Obserwuję zły wpływ dotychczasowych uregulowań na jakość kształcenia i badań naukowych prowadzonych na uczelni

Ustawa to ruch w dobrym kierunku

Rzeczpospolita,Agnieszka Usiarczyk 29-03-2011

Prof. dr hab. Waldemar Tarczyński, rektor Uniwersytetu Szczecińskiego

Wieloetatowość, obok finansów, to jeden z największych problemów szkół wyższych w Polsce. Jestem i zawsze byłem jej przeciwny. Najlepsze rozwiązanie to  jeden etat w podstawowym miejscu pracy, bez dodatkowego zatrudnienia. Wieloetatowość ma duży wpływ na jakość kształcenia. Nie jest ona w Polsce niska, ale przy jednoetatowości będzie mogła być jeszcze wyższa. Ta ustawa to ruch w dobrym kierunku, z pewnością przyczyni się do rozwoju szkolnictwa wyższego w naszym kraju oraz podniesienia jakości zarówno kształcenia, jak i badań naukowych.

Ten zapis wywołał wiele kontrowersji. Przeciwnikami są najczęściej ci, którzy pracują na wielu etatach. Oceniając problem wieloetatowości z perspektywy 14 lat pracy we władzach szkoły wyższej, obserwuję zły wpływ dotychczasowych uregulowań na jakość kształcenia i badań naukowych prowadzonych na uczelni.

Ogłoszenie o naborze kandydatów na członków Komisji do spraw etyki w nauce

Ogłoszenie o naborze kandydatów na członków Komisji do spraw etyki w nauce na kadencję 2011-2014

Ogłoszenie

10 GRZECHÓW CIĘŻKICH SYSTEMU

10  GRZECHÓW  CIĘŻKICH  SYSTEMU w:  V Raport Rzecznika Praw Studenta

serwis PSRP ,Robert Pawłowski, rzecznik praw Studenta, 22 marca 2011

 

10  GRZECHÓW  CIĘŻKICH  SYSTEMU

1. Nierówny dostęp obywateli do pomocy publicznej. Wada fundamentalna– często diametralnie różna wysokość pomocy materialnej udzielanej osobom o identycznym statusie prawnym i identycznych dochodach. Niedopuszczalna skala uznaniowości podczas przyznawania świadczeń.

2. Zła kontrola nad pieniędzmi publicznymi. Brak mechanizmów autokorekty. Bezkarne ignorowanie ustawy. Dystrybutorzy świadczeń nie są zainteresowani realizacją celów Funduszu. Cedowanie części kompetencji komisji stypendialnych na podmioty nieuprawnione. Niewypłacanie odsetek ustawowych od nieterminowo wypłacanych  świadczeń.  Brak bazy danych o beneficjentach SYSTEMU (!) umożliwiający pobieranie dwóch lub więcej świadczeń w oparciu o te same przesłanki.

3. Powszechne ignorowanie prawa. Radosna twórczość autorówregulaminów, skłonność do poprawiania ustawodawcy,  stosowanie pozaustawowych kryteriów rozdziału świadczeń, stosowanie procedur niezgodnych z k.p.a

.4. Przeregulowanie,  zbyt rozdrobnione świadczenia,  zbyt rozdrobnieni dystrybutorzy świadczeń, mnogość regulaminów.

5. Szkoła złych praktyk. Pierwsze doświadczenia podatników z sytuacją, w której ukrywanie dochodów popłaca. Brak kontroli nad sposobami archiwizacji dokumentów i ochrony danych osobowych. Brak odpowiedzialności za podjęcie błędnych, bezprawnych decyzji. Presja wywierana na samorządy studenckie, aby preferować remonty bazy socjalnej, a ograniczać stypendia.

6. Brak profesjonalizmu, zarówno instytucji, jak i pracowników. Cedowanie na uczelnie obowiązków, których nie są w stanie wypełnić.  Rotacja niedoświadczonych członków komisji stypendialnych, którzy nie mają bezpośredniej motywacji finansowej, kult ignorancji.

7. Kierowanie aktywności samorządów studenckich w ślepą uliczkę, na tematy nierozwojowe.  Czas i energia nieodpłatnych pracowników komisji stypendialnych są marnotrawione. Samorząd, który nie zajmuje się jakością kształcenia i prawami studenta, tylko „socjalem”, postrzegany jest jako instytucja roszczeniowa, bezrefleksyjnie broniąca przywileju socjalnego.

8. Małe upodmiotowienie studentów. Brak możliwości samodzielnego aplikowania  studentów  o stypendium ministra. Przerzucanie na studentów skutków opóźnień w rozliczeniach między resortem szkolnictwa wyższego a uczelnią. System przeciwdziałający mobilności.

9. Skrajna nieefektywność. SYSTEM jest  drogi  w obsłudze, czasochłonny,biurokratyczny.

10. Działania nieukierunkowane, chaotyczne, rozpylanie drobnych porcji świadczeń, rozdawnictwo zamiast pomagania, brak mechanizmów badania efektów, działanie po omacku, intuicyjne. System jest wyalienowany, oderwany od celów, niezrozumiały, zagmatwany, nieprzewidywalny.

IV Raport Rzecznika Praw Studenta

IV Raport Rzecznika Praw Studenta

serwis PSRP ,Robert Pawłowski, rzecznik praw Studenta, 22 marca 2011

….akademickie inkubatory złych praktykW istniejących uwarunkowaniach prawnych uczelniane i wydziałowe komisje stypendialne są dla młodych ludzi miejscem zdobywania pierwszych doświadczeń z zakresu:– braku poszanowania dla publicznych pieniędzy, rozdawnictwa funduszy publicznych,– akceptacji jawnych prób wyłudzania pomocy socjalnej, kumoterstwa i kombinatorstwa,– ignorowania lub naciągania procedur,– zacierania śladów, rozmywania odpowiedzialności, kamuflowania niejasnych kryteriów działania,– bazowania na nieświadomości beneficjentów pomocy socjalnej,– braku osobistej odpowiedzialności za popełnione błędy,– łamania elementarnych zasad porządku prawnego (tej, że prawo nie działa wstecz, lub tej nakazującej wyłączenie członków komisji z prac, gdy rozpatrywany jest wniosek złożony przez nich samych lub ich najbliższych).Komisje często  są zdominowane przez osoby biorące stypendia, a więc zainteresowane trwaniem sytuacji, gdy mogą być sędziami we własnej sprawie….

…………PODSUMOWANIEProblem nieefektywnego i jawnie niesprawiedliwego systemu stypendialnego oraz nadużyć związanych z przyznawaniem studentom zapomóg, nagród i miejsc w akademikach przewija się w skargach do rzecznika praw studenta od początku istnienia tej instytucji. Całość zgromadzonego materiału składa się na dramatyczny obraz nieskutecznych i nierzetelnych transferów socjalnych.System stypendialny w Polsce to „odpuszczony temat”. Nikt nie próbował go do tej pory całościowo prześwietlić. Dlatego  – żeby przybliżyć istotę opisywanych zjawisk  – pozwoliłem sobie wprowadzić do niniejszego opracowania kilka terminów pomocniczych, takich jak: ścieżka sukcesu, stypendium pierwsze, inkubatory złych praktyk,  SYSTEM,  mały pakiet socjalny, duży pakiet socjalny, rozpylanie funduszy……..

Habilitacja bez ryzyka

Habilitacja bez ryzyka

Marek Wroński

Forum Akademickie, 02/2011 Z Archiwum Nieuczciwości Naukowej (90)

‚Jest nieetyczne, kiedy nauczyciel akademicki – z udokumentowanym, masywnym plagiatem habilitacji – w dodatku kierownik zakładu i prodziekan wydziału – funkcjonuje jak gdyby nic się nie stało. Zgodnie z ustawą „Prawo o szkolnictwie wyższym” należy go zawiesić w wykonywaniu obowiązków prodziekana.’

