Na niektórych wyższych uczelniach montuje się karty zegarowe czy wprowadza inne metody rejestrowania i kontroli czasu pracy

Polska krajem prekariuszy: Bez perspektyw życiowych, bez przyszłości

Dziennik Gazeta Prawna

Prekariusze są zatrudnieni w przemyśle i na wyższych uczelniach. To pracownicy sieci handlowych i artyści. Ta grupa jest większa, niż nam się zdaje. I choć jej członkowie mają wspólne problemy i mogliby się wspólnie bronić, to nie wykształcili jeszcze klasycznej klasowej solidarności, jaką mieli proletariusze – uważa Jarosław Urbański socjolog, członek Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza.

Czy Polska jest krajem dobrej roboty?

Zdecydowanie nie. W Polsce sytuacja pracowników stale się pogarsza. Jesteśmy świadkami destabilizacji stosunków pracy, dyktatury elastyczności oraz pauperyzacji wielu grup zawodowych. Efekt jest taki, że lawinowo rośnie nam rzesza osób zatrudnionych na warunkach niepewnych. Czyli tzw. prekariat.

…..

Weźmy ich zatem pod lupę po kolei.

Na przykład polskie uczelnie. Niegdyś ostoja etosu inteligenckiego. Kuźnia elit i kadr dla państwa i społeczeństwa. A dziś zwyczajne fabryki.

To taki wytarty slogan.

To nie jest tylko metafora. Zmiany są bardzo realne. Wie pan, że na niektórych wyższych uczelniach montuje się karty zegarowe czy wprowadza inne metody rejestrowania i kontroli czasu pracy? Tak jak kiedyś w fabrykach Forda. Pracownik jest w ten sposób rozliczany z czasu, jaki spędził w pracy. Kiedyś byłoby to nie do pomyślenia.

Właśnie sobie próbuję wyobrazić Einsteina podbijającego zegar na Uniwersytecie Princeton albo Stefana Banacha, który nie może wejść na zajęcia, bo zapomniał karty.

To tylko drobny przykład. Na wyższych uczelniach właśnie – i to publicznych – wymyślono coraz bardziej rozpowszechniony sposób obchodzenia kodeksu pracy. Czyli wykorzystywanie darmowej lub półdarmowej pracy doktorantów, którzy prowadzą zajęcia, warsztaty i organizują badania. A więc de facto pracują. Ale uczelnia twierdzi (zgodnie z prawem), że to są studenci, a więc nie muszą podlegać kodeksowi pracy, który zabrania świadczenia pracy za darmo. Efekt jest taki, że to właśnie uniwersytet przyjmuje wzorce fordystowskie. I to z bardzo wczesnej fazy drapieżnego kapitalizmu. To nie jest tylko problem doktorantów. Prekaryzacja ich pracy tworzy presję na trwałe formy zatrudnienia, które zamiast normalnością stają się luksusem, za który pracownik ma być wdzięczny.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: