Żeby żadna kasta profesorska nie sprawowała kontroli i nie blokowała karier młodych zdolnych naukowców

Gowin dla wPolsce.pl: Wszystkim powinno zależeć na tym, żeby polscy humaniści pisali w czasopismach międzynarodowych. To pomogłoby w sporze z Izraelem

wpolityce.pl

…Odnosząc się do zarzutów Ryszarda Terleckiego, wicepremier powiedział, że warto przeczytać list ponad 150 naukowców, którzy krytykują ustawę, bowiem jest to bardzo ciekawy dokument.

To taki dekalog akademickiego feudalizmu. Tam autorzy piszą, że chodzi im o takie rozwiązania, które zapewnią kadrze profesorskiej kontrolę nad awansami. Dokładnie o to chodzi w mojej ustawie. Żeby żadna kasta profesorska nie sprawowała kontroli i nie blokowała karier młodych zdolnych naukowców

— powiedział wicepremier.

Odniósł się również do wątku dekomunizacyjnego. Wyjaśnił, że ustawa jest krytykowana prze dwie skrajnie różne grupy – skrajną prawicę i skrajną lewicę, ale zawiera ona najdalej idące rozwiązanie dekomunizacyjne, jakie kiedykolwiek pojawiły się w projekcie po 1989 roku.

Czarne chmury finansowe nad reformą

Czarne chmury nad ustawą Gowina ws. reformy szkolnictwa wyższego

Rz

Bez gwarantowanego wzrostu środków na szkolnictwo wyższe co roku, automatycznych podwyżek pensji i stypendiów doktoranckich uzależnionych od wzrostu przeciętnej pensji w gospodarce i bez elastyczności uczelnianych finansów – tak reformę szkolnictwa wyższego widzi resort finansów. ……. Od kilkunastu lat postulujemy, by ich wysokość była powiązana z przeciętnym wynagrodzeniem. Projekt wreszcie uwzględnił nasze postulaty – mówi Bogusław Dołęga, przewodniczący Krajowej Sekcji Nauki NSZZ „Solidarność”. Resort finansów stoi jednak na stanowisku, że uzależnienie pensji na uczelniach od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce jest niezasadne.

10 przykazań establishmentu akademickiego

Ważny list prawie 150 naukowców do ministra Gowina. „Rewolucja, którą przygotowali twórcy tzw. Konstytucji dla Nauki, grozi nieobliczalnymi konsekwencjami”

wpolityce.pl

Z wielkim niepokojem obserwujemy plany wicepremiera Jarosława Gowina w sprawie reformy nauki i szkolnictwa wyższego….

Przedłożony Radzie Ministrów i kierowany do Sejmu projekt ustawy zawiera jednak w dalszym ciągu niezmiernie groźne rozwiązania, których wejście w życie spowoduje olbrzymi, niekorzystny przewrót w szkolnictwie akademickim. Przewrót ten może uruchomić lawinę gwałtownych, niekontrolowanych zmian. Nie będzie można ich powstrzymać.

Mamy przekonanie, że absolutnie konieczne wprowadzenie do ustawy określonych poprawek, które uczynią ją aktem prawnym możliwym do przyjęcia. Byłoby ich dziesięć: Po pierwsze, należy zaniechać planu tworzenia rad uczelni złożonych z osób wprowadzonych z zewnątrz w ponad połowie ich członków.

Po drugie, niezbędne jest dodanie postanowienia, iż obok rektora i senatu również wydziały na czele z dziekanami są organami uczelni.

Po trzecie, kategorycznie domagamy się porzucenia planu powoływania „profesorów dydaktycznych”.

Po czwarte, stanowczo sprzeciwiamy się faktycznemu zniesieniu habilitacji poprzez uchylenie obowiązku jej uzyskania.

Po piąte, niezbędna pozostaje rezygnacja z projektu udzielania habilitacji na podstawie grantu europejskiego.

Po szóste, nie do przyjęcia jest zamysł ewaluacji uczelni jako całości, a nie poszczególnych wydziałów, jak ma to miejsce obecnie.

Po siódme, niezbędne jest przywrócenie kolokwium habilitacyjnego, przynajmniej w naukach humanistycznych i społecznych.

