Nauka w Instytucie „obrońców demokracji”sięga DNA

 Gdy nauka sięga DNA

Sieci

Instytut Biochemii i Biofizyki Polskiej Akademii Nauk stał się oazą „obrońców demokracji”. Dyżurne autorytety opozycji dają tam wykład za wykładem. Nie mają one żadnego związku z biologią molekularną. Są czysto antyrządową histerią. W tle mamy potężne nieprawidłowości finansowe odkryte w tej jednostce przez Najwyższą Izbę Kontroli oraz historię klasycznego resortowego dziecka, jakim jest dyrektor placówki – piszą w najnowszym wydaniu „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło…….

..W artykule zostaje również poruszona kwestia niejasnej sytuacji finansów Instytutu: Opowieść o Instytucie Biochemii i Biofizyki domyka raport Najwyższej Izby Kontroli z lipca br. NIK skontrolowała pięć instytutów PAN pod kątem naruszeń w latach 2014–2017 tzw. ustawy kominowej, ograniczającej zarobki osób kierujących placówkami państwowymi. Największe nieprawidłowości wykryto właśnie w IBB. Ich lista liczy kilkanaście pozycji, a kwota nienależnych wynagrodzeń sięga 1,4 mln zł. To, co bulwersuje najbardziej, to fakt, że dyrektor instytutu otrzymał z tej puli niemal połowę.

Ustawa uzależnia w stu procentach politykę zatrudniania profesorów od czynników pozauczelnianych

Prof. Marcin Pałys, rektor Uniwersytetu Warszawskiego: Nowe przepisy powinny zostać pilnie zmienione

dziennik.pl

– Nowe przepisy powinny zostać pilnie zmienione. Będziemy zabiegać, by nastąpiło to jak najszybciej. To zbyt daleko posunięta ingerencja w autonomię uczelni, która przyćmiewa naprawdę dobre rozwiązania ustawy – mówi DGP prof. Marcin Pałys, rektor Uniwersytetu Warszawskiego, przewodniczący Konferencji Rektorów Uczelni Warszawskich.

….Dla samodzielności uczelni w zakresie zatrudniania pracowników i prowadzenia polityki kadrowej na etapie prac parlamentarnych nastąpiły katastrofalne zmiany. Chodzi o dwie poprawki. Jeszcze w Sejmie dopisano do ustawy fragment, który wyglądał niewinnie, ale podważał autonomię uczelni. W oryginalnym projekcie był zapis, że aby pracować na stanowisku pełnego profesora, trzeba mieć nadany przez prezydenta tytuł. W komisji dopisano tam drugi punkt. Teraz zgodnie z ustawą, jeżeli ktoś ma taki tytuł, musi zostać zatrudniony na stanowisku pełnego profesora…

…Obsadzanie stanowisk profesorskich mających największy wpływ na funkcjonowanie uczelni odbywa się całkowicie poza nią. To, czy ktoś jest pełnym profesorem, zależy tylko i wyłącznie od tego, czy posiada tytuł. A on jest nadawany na wniosek Centralnej Komisji do spraw Stopni i Tytułów przez prezydenta. Swoboda prowadzenia polityki kadrowej jest jednym z podstawowych elementów autonomii uczelni. Tymczasem wyłączamy obsadzanie stanowisk spod decyzji jej władz. Jak mamy dbać o jakość na uniwersytecie, jeśli zatrudniając pracownika, nie możemy mu stawiać żadnych wymagań? Tak właśnie jest w tym przypadku….

…ustawa uzależnia w stu procentach politykę zatrudniania profesorów od czynników pozauczelnianych..

…..umowa z sędziami w stanie spoczynku jest automatycznie przedłużana na czas nieokreślony i nie można zmienić warunków ich pracy. Od strony technicznej wygląda na to, że także pracownik nie może rozwiązać tej umowy. Nie wolno takiej osoby awansować, nawet jeśli przełożony chciałby to zrobić. Nie można obniżyć jej wymiaru pensum, nawet z jej inicjatywy. Nie można też jej zwolnić. A wie pani, jakie warunki trzeba spełnić, by dziś zwolnić profesora? Na przykład: negatywna dwukrotna ocena okresowa. Przewinienia dyscyplinarne, takie jak popełnienie plagiatu, nieobyczajne zachowanie, molestowanie czy mobbing. Podjęcie zatrudnienia na innej uczelni bez zgody rektora. To oznacza, że sędzia może być źle oceniany, popełniać niegodne czyny i nadal trzeba go zatrudniać. W dodatku może pracować w dowolnej liczbie uczelni, korzystając z tych benefitów.

