakim jest wydrukowane 10 kwietnia br. w dwóch tomach Lux lucit en tenebris [pisownia oryginalna – MW] – Księga Pamiątkowa z okazji nadania prof.

Bernardowi Kozirógowi doktoratu honoris causa. Ten zaszczytny tytuł nadał Senat Państwowego Krasnodarskiego Uniwersytetu Kultury i Sztuki. We wstępie przeczytałem, iż z tej okazji Wydawnictwo Signa Temporis (redaktor naczelny: Bernard Koziróg) postanowiło wydać Księgę Pamiątkową, pod redakcją Karola Granta-Skiby i Zbigniewa Lwa-Wojciechowskiego (pseudonim dziennikarski Bernarda Koziróga), w której „przyjaciele i współpracownicy Profesora zamieścili artykuły naukowe i popularnonaukowe z dziedzin, którymi się zajmują”.

To wielkie dzieło oczywiście otwiera artykuł Jubilata Izrael i Juda. Zarys dziejów po śmierci Salomona (str. 9-15), po przeczytaniu którego badacze biblijnej starożytności nie są w stanie powstrzymać śmiechu. To klasyczny autoplagiat, w którym szacowny Uczony nie zmienił nawet jednej linijki, a który 8 lat temu ukazał się w Jego książce Izrael: historia, religia, archeologia (Podkowa Leśna 2003),w rozdziale 3: Królestwo podzielone. Podrozdział 3.1 Rozpad królestwa Salomona (strony 57– 66).

Zgłębiając dalsze karty tego arcydzieła znalazłem artykuł w języku angielskim pióra prof. dr. hab. Tomasza Polańskiego z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. To prof. Polański, deklarując publicznie brak jakichkolwiek związków z promotorem podejrzewanego o nierzetelność doktoratu, w swoim liście-opinii do „FA” dowodził, iż „wyobraża sobie”, że Igor Baron swój tekst pracy doktorskiej pisał w okresie studiów magisterskich w CHAT (bronił magisterium z rocznym opóźnieniem – MW) i to jakoby z jego notatek swoją pracę magisterską przepisała żona Beata. No i pod wpływem tej wizji Beata Baron „przypomniała” sobie, że jakoby plagiatowała ze studenckich notatek męża, które ten 3 lata później wykorzystał w swojej pracy doktorskiej.

Poważni i rzetelni ludzie piszą opinie na podstawie faktów, a nie swoich wyobrażeń i nie powinni mieć konfliktu interesów, co w przedmiotowej sprawie ma niewątpliwie miejsce i o czym piszę z zażenowaniem. Swoje uznanie prof. Kozirógowi złożył też prof. dr hab. Waldemar Kowalski z UJK w Kielcach (artykuł: Związki polsko-szkockie przez stulecia), jak również prof. dr hab. Jadwiga Muszyńska, dziekan Wydziału Humanistycznego UJK w Kielcach (artykuł: Franciszek Krasiński 1525-1577, jako gospodarz Biskupstwa Krakowskiego w latach 1572-1577) i kilkunastu innych profesorów, których nazwisk, z braku miejsca, nie mogę przytoczyć.

Pani dziekan brała też udział w zorganizowanej przez WSTH i rektora Koiróga wcześniejszej wycieczce do Izraela,dlatego także, mając ewidentny konflikt interesów, powinna się wycofać i odciąć z prowadzenia sprawy wyjaśnienia zarzutów pod adresem doktoratu Igora Barona (promotor: Bernard Koziróg). Tak się nie stało, mimo że publicznie apelowałem, aby dopilnowano w tej sprawie rzetelnych standardów, a nie załatwiono „po kielecku”… Uwolniony z zarzutu zapożyczeń Igor Baron ostatnio został powołany na stanowisko prorektora WSTH w Podkowie Leśnej.

Życzę wszystkim przyjemnych wakacji.

Marekwro@gmail.com

Kolejny odcinek z Archiwum Nieuczciwości Naukowej – nadesłany przez autora -, który został wydrukowany w Forum Akademickim (7/8 – 2010), ale nie znalazł się w w numerze internetowym

Rektor Akademii Medycznej odpowiada na zarzuty postawione przez Zespół ds. Etyki w Nauce.

Prof. Ryszard Andrzejak: nigdy nie popełniłem plagiatu

moje miasto wrocław, 2010-08-13

Rektor Akademii Medycznej odpowiada na zarzuty postawione przez Zespół ds. Etyki w Nauce.

Andrzejak wystosował pismo do minister zdrowia Ewy Kopacz, w którym podważa opinię wydaną przez grupę naukowców. W liście wysłanym 12 sierpnia możemy przeczytać:

„Oświadczam, że biorąc pod uwagę sposób organizacji prowadzenia prac badawczych opisanych w mojej pracy habilitacyjnej oraz przedstawione poniżej metody analizy uzyskanych wyników popełnienie plagiatu lub nieuprawnione zapożyczenie wyników badań jest całkowicie nieprawdopodobne […] w toku prowadzonych postępowań administracyjnych i dyscyplinarnych nie potwierdzono popełnienia przeze mnie plagiatu lub nierzetelności naukowej. Ponadto jeszcze raz stwierdzam, że moja rozprawa habilitacyjna oraz cały pozostały dorobek naukowy powstały w sposób rzetelny i uczciwy„….

Całe zamieszanie wokół prof. Andrzejaka zaczęło się w 2008 roku, gdy uczelniana Solidarność zarzuciła mu popełnienie plagiatu w rozprawie habilitacyjnej. Sprawą zajęło się Ministerstwo Zdrowia, z ich ramienia prof. Czesław Stankiewicz z UM w Gdańsku, który nie stwierdził plagiatu. Następnie Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów zdecydowała, że Rada Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej we Wrocławiu powinna ponownie ocenić habilitację prof. Radosława Andrzejaka. Recenzenci zostali powołani w czerwcu tego roku.