 

Kiedy na wiosnę 2008 r. do rąk prof. dr. hab. Grzegorza Jemielity, ówczesnego dziekana Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej, trafiło podanie dr. inż. Andrzeja Minasowicza o otworzenie przewodu habilitacyjnego na podstawie pracy Analiza ryzyka w projektowaniu przedsięwzięcia budowlanego, ten uznał, że ze względu na temat praca powinna być broniona w dyscyplinie „zarządzanie”, a nie „budownictwo”, w której wydział ma uprawnienia habilitacyjne. Stanowisko dziekana jednak zostało przegłosowane przez komisję wydziałową, a 21 maja 2008 przez całą Radę Wydziału, która otworzyła przewód.

Na recenzentów powołano prof. dr. hab. Włodzimierza Martinka, kierownika Zakładu Inżynierii Produkcji i Zarządzania w Budownictwie, gdzie jako adiunkt zatrudniony jest habilitant oraz prof. dr. hab. Zdzisława Kowalczyka z Politechniki Gdańskiej. Z kolei Centralna Komisja wyznaczyła dr. hab. inż. Janusza Biernackiego z Politechniki Krakowskiej oraz prof. dr. hab. Marka Bryxa z SGH w Warszawie.

Prof. Jemielita z końcem sierpnia 2008 zakończył swoją drugą kadencję dziekańską. Nowym dziekanem został prof. dr hab. inż. Henryk Zobel. Zaproponował on Andrzejowi Minasowiczowi stanowisko prodziekana ds. rozwoju, które zostało przyjęte. Po wakacjach przyszły cztery pozytywne recenzje, zatem na posiedzeniu Rady Wydziału 19 listopada 2008 dr Minasowicz został dopuszczony do kolokwium habilitacyjnego tylko z jednym głosem sprzeciwu (20:1).

Odkrycie

Przed kolokwium, które zostało wyznaczone na 17 grudnia 2008, prof. Jemielita postanowił dokładniej zapoznać się z pracą. Habilitanta, który studia skończył w 1968, zaś doktoryzował się w 1977, znał od wielu lat, lubił i cenił. To on w 2008 zaproponował jego osobę na pełnomocnika rektora PW ds. ekologicznej rewitalizacji. Czytając monografię habilitacyjną napotkał wzór matematyczny, który mimo odniesienia bibliograficznego wydał mu się błędnie wyprowadzony. Przyczyniło się do tego jego wykształcenie, bowiem Jemielita po ukończeniu politechnicznego Wydziału Inżynierii Budowlanej, skończył jeszcze matematykę w Uniwersytecie Warszawskim.

Profesor z ciekawości poszedł do politechnicznej Biblioteki Głównej i sięgnął po książkę, na którą powoływał się habilitant. Okazało się, że część tekstu słowo w słowo została przepisana. Wziął wtedy drugą książkę z bibliografii i zobaczył w jej tekście szereg fragmentów zaznaczonych ołówkowym „ptaszkiem”. Kiedy otworzył habilitację stwierdził, że większość „zaptaszkowanych” fragmentów została dokładnie przetłumaczona i figuruje w tekście. Trzecia książka, po którą prof. Jemielita sięgnął, była klejona i część kartek po jej otworzeniu wysypała się. Kiedy porównał książkę z habilitacją, okazało się, że część tekstu z tych „wysypanych” kartek została dokładnie przepisana do pracy habilitacyjnej i figuruje bez odniesień.

O swoich plagiatowych spostrzeżeniach powiadomił 4 grudnia 2008 na piśmie przewodniczącego komisji habilitacyjnej, prof. dr. hab. Tomasza Lewińskiego oraz dziekana Henryka Zobla, proponując wstrzymanie przewodu oraz wyjaśnienie sprawy. Do listu były dołączone materiały źródłowe ukazujące przejęcia tekstu. Kiedy dziekan nie odpowiedział na pismo, prof. Jemielita tydzień później poinformował pisemnie rektora Politechniki Warszawskiej, prof. Włodzimierza Kurnika. Ten następnego dnia zwrócił się listownie do dziekana Zobla z propozycją zawieszenia postępowania habilitacyjnego z powodu obecności w monografii habilitacyjnej fragmentów cudzych prac bez wskazania źródeł i autorów. Jednocześnie rektor przesłał korespondencję prof. Jemielity do rzecznika dyscyplinarnego, prof. dr. hab. Edwarda Malaka, który z urzędu powinien bezzwłocznie wszcząć wyjaśniające postępowanie dyscyplinarne.

Prof. Lewiński także nie odpowiedział na piśmie, ale po kilku dniach w osobistej rozmowie powiedział prof. Jemielicie, że przekazał pismo wraz z materiałami członkom komisji habilitacyjnej (byli w niej profesorowie: Marian Giżejowski – prodziekan ds. nauki, Robert Gajewski, Stanisław Jemioło, Antoni Kuchler, Roman Nagórski i Anna Siemińska-Lewandowska), którzy uznali, że nie ma powodu wstrzymywać habilitacji, bowiem „są to niedociągnięcia redakcyjne nie mające znamion świadomego plagiatu i nie mogą one decydować o wartości merytorycznej rozprawy” (sic!). Na dowód załączył notatkę służbową z 9 grudnia 2008. Recenzentów o zarzutach nie powiadomiono.

Kolokwium habilitacyjne

Kolokwium habilitacyjne odbyło się 17 grudnia 2008. W części zamkniętej recenzenci bardzo pozytywnie ocenili dorobek, pracę habilitacyjną oraz odpowiedzi dr. Minasowicza. Z kolei prof. Jemielita stwierdził, że nie zgadza się z pozytywnymi opiniami recenzentów, bowiem praca habilitacyjna jest napisana na niskim poziomie naukowym. Recenzenci nie zauważyli bądź nie chcieli zauważyć, że habilitacja jest kompilacją kilku prac innych autorów i zawiera fragmenty przepisane dosłownie litera po literze. Znaczna ilość tekstu jest przepisywana bez cudzysłowu, dlatego praca ma znamiona plagiatu. Jest szereg błędów w podanych wzorach. Nie umieszczono w bibliografii ważnej pracy habilitacyjnej D. Skorupki, obronionej w połowie 2007. Zarzucił prowadzącemu obrady RW prodziekanowi Marianowi Giżejewskiemu, że ten omawiając przebieg przewodu habilitacyjnego nie wspomniał o jego liście do Komisji Rady Wydziału.

W odpowiedzi przewodniczący Komisji, prof. Tomasz Lewiński odczytał krótką notę „o niedociągnięciach redakcyjnych” i stwierdził, że są one w pierwszej części pracy, ale w drugiej monografia od str. 94 do str. 154 prezentuje oryginalne osiągnięcia habilitanta. Recenzent, prof. Janusz Biernacki oświadczył, że dokładnie przeczytał pracę i nie odniósł wrażenia, że stanowi ona plagiat. Kolejni recenzenci, profesorowie Bryx i Kowalczyk, ponownie podkreślili, że bardzo pozytywnie ocenili pracę i dorobek habilitanta. Prof. Wojciech Radomski [członek Centralnej Komisji – MW] skomentował, że za plagiat można uznać przypisanie sobie czyichś osiągnięć, a w jego opinii tego rodzaju sytuacja nie występuje. Prof. Krzysztof Żmijewski stwierdził, że nie ma podstaw wierzyć recenzentom, ale również prof. Jemielicie, który twierdzi, że nie ma cytowań. Uznał, że w świetle dyskusji dotyczącej niedociągnięć pracy, recenzenci wydawniczy [dr hab. Roman Marcinkowski i prof. Witold A. Werner – MW] nie spełnili swoich zadań. Dyskusję zamknięto, zaś rada przyjęła kolokwium habilitacyjne 21 głosami za, przy jednym wstrzymującym się i jednym przeciw. Po ogłoszeniu wyników prof. Jemielita opuścił salę.

Habilitant przedstawił swój wykład habilitacyjny, który przyjęto przy jednym głosie wstrzymującym się. Na koniec publicznie zabrał głos prof. Lech Czarnecki, który zwrócił się do dziekana Henryka Zobla, aby ten w imieniu Rady Wydziału przeprosił recenzentów habilitacji dr. Minasowicza za sugestie prof. Grzegorza Jemielity, jakoby ci „nie chcieli zauważyć plagiatu”. Ten wstał i publicznie przeprosił.