A i to nie koniec. Ustawa stoi w sprzeczności z kodeksem pracy, bo sędziowie nie mogą być zwolnieni także w przypadku, kiedy lekarz nie dopuści ich do pracy. Nadto jest przepis, który mówi, że rozwiązuje się umowę o pracę z osobą, która została skazana prawomocnym wyrokiem na zakaz zajmowania stanowiska nauczyciela akademickiego. Czy sędziowie nie podlegają tym przepisom?…..

 

Apel o zmianie reformy nauki przygotowanej przez ministra Jarosława Gowina.

Autonomia uniwersytetów jest zagrożona. List otwarty profesorów polskich ośrodków naukowych do parlamentarzystów RP

wpolityce.pl

Naukowcy, pracownicy instytucji naukowych i wykładowców akademickich podpisało apel o zmianie reformy nauki przygotowanej przez ministra Jarosława Gowina.

….Uważamy, że te konsultacje nie wsłuchiwały się w głos całego środowiska, i nie uwzględniły różnicy stanowisk w kwestii najważniejszej dla przyszłości uniwersytetów polskich. Najważniejszym – naszym zdaniem –  problemem jest to, że Ustawa zlikwiduje autonomię uczelni, podporządkowując wszystkie elementy bardzo subtelnej tkanki społecznej świata akademickiego jednej osobie rektora.

Dostrzegamy w tym rozwiązaniu likwidację samorządności akademickiej i zagrożenie autorytaryzmem. Niepokoi nas również groźba jednostronnego uzależnienia wolnych badań naukowych od państwowego i prywatnego mecenatu. Tym samym wyrażamy poważne zaniepokojenie faktem, że – bez względu na zapewnienia twórców Ustawy – rektor nie będzie w pełni autonomiczny w obliczu możliwych nacisków ciał polityczno-biznesowych. Jesteśmy świadomi, że powoływana w Ustawie nowa instytucja w postaci rady uczelni, znana w wielu krajach Europy Zachodniej, będzie działała w Polsce w warunkach odbiegających od europejskich standardów demokracji i praworządności.

Proponowane zmiany w obecnych warunkach społeczno-politycznych w Polsce rodzą poważny niepokój.  Większość zapewnień o reformowaniu nauki i podnoszeniu, jakości badań naukowych traktujemy, jako propagandę. Polska nauka nie tylko potrzebuje nowoczesnych laboratoriów i innych elementów infrastruktury, ale także bardzo dużych nakładów na publikacje polskich naukowców w otwartym dostępie i popularyzację badań naukowych oraz wdrożeń innowacji. To wszystko jest niezwykle kosztowne i bez radykalnego zwiększenia finansowania nauki, owa „reforma” zyska głównie charakter likwidacyjny: dyscyplin, wydziałów, niezależnej nauki i autonomii oraz samorządności uczelni. Propozycje szybkich awansów dla młodych badaczy (zasadniczo bardzo dobrze brzmiące) przy preferowanej strategii ręcznego zarządzania przez rektora i „radę uczelni” doprowadzą do szybkiego rozwoju koniunkturalizmu i awansowania osób bezkrytycznych, zamiast promować kreatywność, innowacyjność i krytycyzm, stanowiące już dawno wyzwania nowoczesności.  ….

W tej chwili ta autonomia służy obronie interesów „naukowej korporacji”

Prof. Mikołajczak o ustawie 2.0 i reformie nauki: Państwo powinno mieć możliwość korekty procesów negatywnych

wpolityce.;pl

Stanisław Mikołajczak, przewodniczący Akademickiego Klubu Obywatelskiego:….Ustawa jest bardzo środowisku akademickiemu potrzebna, bo ta, która obecnie obowiązuje jest już zupełnie nieadekwatna do obecnej sytuacji i trzeba było ją zmienić….

Może warto jeszcze dodać, że na sytuację w nauce polskiej w bardzo istotny sposób wpływają dwa procesy, które nie zostały przeprowadzone, czyli dekomunizacja i lustracja kadry naukowej.