Po ósme, jako nie do przyjęcia wydaje się pomysł, aby rektor sam ustanawiał kierunki studiów i je znosił bez jakiejkolwiek kontroli Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Po dziewiąte, konieczne jest utrzymanie a zarazem zreformowanie Centralnej Komisji jako organu działającego w postępowaniach habilitacyjnych i przewodach profesorskich, gdyż tylko dzięki temu organowi można utrzymać rzetelność doboru recenzentów.

Po dziesiąte, nie można nie wyrazić sprzeciwu wobec zaproponowanego systemu punktacji czasopism. Prowadzi on do degradacji setek z nich poprzez umieszczenie ich na „liście B”, stanowiącej swoistą „poczekalnię”, w której wszystkie byłyby punktowane „po równo”.

Ciąg dalszy naukowej sagi Głowaczów z AGH

Rodzinny doktorat Cz. II

Forum Akademickie 2/2018

Marek Wroński

Witoldowi Głowaczowi zarzucono plagiat znaczącej części obronionej trzy lata wcześniej dysertacji, której autorem był młodszy brat Adam, pracujący na tym samym wydziale. Recenzenci obu prac byli ci sami i „nie zauważyli” wielostronicowych przejęć. Komisja Doktorska (z której składu cztery osoby uczestniczyły również w komisji doktorskiej przewodu Adama Głowacza, a obecny promotor był jej przewodniczącym) mimo postawienia zarzutu na publicznej obronie nie zawiesiła postępowania i jednogłośnie przyjęła pracę doktorską, wnioskując o jej wyróżnienie. Poniżej ciąg dalszy tej naukowej sagi.

Adwokat kontra Rada Wydziału

W imieniu Witolda Głowacza odwołanie od uchwały odmawiającej nadania mu doktoratu złożył mecenas Jan Widacki, znany krakowski adwokat i profesor prawa. Zarzucił radzie, że uchwała została podjęta z naruszeniem przepisów prawa, na podstawie wadliwie przeprowadzonego przewodu doktorskiego. Dalej stwierdził, że Rada Wydziału oparła się na opiniach osób nieuprawnionych do opiniowania w tym przewodzie, niemających kompetencji w tej dziedzinie nauki (sic!). Zarzucił także radzie, że po zapoznaniu się z opinią prof. R. Pytlaka oparła się na nieudokumentowanych zarzutach plagiatu. Zdaniem mecenasa Widackiego, RW nie miała prawa zawiesić postępowania w przewodzie mgr. inż. W. Głowacza, jak również nie mogła powołać eksperta do potwierdzenia lub odrzucenia zarzutu naruszenia praw autorskich przez doktoranta. Takie działania są pozaprawne, bowiem ustawa o stopniach i tytułach ich nie przewiduje, a w zakresie nieuregulowanym obowiązuje KPA. Zdaniem prof. Widackiego tylko recenzenci mogą oceniać, czy prawa autorskie zostały naruszone. Skoro dwaj recenzenci wskazali, że plagiat w niniejszej pracy nie miał miejsca, to RW mogła zakwestionować ich bezstronność i powołać innych recenzentów. Jeżeli zarzuty pojawiły się już na obronie i były znane Komisji Doktorskiej, to również ona miała prawo nie przyjąć pracy. Jeśli tego nie zrobiła, to uznała zarzuty plagiatu za nieudokumentowane. Opinia prof. R. Pytlaka została uzyskana niezgodnie z przepisami prawa i nie może być traktowana na równi z recenzjami w tym przewodzie. Zdaniem mecenasa o plagiacie może decydować tylko sąd, a skoro recenzenci uznali, że rozprawa jest „oryginalnym rozwiązaniem problemu naukowego”, jednoznacznie wyklucza to plagiat.

Co więcej, na posiedzeniu 26 IV 2017 członkowie RW (profesorowie Kułakowski, Szpyrka i Miśkowicz) bez należytych podstaw wypowiadali się autorytatywnie, że w doktoracie naruszono prawa autorskie. Opiniodawca podkreślił, że „samo stwierdzenie przez systemy antyplagiatowe pokrywania się tekstu nie przesądza o plagiacie”. Pokrywające się fragmenty mogą stanowić nazwy własne instytucji, niechronione prawem autorskim definicje, nazwy urządzeń i opisy ich działań itd. Wymaga to oceny merytorycznej, której musi dokonać specjalista z dziedziny, z której pochodzą porównywane teksty. „Takiej merytorycznej oceny nikt nie dokonał, a przyjęta uchwała ignoruje wypowiedzi recenzentów (…), którzy oceniając merytorycznie występujące w pracy Witolda Głowacza, wychwycone przez systemy antyplagiatowe zapożyczenia stwierdzili, że nie ma tu mowy o plagiacie. Uchwała stanowi de facto votum nieufności wobec promotora (prof. R. Tadeusiewicza) oraz recenzentów (prof. E. Dudek-Dyduch, prof. M. Skomorowskiego)”……