Dyscyplinarka plagiatu

W styczniu 2009 prof. Henryk Zobel, jako dziekan Wydziału Inżynierii Budowlanej, zwrócił się do rektora Kurnika z wnioskiem o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec prof. Grzegorza Jemielity, bowiem ten obraził czterech recenzentów w przewodzie habilitacyjnym dr. Andrzeja Minasowicza, wypowiadając słowa: „nie chcieli zauważyć plagiatu”. Rektor przekazał wniosek rzecznikowi dyscyplinarnemu, prof. Edwardowi Malakowi, który po 28 lipca 2009 umorzył postępowanie wyjaśniające stwierdzając, że słowa „zmowa recenzentów” padły w nerwowej atmosferze i wypowiedziano je bez złośliwych intencji. Warto dodać, że zdaniem prof. Jemielity zarzut był nieprawdziwy i słowa „zmowa recenzentów” nie padły. Rzecznik podkreślił, że recenzenci pominęli istotę sprawy, a podczas dyskusji nie wyjaśniono, czy jest plagiat, czy go nie ma.

Głęboko dotknięty takim postępowaniem władz dziekańskich, prof. Jemielita zaczął dokładnie studiować habilitację Analiza ryzyka w projektowaniu przedsięwzięcia budowlanego. Głęboko wszedł w temat i zgromadził prawie wszystkie pozycje bibliografii (było ich 124), co nie było łatwe. Następnie dokładnie zanalizował tekst i sprawdzał go z podanymi źródłami. Zabrało to prawie pół roku intensywnej pracy. Owocem tej labour of love jest 10-stronicowe zestawienie bardzo licznych zapożyczeń w rozprawie habilitacyjnej, któremu towarzyszy elegancki 7-stronicowy komentarz objaśniający technikę analizy i główne wnioski oraz uwagi. Sam tekst habilitacji jest poznaczony trzema zasadniczymi kolorami: zielony ukazuje prawie zgodny z prawem cytat, czerwony sygnalizuje plagiat jawny i ukryty, zaś żółty podaje cytat niejawny (czyli tekst przepisany słowo w słowo z innych prac, ale opatrzony podaniem pozycji bibliograficznej), kopię lub kompilację.

Każdy, kto weźmie do rąk ten materiał, bez wahania musi przyznać, że bezlitośnie obnaża on nierzetelny warsztat naukowy Andrzeja Minasowicza i przeoczenie tego w nie najlepszym świetle stawia zarówno wszystkich recenzentów, jak i Komisję Habilitacyjną in gremio.

Wniosek do CK

16 lipca 2009 prof. Grzegorz Jemielita w oficjalnym piśmie adresowanym do przewodniczącego Sekcji Nauk Technicznych Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, prof. Jakuba Siemka z AGH w Krakowie, przesłał cały „pakiet plagiatowy”. Składał się on z pokolorowanej książki habilitacyjnej, załączników oraz zestawienia zapożyczeń wraz z komentarzem. Aczkolwiek na początku sierpnia 2009 prof. Siemek własnym podpisem stwierdził, że z pismem się zapoznał, to jednak przez następne pół roku w Biurze CK nic się nie działo, co jest ewidentnym naruszeniem KPA i wewnętrznych przepisów samej CK.

18 stycznia 2010, zaniepokojony brakiem jakichkolwiek wieści w sprawie swojego wniosku, prof. Jemielita zadzwonił do prof. Siemka, który stwierdził, że nic nie wie o piśmie, ale dowie się w Biurze CK, co z nim się stało. Po dwóch dniach zadzwonił dyrektor Piotr Korczala z informacją, że „zawieruszone” dokumenty odnaleziono. W rezultacie do dziekana Zobla kilka dni później przyszedł list od sekretarza CK, prof. Osmana Achmatowicza, w którym poproszono władze wydziału o informację, czy zarzuty nierzetelności zgłaszane przez prof. Jemielitę zostały przedstawione recenzentom i czy informacja ta miała wpływ na procedurę postępowania Rady Wydziału. 8 lutego 2010 dziekan Zobel odpisał, iż zarzuty te były rozpatrywane przez komisję Rady Wydziału ds. przewodu habilitacyjnego, a także „sprawa została przedstawiona recenzentom powołanym w przewodzie habilitacyjnym, którzy po zapoznaniu się z zarzutami podtrzymali swoje pozytywne recenzje. Uwzględniając stanowisko recenzentów Komisja nie doszukała się znamion świadomego plagiatu, co wyraziła w notatce służbowej z dnia 9 grudnia 2008 r. W związku z powyższym podtrzymałem decyzję RW z 19 listopada 2008 r. w sprawie dopuszczenia dr. A. Minasowicza do kolokwium habilitacyjnego”. Po tym piśmie z 8 lutego 2010 (którego kopii nie przesłano równocześnie prof. Jemielicie) zapadła cisza ze strony Biura CK.

Natomiast pod koniec marca 2010 r. na adres prywatny prof. Grzegorza Jemielity przyszło pismo od mecenasa Grzegorza Rybickiego, który na podstawie pełnomocnictwa Andrzeja Minasowicza z 6 lutego 2010 zażądał „natychmiastowego zaprzestania naruszania dóbr osobistych mojego mocodawcy, poprzez (…) rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji dotyczących pracy habilitacyjnej, polegających na twierdzeniu, iż jest to praca nosząca znamiona plagiatu”. Zażądał też wpłacenia 50 tys. zł na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża w terminie 7 dni od daty otrzymania pisma, bo inaczej „wystąpię przeciwko Panu w imieniu mojego mocodawcy na drogę sądową”.

Prof. Jemielita 30 marca 2010 odpowiedział, że jego informacje są prawdziwe, bowiem duża część tekstu i rysunków została wzięta z innych prac bez powoływania się na nie. O tych faktach powiadomił władze dziekańskie, rektorskie i Centralną Komisję, w tym prof. W. Radomskiego. Sprawa jest znana w uczelni i w kręgach profesorskich. Czeka więc na pozew sądowy. Kopię listu jak zwykle otrzymali do wiadomości dziekan i rektor PW. Do dzisiaj pozew nie wpłynął.

Mijały jednak miesiące, a Biuro CK milczało. Zaniepokojony przedłużającym się milczeniem urzędu, który ma prawny obowiązek informowania strony, co się dzieje z jej skargą, prof. Jemielita pod koniec maja umówił się z ówczesnym sekretarzem CK, prof. Osmanem Achmatowiczem. Na spotkaniu, do którego doszło 7 czerwca 2010, okazało się, że biuro nie poczyniło żadnych kroków, bowiem „nie ma książki habilitacyjnej z zaznaczonymi zapożyczeniami”, która figurowała w przesłanych załącznikach.

Po jej odnalezieniu zaczęło się szukanie recenzenta, bowiem kilku proszonych profesorów odmówiło z różnych przyczyn. Wreszcie z końcem października 2010 recenzję przyjął prof. Kazimierz Flaga z Politechniki Krakowskiej, były rektor tej uczelni. Podtrzymał on ustalenia prof. Jemielity, że praca jest nierzetelna, a 1/5 tekstu jest plagiatem.

Po prawie półtora roku od wpłynięcia wniosku, 29 listopada 2010, Prezydium CK z urzędu wznowiło przewód habilitacyjny z powodu „naruszenia prawa, w tym praw autorskich i dobrych obyczajów w nauce”. W połowie grudnia postanowienie dotarło na uczelnię i dowiedział się o nim rektor Włodzimierz Kurnik.

Uczelnia w oczekiwaniu

Z dniem 31 sierpnia 2010 prof. Grzegorz Jemielita przeszedł na emeryturę, pracując do końca roku na pełnym etacie. Od 1 stycznia 2011 zaoferowano mu 3/4 etatu na roczny okres przejściowy, ale jako zatrudnionego w niepełnym wymiarze czasu dziekan Zobel poinformował, że nie jest już członkiem rady wydziału i nie będzie na posiedzenia regularnie zapraszany. W dotychczasowej tradycji Wydziału Inżynierii Lądowej, kultywowanej zresztą przez dziekana Jemielitę przez 6 lat jego kadencji, zawsze na rady wydziału zapraszano emerytowanych profesorów.