Jeżeli się spojrzymy na to, co działo się w NRD, gdzie zostało pozbawionych pracy co najmniej 1/3 kadry naukowej z racji tego, że nie spełniała wymogów etycznych, bo donosiła na kolegów, była uwikłana we współpracę z władzami komunistycznymi, to uświadamia wagę problemu. Może w Polsce skala była mniejsza, ale ten problem tajnych współpracowników i osób, które współpracowały ze Służbą Bezpieczeństwa, również istniał. Przez prawie 45 lat dobór kadr odbywał się pod kuratelą PZPR. Nie chodziło o wybór najlepszej, uzdolnionej młodzieży tylko tworzenie kadry, która była dobierana przez profesorów, spełniającej wymogi stawiane im przez aparat polityczny Partii. To funkcjonowało przez cały PRL i nie zostało po 1989 r. przerwane. Nie stracił pracy żaden profesor filozofii marksistowsko-leninowskiej, a jak pamiętamy, to był przedmiot, który był przymusowo nauczany na wszystkich kierunkach studiów.

Czy po 30 latach transformacji ma to jeszcze sens?

Myślę, że środowisku naukowemu należy się wiedza, kto kim był w tamtym czasie i kto przygotowywał kadry, które funkcjonują dzisiaj. Dzisiejsi młodsi profesorowie są wychowankami profesorów, którzy być może byli uwikłani w kolaborację z komunizmem. Dzisiaj mogą być bardzo porządnie zachowującymi się ludźmi, ale warto wiedzieć, kto ich dobierał.

Rzecz ciekawa, że na wydziałach humanistycznych jest kompletny brak zainteresowania najnowszą historią, historią PRL-u. Nie powstają prace opisujące na przykład „życie elit kulturalnych”.

To jest jeden z przykładów tego, jak ta kadra była dobierana, jakie ma zainteresowania i czego uczy młodzież. Być może ma coś do ukrycia.

Zaskakujące to zjawisko tyle lat po transformacji?

Opór, jaki stawiało środowisko naukowe przeciwko lustracji pokazuje, że to było jednak zjawisko dość szerokie i znaczące. Myślę, że dla pedagogiki społecznej, także dla pewnej etyki funkcjonowania nauczania zwłaszcza, wiedza kto jak się zachowywał, jest absolutnie potrzebna także po to, żeby pokazać, przyszłym pokoleniom, czego nie wolno robić, jak nie wolno się zachowywać……

Chodzi o budowę zdrowych i jasnych standardów państwa demokratycznego o ich „wdrukowanie” w świadomość elit?

Tak jest. Ktoś kto donosił na kolegów, na studentów albo wyrzucał w stanie wojennym studentów, nie ma moralnego prawa do nauczania polskiej inteligencji. Sam będąc skażony, w sposób skażony będzie wychowywał przyszłą polską inteligencję. Moralny relatywizm jest czymś, co traktuje się jako normę. A to nie jest norma.

Zwrócił Pan uwagę na zjawisko daleko posuniętego myślenia środowiska w kategoriach korporacyjnych, co było też zauważalne podczas dyskusji na projektem. Korporacja może dbać o swój interes a interes państwa traktować jako rzecz wtórną? Trzeba wyważyć proporcję?

Tak. Te problemy wynikają częściowo z tego, o czym mówiłem poprzednio. Pod koniec komunizmu istotną była walka o autonomię uczelni wyższych, o wyzwalanie się spod dominacji komunistycznego państwa. Dzisiaj to hasło walki o autonomię zamieniło się w fetysz.

W okresie komunizmu, autonomia uczelni była warunkiem przeciwstawienia się narzucaniu przez komunizm sposobu funkcjonowania uczelni. Ta autonomia wewnętrzna miała się temu przeciwstawiać. Natomiast w tej chwili ta autonomia służy obronie interesów „naukowej korporacji”……Państwo powinno mieć zdolność korekty procesów negatywnych. Po to powstało jako twór wysoce skomplikowany i najlepiej chroniący wolność jednostki. Poza tym, wracając do tego, co już powiedziałem, dobór kadry był taki, że na uczelniach polskich, podobnie zresztą jak na uczelniach zachodnich, dominują lewicowo-liberalne środowiska z ich filozofią życia, z ich światem wartości. Myślę, że nie zawsze działają one w dobrze pojętym interesie narodowym. Państwo powinno to korygować…..

Pozbawianie praw nauczyciela akademickiego i autonomiczne załatwianie krytykujacych

Politechnika skarży się na naukowca. Bo śmiał skrytykować

Gazeta Wyborcza – Wrocław, Tomasz Wysocki, 20.06.2012

Jak Politechnika Wrocławska pojmuje swoją autonomię? Mniej więcej tak, jak PZPR pojmowała swoją kierowniczą rolę. Światłych decyzji uczelni też nie można komentować, oceniać, a już o krytyce to w ogóle nie ma mowy. A kto by się na to poważył, niech uważa, bo uczelnia załatwi go po linii ministerialnej…..