Przypadki profesora

Profesor zatrzymany przez policję. Dał łapówkę lekarzowi?

gazetawroclawska.pl

Wrocławski profesor, były polityk Piotr Ż. został dzisiaj zatrzymany pod zarzutem wręczenia 200 złotych łapówki lekarzowi. Miała to być zapłata za fałszywe zaświadczenie o stanie zdrowia. Akurat dzisiaj przed wrocławskim sądem miały się zacząć końcowe przemówienia w głośnym procesie, w którym profesor Piotr Ż, jest oskarżony m.in. o przestępstwa korupcyjne i seksualne.

Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/wiadomosci/a/profesor-zatrzymany-przez-policje-dal-lapowke-lekarzowi,12951627/

Nie ma zgody na ustawę Jarosława Gowina

Terlecki o reformie szkolnictwa wyższego: Nie ma zgody na ustawę Gowina

Gazeta Prawna

Nie ma zgody na ustawę Jarosława Gowina dot. szkolnictwa wyższego i nauki; są w tym projekcie elementy, które uważam za nie do przyjęcia- powiedział szef klubu PiS Ryszard Terlecki w rozmowie z tygodnikiem „Sieci”. Jak podkreślił, w tej formie projekt ustawy „nie przejdzie”.

….Terlecki zaznaczył, że w tej formie projekt „nie przejdzie”. „Bo tak jak wicepremier Gowin przywołuje poparcie dla swojego projektu ze strony części środowiska akademickiego, tak my musimy przywołać miażdżącą wręcz krytykę tej propozycji, która do nas dociera ze strony wielu ludzi nauki” – podkreślił.

Zawieszenie naboru na studia doktoranckie

Czy uczelnia może w ostatniej chwili anulować nabór na studia doktoranckie?

Gazeta Prawna

W 2016 r. postanowiliśmy, tak jak 28 innych osób, wziąć udział w rekrutacji na studia doktoranckie na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego. Zdecydowaliśmy się na podjęcie stacjonarnych studiów doktoranckich na macierzystej uczelni. Wybór był dla nas naturalny, ale to, co spotkało nas później, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Po przeprowadzeniu postępowania, w tym m.in. rozmów rekrutacyjnych z kandydatkami i kandydatami, wyniki miały zostać ogłoszone 28 września 2016 r. Tego dnia otrzymaliśmy elektronicznie informację o następującej treści: „Wydziałowa Komisja Rekrutacyjna Doktorantów informuje, że stosownie do postanowień par. 10 ust. 9 warunków i trybu rekrutacji na pierwszy rok studiów doktoranckich w roku akademickim 2016/2017 – na jej wniosek – Rektor Uniwersytetu Szczecińskiego podjął decyzję o zawieszeniu naboru na studia doktoranckie. Oznacza to, że nie został dokonany nabór na pierwszy rok stacjonarnych studiów trzeciego stopnia w dyscyplinie prawo”……

Pracownicy uczelni, którzy w czasach PRL byli tajnymi współpracownikami, nie powinni uczyć studentów

Kornel Morawiecki: Pracownicy uczelni, którzy byli TW, nie powinni uczyć studentów

wolniisolidarni.pl

– Pracownicy uczelni, którzy w czasach PRL byli tajnymi współpracownikami, nie powinni uczyć studentów – powiedział w poniedziałek szef koła sejmowego Wolni i Solidarni Kornel Morawiecki. Zapowiedział złożenie poprawki w tej sprawie do projektu nowej ustawy o uczelniach.

Kornel Morawiecki w poniedziałek na konferencji prasowej we Wrocławiu powiedział, że koło sejmowe Wolni i Solidarni zgłaszało od roku projekt lustracji na uczelniach wyższych. „Jesteśmy zadowoleni, że znalazł on odbicie w projekcie ustawy, który zaproponował pan minister Gowin” – mówił K. Morawiecki.