W końcu października 2010 dziekan powołał 66-letniego dr. Minasowicza na stanowisko kierownika Zakładu Inżynierii Produkcji i Zarządzania w Budownictwie, wiedząc, że toczy się przeciwko niemu dyscyplinarne postępowanie wyjaśniające, które rzecznik wszczął 29 czerwca 2010. Nominacja dotąd nie została podpisana przez rektora Kurnika.

Mimo wznowienia przewodu habilitacyjnego z powodu plagiatu, Andrzej Minasowicz nadal piastuje urząd prodziekana. Rada Wydziału milczy. Rektor czeka na prawomocne orzeczenie dyscyplinarne.

Prof. Edward Malak, rzecznik dyscyplinarny dla nauczycieli akademickich, po półtora roku od chwili otrzymania wiadomości o plagiacie, dopiero 20 stycznia 2011 złożył wniosek o ukaranie dr. hab. Andrzeja Minasowicza karą nagany z pozbawieniem prawa do pełnienia funkcji kierowniczych w uczelni na okres 5 lat. Rzecznik zarzucił mu „niewłaściwe, a bardzo często całkowicie nieprawidłowe korzystanie z literatury naukowej oraz blisko 90-krotny, często wielowierszowy, a niekiedy kilkustronicowy plagiat”. Rzecznik uznał za nieuzasadnione lub mijające się z faktami wypowiedzi wielu profesorów na kolokwium habilitacyjnym, jak również opinię komisji habilitacyjnej o „oryginalnych osiągnięciach habilitanta od strony 94 do 154 jego monografii”. W opinii rzecznika plagiat jest także na stronach 95, 96, 99, 101, 142 i 143.

W rezultacie prof. Malak zarzucił dr. Minasowiczowi postępowanie uchybiające obowiązkom nauczyciela akademickiego, polegające na wielokrotnym przywłaszczeniu sobie autorstwa części cudzego utworu w książce Analiza ryzyka w projektowaniu przedsięwzięcia budowlanego.

Moim zdaniem proponowana kara jest symboliczna. Nie odstrasza od nierzetelnych zachowań i deprecjonuje wysiłek tych, które samodzielnie napisali swoje habilitacje. Jest też nieetyczne, kiedy nauczyciel akademicki – z udokumentowanym, masywnym plagiatem habilitacji – w dodatku kierownik zakładu i prodziekan wydziału – funkcjonuje jak gdyby nic się nie stało. Uważam, że zgodnie z ustawą Prawo o szkolnictwie wyższym należy go zawiesić w wykonywaniu obowiązków prodziekana.

Sprawa tej nierzetelnej habilitacji jasno pokazuje jak niski jest status rzetelności naukowej rady wydziału prestiżowej uczelni, jaką jest Politechnika Warszawska. Co się dzieje w innych, mniej znanych uczelniach?

Surowa kara w Toruniu

11 stycznia 2011 Uczelniana Komisja Dyscyplinarna UMK w Toruniu wydała orzeczenie dyscyplinarne w sprawie dr. hab. Janusza Golińskiego z Instytutu Literatury Polskiej Wydziału Filologii. Obwiniono go (patrz: Kłopoty w Toruniu, FA nr 5/2009) o przejęcie znacznych fragmentów pierwszego rozdziału z pracy doktorskiej Agnieszki Raubo z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, zatytułowanego Postać filozofa w polskiej literaturze renesansowej (którą obroniła w październiku 2007 pod promotorską opieką prof. dr hab. Marii Adamczyk). Otrzymał on tekst jako zastępca redaktora naczelnego i opublikował go jako własny w publikacji „Szczęście monarchijej” i „umiłowanie mądrości”. O idei króla i filozofa oraz jej przywołaniach w renesansowej prozie polskiej („Studia Staropolskie. Series nova”, T. XVIII (LXXIV), s. 52−62, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2008). Ten tom wyszedł jako Wszystko tu najdzie, co wy macie w głowie. Świat prozy staropolskiej, pod redakcją dr Estery Lasocińskiej i dr Agnieszki Czechowicz.

Autora uznano winnym i ukarano 8-letnim zakazem wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego. Orzeczenie nie jest prawomocne. Aczkolwiek prof. Goliński nie przyznał się do winy (mimo, że „swój” maszynopis do druku przysłał na dyskietce otrzymanej od Agnieszki Raubo), to w ostatnim słowie oświadczył, że podda się karze. Dodał, że cierpi od półtora roku, ponieważ zarzut plagiatu odbił się na jego relacjach w środowisku naukowym, które odsunęło się od niego. Jego maszynopisy nie są akceptowane do druku, nie jest mile widziany jego udział w konferencjach, zaś osoby pracujące w tej samej uczelni nie chcą podawać mu ręki. Poniósł już „śmierć cywilną” i czuje się napiętnowany „nagonką medialną”.

Powyższą skargę odbieram pozytywnie. Z tych łamów chciałbym podziękować rektorowi UMK w Toruniu, prof. Andrzejowi Radzimińskiemu za to, że dzięki jego brakowi tolerancji dla nierzetelnych zachowań w Toruniu plagiatorów karze się surowo.

Marekwro@gmail.com


Oburzenie uczelni budzi zapis dotyczący wieloetatowości

Uczelnie niepubliczne chcą zaskarżyć ustawę

Dziennik Polski,26.03.2011. Katarzyna Klimek-Michno

Uczelnie niepubliczne chcą złożyć skargę do Trybunału Konstytucyjnego, jeśli prezydent – bez wprowadzenia zmian – podpisze nowelizację ustawy o szkolnictwie wyższym.

Szkoły wyższe gromadzą dowody, świadczące o tym, że przyjęta przez sejm reforma, w niektórych punktach, nie jest zgodna z konstytucją….

…Oburzenie uczelni budzi m.in. zapis dotyczący wieloetatowości. Nowe przepisy mówią, że potrzebna będzie zgoda rektora na zatrudnienie pracownika na drugim etacie, poza macierzystą uczelnią. – Może się to okazać bardzo niesprawiedliwe – twierdzi prof. Jerzy Malec. – Przepisy nie mówią o możliwości odwoływania się od decyzji, sposobach jej weryfikowania, kontrolowania. Jednocześnie nie wymaga się zgody na prowadzenie działalności gospodarczej, np. prowadzenie kancelarii adwokackich czy pracę w innej uczelni na podstawie umowy o dzieło w wymiarze nawet kilkuset godzin. Jak widać, nie chodzi tu o zwiększenie aktywności naukowej pracowników w uczelni macierzystej, lecz o utrudnienie kompletowania minimum kadrowego w uczelniach niepublicznych. Odbieramy takie podejście do sprawy jako próbę zlikwidowania szkolnictwa prywatnego – dodaje…..

 

Patologie akademickie w lutym 2011 r.

Patologie akademickie w lutym 2011 r. (w mediach)

W lutym wrocławska Gazeta Wyborcza kontynuowała Wielką debatę o kondycji Uniwersytetu Wrocławskiego zapoczątkowaną styczniowym tekstem dr Andrzeja Dybczyńskiego ( Jestem baronem. Niech chcę dłużej żyć w średniowieczuGazeta Wyborcza Wrocław, Dr Andrzej Dybczyński 2011-01-28). W „Liście otwartym do Andrzeja Dybczyńskiego” tezy dr Andrzeja Dybczyńskiego analizuje politolog dr Tomasz Krawczyk, zarzucając koledze ze sam jest za patologie współodpowiedzialny: „ Drogi Andrzeju, jesteś członkiem rady instytutowej i wydziałowej oraz Senatu UWr. Byłeś również, za kadencji rektora Pacholskiego, we władzach Związku Zawodowego Nauczycieli Akademickich. Ja, oprócz krótkiego współprzewodniczenia związkowi, żadnej z tych funkcji nie pełniłem. Więcej, kiedy uznałem, iż związek – także z powodu Twojej szkodliwej działalności – nie spełnia swej ustawowej i statutowej roli, odszedłem. Ty od lat zasiadasz w obu radach i w Senacie. Nie uczyniłeś jednak nic, by wymienione ciała uczelniane działały in gremio w sposób bardziej racjonalny. Nawet nie zdobyłeś się na to, by w ramach protestu zrzec się członkostwa w obu radach i mandatu senatora. Gorzej, jako członek dyrekcji Instytutu Politologii aktywnie współuczestniczyłeś w procesie stworzenia z tej jednostki „obozu pracy dydaktycznej”.