…Właśnie tak próbuje załatwić dra Marka Wrońskiego, członka zespołu ds. dobrych praktyk przy Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego i człowieka instytucję, od lat walczącego z nadużyciami na uczelniach. Skrytykował on bowiem niedawny wyrok politechniki na prof. Mirosława Millera, prezesa EIT Plus, a jednocześnie pracownika naukowego tej uczelni.

W maju komisja dyscyplinarna uznała, że kierując EIT Plus, Miller działał na szkodę politechniki. Jej rektor, prof. Tadeusz Więckowski, zarzucił mu, że doprowadził do utraty przez placówkę roli beneficjenta w staraniach o pieniądze na duże projekty badawcze.

Wyrok był bardzo surowy – komisja na rok pozbawiła profesora praw nauczyciela akademickiego. ….O wiele bardziej istotne i zastanawiające jest bowiem to, jak 23 lata po demokratyzacji Polski, zniesieniu cenzury i wprowadzeniu swobody wyrażania opinii członkowie senatu szacownej uczelni podchodzą do tych zdobyczy. Według nich, skoro uczelnia ma autonomię, jej decyzje są niepodważalne i nie podlegają żadnej krytyce. A każdy, kto ją wygłosi, zasługuje na to, żeby potraktować go tak, jak uczelnia potraktowała prof. Millera.

Senatowi politechniki chyba pomieszały się porządki – demokratyczny, na który uczelnia powołuje się, podkreślając swoją autonomię, z tym z głębokiego PRL-u, gdy krytyka państwowej instytucji nie mieściła się nikomu w głowie, a tych, którzy próbowali ją głosić, łatwo można było załatwić po linii ministerialnej…..

Uczelniana kara dla szefa EIT Plus – zemsta i poniżenie

Gazeta Wyborcza – Wrocław, Mirosław Maciorowski, 30.05.2012

Prof. Mirosław Miller, prezes Wrocławskiego Centrum Badań EIT Plus, został przez komisję dyscyplinarną Politechniki Wrocławskiej na rok pozbawiony praw nauczyciela akademickiego. To kara drastyczna, ale mogła być jeszcze bardziej horrendalna, bo uczelniany rzecznik dyscypliny, który badał jego sprawę, wystąpił o pozbawienie go praw aż na pięć lat.

….Lista zarzutów wobec profesora jest długa. Sprowadzając je do wspólnego mianownika, można powiedzieć, że – zdaniem władz politechniki – profesor jako pracownik tej uczelni działał na jej szkodę. Nie będę szczegółowo wnikał w same zarzuty, czy są słuszne, czy nie. Zostawiam to, bo bardziej interesuje mnie wysokość samej kary. Ukaranie naukowca wykluczeniem z zawodu za to, że stojąc na czele jakiejś instytucji, podejmował związane z jej kierowaniem decyzje, przypomina (biorąc oczywiście pod uwagę wszelkie proporcje) zamknięcie w więzieniu Julii Tymoszenko za podpisanie kontraktu gazowego z Rosją, w czasach gdy była premierem Ukrainy…Dla nikogo nie jest tajemnicą, że rektor politechniki prof. Tadeusz Więckowski nie był entuzjastą formuły EIT Plus i roli, jaką w tej spółce odgrywała kierowana przez niego uczelnia. Wiadomo też, że obaj naukowcy mieli różne zdania na temat funkcjonowania tej instytucji. Do tego dochodzą powstałe na tym tle osobiste animozje. Po niezmiernie surowym wyroku, który trudno uznać za adekwatny do przewin, bez względu na to, czy rzeczywistych, czy wydumanych, nie można tego faktu pominąć….

…..Ale w całej sprawie Miller też nie jest bez winy. Kierując EIT, pracował zarazem na Politechnice. W ten sposób generował permanentny konflikt interesów. Powinien był zwyczajnie z uczelni odejść. Swoją drogą dziwne też, że Politechnika go nie zwolniła, lecz wybrała drogę ostrzejszej szykany.

Politechnika Wrocławska ukarała szefa EIT Plus

Gazeta Wyborcza – Wrocław, Tomasz Wysocki, 30.05.2012

Prof. Mirosław Miller, prezes Wrocławskiego Centrum Badań EIT Plus, został na rok pozbawiony praw nauczyciela akademickiego. Taką karę za działanie na szkodę uczelni orzekła komisja dyscyplinarna Politechniki Wrocławskiej, której prof. Miller jest pracownikiem naukowym.