Jak dodał, jego ugrupowaniu zależy jeszcze na tym, aby od zajęć dydaktycznych zostały odsunięte osoby, które w okresie PRL był tajnymi współpracownikami. – Nie mają one moralnych, duchowych kwalifikacji do tego, by kształcić młode pokolenie………

Ustawa 2.0 pomija kwestię otwartego rozpowszechniania wiedzy naukowej

Marginalizowany dostęp do treści naukowych

Gazeta Prawna

Ustawa 2.0 pomija kwestię otwartego rozpowszechniania wiedzy naukowej, także poza środowiskiem akademickim – uważa Koalicja Otwartej Edukacji. Na ten problem zwróciła uwagę w liście do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W ocenie KOE resort jest niedostatecznie zaangażowany w promowanie idei otwartości.

Szkodliwa hipokryzja

PREKARIUSZE NA UCZELNIACH

krytykapolityczna.pl

Wobec naukowców państwo polskie zachowuje się jak klasyczny Janusz biznesu: żąda od nich „badań na światowym poziomie”, ale chce płacić za nie grosze. Za moment na uprawianie nauki będą mogli sobie pozwolić tylko ci, którzy są bogaci z domu – oraz ci, którzy dorabiają, zamiast robić badania.

W listopadzie zostałem profesorem w Polskiej Akademii Nauk. Moja profesorska pensja wynosi 3300 zł brutto miesięcznie, co przekłada się na 2574 zł spływające co miesiąc na konto.

….Moi koledzy na uniwersytecie zarabiają nieco więcej: według fanpage’u „Apel o podwyżki w szkolnictwie wyższym” jako profesor uczelniany zarabiałbym na uniwersytecie minimum 5275 zł brutto, czyli 3742 na rękę. W PAN pensje są niższe, co można uzasadnić tym, że nie musimy prowadzić dydaktyki. W praktyce jednak jedni i drudzy dostają niewiele.

….Za te pieniądze kierownicy polityki naukowej w Polsce oczekują prowadzenia badań na światowym poziomie – przez co rozumieją np. publikowanie w najlepszych światowych czasopismach w swojej dziedzinie. (Kwestia tego, czym są „badania na światowym poziomie”, jest złożona i zostawmy ją tu na boku; zgódźmy się, że wymaga to czasu, wysiłku i pieniędzy.)

…..

BADAJ MNIEJ, ZAROBISZ WIĘCEJ

Oczywiście nie wszyscy naukowcy w Polsce zarabiają mało. W czerwcu 2017 roku prof. Jan Tadeusz Duda, ojciec prezydenta Andrzeja Dudy opublikował swoje oświadczenie majątkowe. Jego dochody pochodziły z pracy na dwóch etatach – w AGH w Krakowie oraz PWSZ w Tarnowie – oraz emerytury i diety radnego sejmiku wojewódzkiego. Miał też dochody z tytułu praw autorskich. W sumie zarobił 434 tys. złotych rocznie, czyli ok. 36 tys. złotych miesięcznie. „No tak wyszło… Pracuję jako profesor na dwóch uczelniach, mam sporo zajęć, uczestniczę w naukowych grantach, zdecydowałem się pobierać emeryturę. Może i wyszło dużo, ale nadal z żoną jesteśmy ubodzy duchem” – skomentował prof. Jan Duda.

Dochody prof. Dudy byłyby zacne pod każdą szerokością geograficzną, w Polsce sytuują go zapewne w górnym 0,01 proc. najlepiej zarabiających. Wypada złożyć mu gratulacje. Przytaczam jego przykład, ponieważ jest pouczający: można w świecie uniwersyteckim żyć na wysokiej stopie jeśli a) jest się na szczycie hierarchii akademickiej (nawet prowincjonalnej) oraz b) posiada się kilka źródeł dochodu, w tym związanych z pracą społeczną (np. dieta radnego, chociaż w tym wypadku to tylko 28 tys. złotych)…..

…Na ten trend nakłada się absurdalna i szkodliwa hipokryzja naszego państwa – które chętnie mówi, że Polska ma się stać „społeczeństwem opartym na wiedzy”, ale nie jest w stanie pojąć, że za wiedzę na światowym poziomie trzeba zapłacić. Naprawdę zaskakujące nie jest to, że polscy naukowcy nie są w pierwszej światowej lidze. Zaskakujące jest to, że w ogóle coś robią.