Stawiając jednocześnie tezę – chyba bardzo kontrowersyjną – że większość ma czyste sumienie, nie podając jednak, czy używane ( w nawiązaniu do Stanisława Jerzego Leca). Ja w czystość sumienia większości nie za bardzo wierzę (o patologiach byłoby głośno od dawna i działania na rzecz ich ograniczenia od dawna byłyby w toku) ale jakoś nie widzę akcji dr Andrzeja Dybczyńskiego jako jaskółki przemian na uczelniach.

Podobnych tekstów, a przede wszystkim bardziej konstruktywnych tekstów było już wiele. Na ogół były one obiektem dyskredytacji a rzadko refleksji nad kondycją środowiska akademickiego  a tym bardziej działań na rzecz jej poprawy.

W dyskusji z tekstem i dr Andrzeja Dybczyńskiego zabrał głos m.in. Prof. Jan Hartman z UJ (Debata o uniwersytecie – tak, szkodzenie uczelni – nieGazeta Wyborcza Wrocław, Prof. JanHartmann 2011-02-02) któremu nie podobała się szydercza retoryka tekstu Dyskutant wyraził opinię „Szkodę wizerunkowi swojej uczelni uczynił Pan zapewne całkiem bezkarnie.” nie wiadomo jeszcze czy zasadną. Na ogół krytyka tego się dzieje na uczelniach bezkarnie nie uchodziła, szczególnie jeśli nie ograniczała się do retoryki, ale do sedna sprawy. Może retoryka zostanie wybaczona o ile doktor nie będzie kontynuował swojej akcji rozszerzając ją na akademickie ‚pola minowe’.

Także dla części kadry Uniwersytetu Wrocławskiego tekst dr Andrzeja Dybczyńskiego :Przypomina .. dziecięce okładanie się łopatkami w piaskownicy.” choć ‚mógłby być zaczynem do debaty o tym, jak rozwiązać czy choćby złagodzić problemy polskiego szkolnictwa wyższego ‚ i dalej „Otwarcie na Europę i świat, szukanie źródeł finansowania poza dotacjami ministerialnymi jest koniecznością, reforma uniwersytetu odpowiadająca temu wyzwaniu jest nieunikniona, wymaga debaty i zaangażowania wszystkich zainteresowanych bez względu na instytut, w którym pracują.”(Uniwersytet. Hop do piaskownicy i bęc go łopatką…Gazeta Wyborcza Wrocław,Prof. dr hab. Elżbieta Stadtmüller*, dr Patrycja Matusz-Protasiewicz* 2011-02-02)

To głos rozsądny i dobrze aby został wzięty pod uwagę. Szkoda, że dla mediów taka debata nie jest atrakcyjna , stąd i polskie społeczeństwo jest chyba nader słabo zorientowane w tym o co tak naprawdę chodzi profesorom.

Na debatę na łamach Gazety Wyborczej zareagował rektor Uniwersytetu Wrocławskiego (Rozmawiajmy!Marek Bojarski’s blog,02-02-2011,): „ Zachodzę więc w głowę, dlaczego pomimo tak wielu możliwych okazji do dialogu, dyskusja o istotnych sprawach dla uczelni prowadzona jest w mediach. Mam uzasadnione podejrzenia, że interes uczelni nie jest dla uczestników tej medialnej zawieruchy najważniejszy” jednocześnie podnosząc zarzuty ‚ dr Dybczyński nie ma pełnego obrazu sytuacji pomimo zasiadania w różnego typu uniwersyteckich gremiach. Ta fatalna konstrukcja sprawia, że spowiedź dra Dybczyńskiego jest niewiarygodna, niepełna i krzywdząca dla wszystkich uczciwych i oddanych uczelni ludzi.’

Natomiast Salomonową opinię wyraził Marcin Sołtys absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego –Na Uniwersytecie Wrocławskim wszyscy mają rację( Gazeta Wyborcza Wrocław, Marcin Sołtys* 2011-02-03,). podkreślając że tekst ‚ dr. Dybczyńskiego, jakkolwiek motywowany, jest niezwykle cenny, ponieważ przenosi kuluarowe dyskusje o UWr na łamy prasy. Prasy, dzięki której każdy może poznać sytuację panującą na Uniwersytecie z perspektywy uczestnika zdarzeń, i dzięki której władze uczelni czują się zobligowane podjąć rzuconą rękawicę (co już się dzieje).

Były rektor UWr – prof. Leszek Pacholski (Leszek Pacholski: Byłem admirałem stojącej flotylliGazeta Wyborcza Wrocław, Prof. Leszek Pacholski 2011-02-05) słusznie moim zdaniem uważa, że ‚Największym winowajcą jest polski system szkolnictwa wyższego.‚ bo takie patologie jak na UWr dotyczą, także innych polskich uczelni funkcjonujących w systemie przyjaznym patologiom. Bardzo wyraźnie b. rektor podkreśla ‚ Uczelnie nie mogą funkcjonować jak stowarzyszenia, hojnie dotowane przez państwo i nierozliczane z wydawanych pieniędzy.’ co wskazuje , że dobrze wie jak ten ten system funkcjonuje. I dalej dodaje ‚ Zasiedziali, zamknięci w swoich miastach i środowiskach nauczyciele akademiccy i naukowcy w dzisiejszym, tak szybko zmieniającym się, świecie degenerują się w rytmie jego tempa, czyli błyskawiczne…‚ wskazując na jedną z systemowych patologii – preferowany w systemie brak mobilności kadr.

To, że warto podjąć dyskusję nad kondycją wyższych uczelni. przekonany jest inny prof. UWr – . Mieczysław Inglot (Zawsze może być lepsze jutro na Uniwersytecie…Gazeta Wyborcza Wrocław, Prof. Mieczysław Inglot 2011-02-06) wskazując na wiele patologii uczelnianych: m.in. ‚ Obowiązkowe konkursy na etaty uczelniane, zresztą nie tylko na stanowiska asystenckie, otwierane są pod z góry określonego jedynego kandydata. Oczywiście z tej samej uczelni. W ten sposób środowisko uczelniane traci istotny dla rozwoju naukowego element mobilności i kształtuje się we własnym sosie. Bez nowych ludzi z innymi doświadczeniami. Po drugie, tego typu „konkursy” sprzyjają kolejnemu zjawisku, jakim jest nepotyzm, zatrudnianie krewnych i przyjaciół przysłowiowego królika. Warto się przyjrzeć temu zjawisku na naszej uczelni. W rezultacie młodzi i zdolni ludzie szukają pracy za granicą. Bo tam panuje dużo większa otwartość na nowych ludzi i obowiązuje konkursowa rzetelność. ‚

Z kolei inny prof. UWr argumentuje, że w obecnym systemie frajerem jest ten, który uczciwie pracuje. ‚ (Krótka instrukcja walki z uczelnianymi wiatrakamiGazeta Wyborcza Wrocław, Klaus Bachmann 2011-02-12,) : ‚Na Uniwersytecie Wrocławskim można pobierać pensję, a nawet dodatki do niej i nie zjawiać się przez cały rok w pracy. Nikomu włos z głowy nie spadnie, bo przełożony może tego nie zauważyć albo zignorować….……..Problem fikcyjnych zajęć nie polega tylko na tym, że wykładowcom się nie chce, ale przede wszystkim na tym, że lepiej nie potrafią oraz że nie mają żadnych bodźców, aby się starać…..

……..Adiunkt i profesor mogą się zachować odpowiedzialnie (i wielu to robi), ale jeśli tego nie robią, nie odczuwają żadnych nieprzyjemnych skutków, a jeśli się zachowują odpowiedzialnie, nie mają z tego powodu żadnych korzyści. Często nawet odpowiedzialne zachowanie jest niekorzystne. Typowy przykład to tak często w tej debacie wspomniane „fikcyjne zajęcia”. Jeśli są tak samo opłacane jak „prawdziwe zajęcia”, jeśli fikcje nie powodują przykrych skutków, to racjonalnie zachowuje się ten, który uprawia fikcje, a frajerem jest ten, który uczciwie pracuje. Jest to skutek tego, że pracownicy mianowani są prawie nieusuwalni, niczym urzędnicy państwowi.’