..Postępowanie wyjaśniające w sprawie prof. Millera w styczniu 2010 r. wszczął na wniosek rektora uczelni prof. Tadeusza Więckowskiego rzecznik dyscyplinarny. To rodzaj uczelnianego prokuratora, który weryfikuje zarzuty stawiane pracownikom naukowym. Po kilku miesiącach dochodzenia prof. Stanisław Żukowski wystąpił do komisji dyscyplinarnej o ukaranie prof. Millera pozbawieniem praw nauczyciela akademickiego aż na pięć lat.

Prezesowi EIT Plus zarzucono m.in., że

*pozycję beneficjenta projektów naukowych, opracowanych przez uczonych z Politechniki, przejęła spółka EIT Plus *EIT Plus wykorzystywało własności intelektualne, zaplecze i dorobek naukowy politechniki,

*zataił przed pracownikami PWr, że będę musieli brać udział w przetargach na realizację opracowanych przez siebie projektów,

*obniżył stawki na realizację badań na politechnice w ramach projektów Biomed i Nanomat..

…Na liście przewinień prof. Millera jest także mowa o tym, że nie próbował wyjaśnić władzom uczelni powodów swojego postępowania oraz ignorował ich dążenia do odwołania go ze stanowiska prezesa EIT Plus.

Proces Millera trwał prawie dwa lata. Komisja uznała ostatecznie, że działał na szkodę uczelni i sprzeniewierzył się zasadom etyki akademickiej, ale nie orzekła tak wysokiej kary, jak tego żądał rzecznik dyscyplinarny. Skazano go na rok pozbawienia praw nauczyciela akademickiego. To znaczy, że jako pracownik naukowy nie może być zatrudniony na żadnej uczelni w Polsce.

……To najwyższy wymiar kary w świecie akademickim. Prof. Miller nie jest plagiatorem ani oszustem, aby karać za to, co robi, wykluczeniem z zawodu naukowca – komentuje dr hab. Marek Wroński, członek zespołu ds. dobrych praktyk w nauce przy Ministerstwie Nauki. – To zły precedens, kiedy uczelnia szykanuje swojego profesora tylko za jego zaangażowanie w innej instytucji. ….

…Prof. Mirosław Miller: – To rodzaj szykany wobec mnie ze strony rektora politechniki. Takie sposoby zastraszania, znęcania się nad człowiekiem, aby się poddał, przypominają lata 50., okres stalinizmu. Ten proces to efekt osobistej niechęci rektora Więckowskiego wobec mnie. Odgrywa się na mnie, bo dzięki mojej determinacji nie udało mu się zniszczyć EIT Plus.

Autonomia uczelni sięgnęła bruku

Wrocław, stolica Dolnego Śląska, stolicą polskich uniwersytetów

blog prof. Pluskiewicza, 25 października 2010

Sądzę, że wydarzenia, jakie obserwujemy w ostatnich dwóch latach we wrocławskiej AM w pełni uzasadniają nadanie Wrocławiowi zaszczytnego tytułu „Stolicy polskich uniwersytetów”.

Niestety, nie wynika to z najwyższego poziomu nauki i szkolenia studentów, to ukłon „uznania’ w podzięce za nowatorskie prowadzenie sprawy zarzutów o popełnienie plagiatu przez Rektora uczelni, Prof. R. Andrzejaka.

Dzięki konsekwentnej postawie władz uczelni ta historia zyskała ogólnopolski wymiar. To tu, we Wrocławiu toczy się bój o prawdziwe wyzwolenie z okowów dawnego systemu dominującego w polskich szkołach wyższych. Beneficjenci czasów minionych zwierają szeregi. Popatrzmy na ostatnie wydarzenie: Rada Wydziału dyskutowała, czy odwołać się od decyzji CK. To posiedzenie opisała GW, ale zabrakło pewnego istotnego szczegółu: decyzja o odwołaniu się od decyzji CK nie została podjęta na drodze głosowania członków Rady. Zatem można śmiało stwierdzić, że prawnie usankcjonowanej uchwały nie podjęto. Nie dość, że nie przestrzegano obowiązujących procedur, to władza pokazała kto „tu rządzi”.

Autonomia uczelni, wewnętrzna demokracja, swoboda wypowiedzi, poszanowanie praw jednostki i wiele innych immanentnych cech uniwersytetów sięgnęły bruku. Niemniej widać przesilenie, zamigało światełko w tunelu wiodącym do normalności polskiego świata akademickiego, nie dajmy mu zgasnąć!