Nie jest to jakiś unikalny pogląd. Podobne opinie podnosiłem wielokrotnie na podstawie własnych doświadczeń. Widocznie są to patologie uniwersalne dla obecnego systemu, zakorzenionego w PRLu co również wielokrotnie podnosiłem a moje argumenty potwierdza także tekst – Uniwersytet czy system? Gdzie jest Peerel pogrzebany?Gazeta Wyborcza Wrocław, Andrzej Borowiec 2011-02-17 – w którym czytamy : ‚ …Negatywne zjawiska, typowe dla Peerelu, nie są wyłączną specyfiką Uniwersytetu Wrocławskiego i w zasadzie mogą się odnosić do dowolnej wyższej uczelni w Polsce. Ja chcę zwrócić uwagę na to, iż są one immanentną cechą systemu, w jakim znajduje się nauka polska po roku 1990, braku zasadniczych reform i środków finansowych. Symbolem i najważniejszym wyznacznikiem – sercem systemu – jest anachroniczny i rażąco odbiegający od współczesnych standardów zachodnich oraz podatny na korupcję naukową sposób nadawania stopni i tytułów naukowych. ‚ i dalej ‚ Krytykowana przeze mnie ustawa przetrwała w prawie nienaruszonym stanie od czasów Gomułki, stanowiąc nieodciętą pępowinę z okresem Peerelu. Brak jasnych i merytorycznych kryteriów zdobywania stopni naukowych czy ogólniej, całej ścieżki awansu zawodowego, oraz bardzo wysoki stopień uznaniowości są ewidentną przyczyną oraz ostoją istniejącego w nauce polskiej feudalizmu i klientelizmu. Powoduje to, że do różnych osób można stosować różne kryteria. System jest w zasadzie zamknięty, korporacyjny i wymaga wprowadzającego, którego brak znacznie utrudnia i opóźnia, a czasami nawet uniemożliwia osiągnięcie sukcesu ‚

Do tej dyskusji odniósł się w końcu jej sprawca (Dr Dybczyński o uniwersytecie: Chcę lepszego dzisiajGazeta Wyborcza Wrocław, Dr Andrzej Dybczyński 2011-02-19): Po pierwsze, zasadniczym źródłem naszych problemów są kwestie mentalne, wynikające ze stanu elit intelektualnych naszego kraju. Po drugie, zdecydowana większość środowisk akademickich nie chce zmian.
Nazwałem obecną próbę reformy szkolnictwa wyższego absurdalną właśnie dlatego, że nie rozwiązuje tych dwóch problemów. Reforma szkolnictwa wyższego powinna być projektem obliczonym na kilkadziesiąt lat. Jej celem powinno być odwrócenie dwustuletniego procesu eksterminacji i degradacji elit. Musimy stworzyć elitę intelektualną o wysokim poziomie nie tylko zawodowym, ale przede wszystkim etycznym. Ponadto reforma ta nie powinna – jak obecna – oferować możliwości zmian, lecz je wymuszać. By było to możliwe, należy odsunąć od zarządzania uczelniami profesurę. Skoro dwadzieścia lat ich niepodzielnych rządów nie wystarczyło, by ograniczyć do minimum patologie w polskiej nauce oraz wprowadzić efektywne mechanizmy funkcjonowania szkolnictwa wyższego, to absolutną odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponoszą ci, którym system dał absolutną władzę.’

Argumentom trudno nie przyznać sporo racji. Rzecz w tym – jak w tym systemie odsunąć profesurę i kim/czym ją zastąpić aby było lepiej ?

Z kolei Marek Wroński argumentuje : (Habilitacja bez ryzyka Forum Akademickie, 02/2011 Z Archiwum Nieuczciwości Naukowej (90)Jest nieetyczne, kiedy nauczyciel akademicki – z udokumentowanym, masywnym plagiatem habilitacji – w dodatku kierownik zakładu i prodziekan wydziału – funkcjonuje jak gdyby nic się nie stało. Zgodnie z ustawą „Prawo o szkolnictwie wyższym” należy go zawiesić w wykonywaniu obowiązków prodziekana’. Jak najbardziej tak winno być, ale niestety tak nie jest i to jest patologia.


Media donoszą, że UJ zwolnił wykładowcę, bo ten nie przerwał zajęć podczas fałszywego alarmu bombowego na wydziale chemii.(Sesja była dla nich ważniejsza niż własne życieGazeta Wyborcza Kraków, Anna Goc, Jarosław Sidorowicz 2011-02-12) Prof. Karol Musioł, rektor UJ wyjaśnia ‚ We wszystkich miejscach na świecie, w których pracowałem, bezpieczeństwo studentów jest sprawą priorytetową. I obiecuję wszystkim na przyszłość, że jeśli dopuszczą się podobnego działania, to ich zwolnię. Bo tu kompromisu nie będzie żadnego ‚ . i dalej ‚ A na straży procedur powinien stać pracownik, bo on za nich odpowiada…’ . Tu zaznaczę, ze na UJ gdzie pracowałem, i gdzie bezpieczeństwo studentów uznałem za sprawą priorytetową i stałem na straży procedur,  bo uznałem, że za nich odpowiadam,  byłem szykanowany i oskarżany o niechęć do pracy ze studentami . Do tej pory, mimo upływu ćwierć wieku, żaden z rektorów, w tym rektor Musioł,  za taką haniebną postawę władz uczelni mnie nie przeprosił.

NIK kontrolując uczelnie medyczne stwierdza;:’ Rektorzy uczelni medycznych tworzyli nierzetelne raporty. Minister Zdrowia nie weryfikował ich treści. Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych nie kontrolował sytuacji z powodu przestarzałych narzędzi informatycznych. Z kolei komisje bioetyczne nie potrafiły dostrzec, że uczelnie, które podejmowały się zadań typowych dla ośrodka badawczego, w istocie takimi ośrodkami nie były. Koszty badań ponosiły szpitale kliniczne i NFZ, natomiast przychody z tego tytułu uzyskiwały uczelnie medyczne i konkretni badacze….‚ (NIK o nadzorze nad badaniami klinicznymiserwis NIK, 14 lutego 2011) Jednym słowem etyka na uczelniach i w komisjach etycznych nie jest dostrzegana.

W trwającej kolejne miesiące sprawie rektora Akademii Medycznej we Wrocławiu prof. R. Andrzejaka

warto zauważyć kolejne posunięcia :

Do sprawy rektora Andrzejaka nawiązuje wypowiedź prof. M.Gabrysia (Prof. Marian Gabryś: Nepotyzm niszczy nasze uczelnieGazeta Wyborcza Wrocław, Rozmawiał Tomasz Wysocki 2011-02-22);

‚ ….Gangreną, która niszczy organizm uczelni, jest protekcjonalizm i nepotyzm. Prawdziwe życie na uczelni płynie ukrytym nurtem, to, co widzimy, to jedynie fasada, rodzaj teatrum. O tym, kto zostanie zatrudniony w tej czy innej klinice i katedrze nie decyduje się w konkursach. To ustala się w kilkuosobowym gronie w zaciszu gabinetów przy szklance whisky. Tak samo jest z nagrodami, recenzjami projektów naukowych i grantów, które z założenia powinny być tajne. Taki system działa od lat. Jak było możliwe, że rozprawa habilitacyjna rektora Andrzejaka dostała nagrodę ministra? Przecież w dokumentacji wspomniano, że autor podejrzewany był o popełnienie plagiatu. Poza tym pół roku temu prof. Stefan Angielski z Gdańska w recenzji dla Zespołu do spraw Etyki napisał, że praca rektora nie ma żadnej wartości naukowej. Wynika z tego, że wtedy, kiedy przyznawano mu nagrodę, w ministerstwie nikt do niej nie zajrzał. ‚

No cóż – sama prawda, którą mają szukać zatrudnieni w nauce, ale niestety zwykle nie mają kwalifikacji, ani chęci, ani potrzeby, aby ją znaleźć.

Tymczasem Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego walczy z patologiami uznając m..in. ‚Wprowadzenie odpłatności za drugi kierunek studiów to walka z patologią na polskich uczelniach – uznała w Sejmie minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka. ( Kudrycka: to walka z patologiąRzeczpospolita, 2-02-2011) i ma w tych działaniach poparcie studentów ‚ Procedowany w Sejmie projekt dot. szkolnictwa wyższego cieszy się poparciem Parlamentu Studentów RP, będącym ogólnokrajowym przedstawicielstwem wszystkich samorządów studenckich w Polsce’.

Wydana pod koniec ubiegłego roku książeczka została zauważona w mediach : ‚ Niezależne Forum Akademickie wydało ciekawą broszurę autorstwa Józefa Wieczorka Etyka i patologie polskiego środowiska naukowego……W sumie – bardzo interesująca publikacja o materii, która jest dobrze znana w środowisku naukowym, ale do której środowisko to – przekonane o swej wielkości – nie przywiązuje wielkiej wagi. Czy zatem ta jaskółka uczyni wiosnę? (Etyka i patologie w polskiej nauceSprawy Nauki, 30.01.2011) . Wiosna już nadchodzi, ale czy zawita na uczelnie ?

Nasz system nie jest zbyt łaskawy dla młodych i aktywnych. Jak ktoś ma osiągnięcia, mimo młodego wieku,  musi się liczyć z rozmaitymi kontr-działaniami np. odrzuceniem habilitacji (Za młoda na habilitację?Dziennik Metro, Alicja Bobrowicz 2011-02-02) . Niestety stara gwardia trzyma się mocno i dba o swoje interesy. bardziej niż o interesy nauki, stąd do najlepszych w świecie, często bardzo młodych, nadal nam daleko i to nie tylko z powodu niedostatku pieniędzy. Niedostatek etyki jest w tej materii ważniejszy.

Czasami zauważa się, że pisanie u nas prac magisterskich to jedynie powiększanie makulatury . Gdyby tak ten czas i energię wykorzystano na działalność bardziej pożyteczną, komuś przydatną ? (Prace magisterskie na zlecenie firmRzeczpospolita, Renata Czeladko 03-02-2011) .

Studenci uczelni niepublicznych czuja się dyskryminowani – nie dość, że pochodzą najczęściej z niezbyt bogatych, a często wręcz z biednych rodzin, to muszą płacić czesne a poprzez podatki płacą ponadto czesne za studentów uczelni publicznych, często znacznie lepiej sytuowanych . To powód dlaczego domagają dofinansowania niepublicznych studiów stacjonarnych. (Studenci uczelni niepublicznych mają dość dyskryminacjiGazeta Wyborcza Katowice, Magdalena Warchala 2011-02-05,) .

W trosce o etykę 15 lutego 2011 r. Zarządzeniem nr 14/2011 Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego powołany został Zespół do Spraw Dobrych Praktyk Akademickich. (W trosce o etykęSerwis MniSW,środa, 16 lutego 2011).

‚Powołanie Zespołu jest kolejnym, ważnym krokiem na drodze budowania takiego sposobu uprawiania nauki i funkcjonowania szkolnictwa wyższego, który pozbawiony będzie wszelkich przejawów nieprawidłowości.

‚ Do zadań Zespołu należy:

  1. formułowanie opinii i wniosków w sprawach dotyczących naruszania dobrych praktyk w nauce i szkolnictwie wyższym;
    2. prowadzenie prac związanych z określeniem zasad dobrych praktyk w nauce i szkolnictwie wyższym, w tym zasady przejrzystości w recenzowaniu prac naukowych, prac doktorskich, prac habilitacyjnych i wniosków o przyznanie środków finansowych na badania naukowe lub prace rozwojowe oraz ograniczających naruszanie dobrych praktyk akademickich;
    3. opiniowanie i analizowanie propozycji rozwiązań, w szczególności w zakresie definicji plagiatu, zmian prawa autorskiego i poszanowania praw własności intelektualnej;
    4. formułowanie opinii i propozycji rozwiązań systemowych w zakresie działalności rzeczników i komisji dyscyplinarnych;
    5. formułowanie opinii i wniosków w sprawach skierowanych przez Ministra, dotyczących w szczególności:

    a) postępowania uchybiającego obowiązkom nauczyciela akademickiego lub godności zawodu nauczycielskiego,
    b) nepotyzmu,
    c) nadużycia władzy,
    d) prowadzenia działalności konkurencyjnej wobec własnej uczelni, instytutu badawczego, instytutu naukowego lub pomocniczej jednostki naukowej Polskiej Akademii Nauk,
    e) braku poszanowania praw własności intelektualnej,
    f) stosowania kryteriów pozamerytorycznych w ocenie pracy nauczycieli akademickich, pracowników naukowych oraz studentów,
    g) dyskryminacji,
    h) podważania autorytetu oraz kompetencji naukowych i uprawnień,
    i) mobbingu,
    j) konfliktu interesów;
    6. współpraca z komisją do spraw etyki w nauce przy Polskiej Akademii Nauk;
    7. współpraca z rektorami uczelni oraz rzecznikami dyscyplinarnymi przy Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego w zakresie spraw dyscyplinarnych nauczycieli akademickich.’

Zobaczymy jak/czy ten kolejny zespół wpłynie na ograniczenie patologii w polskim życiu akademickim. Dobrze by było aby miał swój serwis internetowy i informował swojej działalności i działaniach jakie należy podejmować aby patologii było mniej.

No i na koniec piękna obietnica ‚ Wyniki badań, zrealizowanych za państwowe pieniądze, mają być publikowane w internecie. Rząd pracuje nad odpowiednią ustawą. Projekt założeń do niej może powstać już w połowie marca – poinformował PAP rzecznik resortu nauki Bartosz Loba. (Wyniki badań naukowych mają być dostępne za darmo w sieciPAP – Nauka w Polsce , 2011-02-25) „Ustawa nałoży obowiązek wprowadzania do umów grantowych zapisu o publikowaniu wyników badawczych w systemie otwartego dostępu (Open Access)..’.

Gdyby tak się stało to byłby przełom. Przez wiele lat trwania systemu grantowego nie można było uzyskać nawet informacji o tytułach publikacji powstałych ( o ile powstały) w wyniku realizacji grantu za pieniądze podatnika. A tu ma być taka rewolucja ? Zobaczymy jak to będzie w praktyce.

 

Bibliografia patologii:

 

Marek Wroński – Habilitacja bez ryzyka, Forum Akademickie, 02/2011 Z Archiwum Nieuczciwości Naukowej (90)


1 lutego

Uniwersytecka większość ma czyste sumienie – Gazeta Wyborcza Wrocław, Tomasz Krawczyk 2011-02-01

Elektorzy AM w komplecie, mogą zająć się rektorem – Gazeta Wyborcza Wrocław, Tomasz Wysocki 2011-02-01

2 lutego

Debata o uniwersytecie – tak, szkodzenie uczelni – nie – Gazeta Wyborcza Wrocław, Prof. Jan Hartmann 2011-02-02

Uniwersytet. Hop do piaskownicy i bęc go łopatką…– Gazeta Wyborcza Wrocław,Prof. dr hab. Elżbieta Stadtmüller, dr Patrycja Matusz-Protasiewicz 2011-02-02

Kudrycka: to walka z patologią – Rzeczpospolita, 2-02-2011,

Za młoda na habilitację? – Dziennik Metro, Alicja Bobrowicz 2011-02-02

Rozmawiajmy!Marek Bojarski’s blog,02-02-2011

3 lutego

Na Uniwersytecie Wrocławskim wszyscy mają rację – Gazeta Wyborcza Wrocław, Marcin Sołtys* 2011-02-03,

Prace magisterskie na zlecenie firm – Rzeczpospolita, Renata Czeladko 03-02-2011

5 lutego

Studenci uczelni niepublicznych mają dość dyskryminacji – Gazeta Wyborcza Katowice, Magdalena Warchala 2011-02-05,

Leszek Pacholski: Byłem admirałem stojącej flotylli – Gazeta Wyborcza Wrocław, Prof. Leszek Pacholski 2011-02-05

6 lutego

Zawsze może być lepsze jutro na Uniwersytecie…– Gazeta Wyborcza Wrocław, Prof. Mieczysław Inglot* 2011-02-06

7 lutego

Coraz bliżej zbadania habilitacji rektora Andrzejaka

Gazeta Wyborcza Wrocław, Tomasz Wysocki 2011-02-07

9 lutego

W obronie prawdy

Rzzczpospolita,9.02.2011

12 lutego

Sesja była dla nich ważniejsza niż własne życie – Gazeta Wyborcza Kraków, Anna Goc, Jarosław Sidorowicz 2011-02-12

Krótka instrukcja walki z uczelnianymi wiatrakami -Gazeta Wyborcza Wrocław, Klaus Bachmann 2011-02-12

14 lutego

NIK o nadzorze nad badaniami klinicznymiserwis NIK, 14 lutego 2011

Dr Adam Poprawa: Uniwersytet plemienno-ekonomiczny – Gazeta Wyborcza Wrocław, Adam Poprawa 2011-02-14

16 lutego

W trosce o etykęSerwis MNiSW, środa, 16 lutego 2011

17 lutego

Nauczyciel akademicki dostanie pracę na uczelni, jeśli wygra konkurs -Dziennik Gazeta Prawna,2011-02-17

Uniwersytet czy system? Gdzie jest Peerel pogrzebany?Gazeta Wyborcza Wrocław, Andrzej Borowiec 2011-02-17

Misja uniwersytetu – aspekt dzisiejszy

Niedziela | Czwartek, 17 lutego 2011

(Tekst został wcześniej opublikowany w periodyku „Uniwersytet Warszawski” nr 1 (51), luty 2011)

18 lutego

Oświadczenie – blog  Tadeusza Hucińskiego

Nożownik w Senacie PW – Życie Warszawy .pl Janina Blikowska , Marek Kozubal 18-02-2011

19 lutego

Dr Dybczyński o uniwersytecie: Chcę lepszego dzisiaj – Gazeta Wyborcza Wrocław, Dr Andrzej Dybczyński 2011-02-19

20 lutego

Andrzej Walicki: Niebezpieczne nieporozumienia w sprawach nauki

Z: tygodnik „Przegląd” 20.02.2011

22 lutego

Profesor straci tytuł naukowy za plagiat – Dziennik Gazeta Prawna, 2011-02-22

Prof. Marian Gabryś: Nepotyzm niszczy nasze uczelnie – Gazeta Wyborcza Wrocław, Rozmawiał Tomasz Wysocki 2011-02-22

Prawnik: nowe prawo o uczelniach dopuszcza wieloetatowość,PAP, 22.02.2011

23 lutego

Czy będzie przywrócony ?

TWÓJ WIECZÓR Nr 4/677, 23 lutego 2011

(Sprawa b. rektora AWFiS T. Hucińskiego)

Studenci potrzebują psychologów. Bo zestresowani

Gazeta Wyborcza Opole, Anna Pawlak 2011-02-23,

24 lutego

Jak uczelnia się broni przed rodziną byłego prorektora

Gazeta Wyborcza Lublin, Paweł P. Reszka, Karol Adamaszek 2011-02-24,

25 lutego

3 lata więzienia za stalking. Sejm przyjął ustawę

Dziennik Gazeta Prawna, 2011-02-25

Wyniki badań naukowych mają być dostępne za darmo w sieci

PAP – Nauka w Polsce , 2011-02-25

Czy w naukach paleontologicznych inne są zwyczaje etyczne ?

Posted on Luty 25, 2011

26 lutego

Profesor syna nie zatrudni

Dziennik Polski, 26.02.2011

Coś Ty uczynił Uniwersytetowi, doktorze Dybczyński?

Gazeta Wyborcza WrocławJerzy Sawka 2011-02-26,

27 lutego

Student – partner czy…

Sprawy Nauki, Justyna Hofman-Wisniewska  , 27.02.2011

28 lutego

Profesor brał słodycze i pióra. Sąd: to nic takiego

GW Lublin, Karol Adamaszek 2011-02-28

Stypendia nie zawsze trafiają do studentów, którym się należą

Niejasne zasady przyznawania stypendiów. Studenci wyłudzają pomoc

Dziennik Gazeta Prawna, 2011-03-23

Uczelnie nie mają ujednoliconych zasad przyznawania stypendiów. Dostają je na przykład osoby, które zatajają dochody. Zmian domagają się studenci.

Rocznie wydajemy na pomoc dla studentów i doktorantów około 1,5 mld zł. Z opublikowanego wczoraj raportu rzecznika praw studenta (RPS) wynika, że nie zawsze trafia ona do osób, którym się należy.

Obecny system obliguje bowiem każdą uczelnię do wdrożenia własnego regulaminu przyznawania pomocy materialnej. A przez to opracowywane są, sprzeczne interpretacje ustawowych przepisów….

….Niektóre z nieprawidłowości w przyznawaniu stypendiów ograniczy reforma szkolnictwa wyższego. Wejdzie ona w życie od października. Zgodnie z nią będzie prowadzony m.in. centralny rejestr studentów, który pozwali na monitorowanie osób, które pobierają stypendia na kilku uczelniach.

Ocena projektów badawczych wykluczy korupcję

Ocena projektów badawczych wykluczy korupcję

Dziennik Gazeta Prawna, 2011-03-22

PROFESOR ANDRZEJ JAJSZCZYK – Słabe instytucje naukowe upadną. One nie dostaną budżetowych pieniędzy.

Nie resort nauki, ale Narodowe Centrum Nauki (NCN) będzie dzielić pieniędze na badania podstawowe. Co to oznacza?

Oddzieli to system finansowania nauki od bieżących układów politycznych. Podział środków powinien zależeć wyłącznie od jakości wniosków.

Jak w praktyce zmieni się system oceniania projektów badawczych?

Do tej pory były one oceniane za pomocą ankiet. Eksperci przyznawali punkty za poszczególne elementy wniosku. Resortu nauki zliczał przydzieloną punktację. Projekty z największą liczbą punków dostawały dotację. Jeśli punktacje ekspertów przyznawane temu samemu projektowi były rozbieżne, wtedy zwoływano posiedzenie komisji. Podczas niego ustalano, z czego one wynikają. Teraz wszystkie projekty będą oceniane podczas spotkań zespołów ekspertów. Dlatego jest szansa, że ich ocena będzie bardziej przejrzysta.

Są przypadki profesorów wykładających swój przedmiot na kilkunastu uczelniach.

Chcą podwyżek, straszą strajkiem

Dziennik Polski 22.02.2011,ANNA KOLET-1CIEK

 

Nowa ustawa co prawda ogranicza możliwość pracy na kilku etatach, ale całkowicie nic eliminuje tego zjawiska. Kiedy nowelizacja wejdzie w życie, wykładowcy będą mogli zatrudnić się tylko w jednym dodatkowym miejscu pracy. Będą musieli jednak uzyskać na to zgodę rektora macierzystej uczelni. Podjęcie lub kontynuowanie dodatkowego zatrudnienia bez takiej zgody ma stanowić podstawę do zwolnienia pracownika Ten zapis nic dotyczy

jednak wykładowców uczelni prywatnych.

Związkowcy z „Solidarności” chcą pójść o krok dalej. – Proponujemy wprowadzenie całkowitego zakazu odpłatnego uczenia w innych miejscach. Mogłoby to być powiązane z otrzymaniem podwyżki. Dostawałby ją ten wykładow­ca, który zadeklarowałby, że nie będzie uczył odpłatnie w żadnej innej uczelni – tłumaczy prof. Malec.

Jego zdaniem, tylko takie rozwiązanie pozwoli skończyć z patologiczną wieloetatowością na polskich uczelniach. Z, raportu „Szkolnictwo wyższe w Polsce – diagnoza”, przygotowanego przez firmę doradczą Ernst & Young oraz Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową wynika, że 66 proc. profesorów jest zatrudnionych w wielu miejscach. Wieloetatowość występuje zwłaszcza na kierunkach pedagogicznych, społecznych, ekonomicznych oraz prawnych. Są przypadki profesorów wykładających swój przedmiot na kilkunastu uczelniach. W raporcie podkreślono, że zatrudnienie kadry w wielu uczelniach odbywa się kosztem działalności badawczej.