Mobbing na UJ i nie tylko

Tematy tabu, które podejmuje Józef Wieczorek w książce „Trąd w Pałacu Nauki”.

Autor książki „Trąd w Pałacu Nauki”: polskie uczelnie zbudowane na komunistycznym bagnie (FILM)

niezalezna.pl

….Ustawiane konkursy, plagiaty, profesorowie z układów, którzy „orzą” niemiłosiernie doktorantami, wreszcie fatalne notowania polskich uczelni w światowych rankingach – to tematy tabu, które podejmuje Józef Wieczorek w książce „Trąd w Pałacu Nauki”. Jak podkreśla, wszystkie one wiążą się z tym, że na polskich uczelniach rządzą układy rodem z komunizmu.

Plagi akademickie – Wieczór autorski

Plagi akademickie – Wieczór autorski

Autor książki: Józef Wieczorek
Prowadzenie: red. Jacek Liziniewicz

Zniewolone umysły, czyli nauka w lewackich łapach

Zniewolone umysły, czyli nauka w lewackich łapach – Robert Kościelny

Polska Niepodległa, lipiec-sierpień 2020

Walka o otwartość, wolność i kolegialność na uczelni

Bunt profesorów w Lublinie, czyli o walce o otwartość, wolność i kolegialność na uczelni

Trwa protest pracowników naukowych na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. Blisko 150 osób, w tym wielu profesorów, podpisało list otwarty w sprawie projektu nowego uczelnianego statutu. Statutu, zgodnie z którym cała władza ma być skupiona w rękach rektora. To on ma powoływać dziekanów, prodziekanów czy szefów instytutów i katedr. Wykładowcom nie podoba się taki monopol na władzę. …

Katalog nieuczciwych praktyk stosowanych podczas konkursów na stanowiska nauczycieli akademickich

Dobre i złe praktyki w konkursach na stanowiska nauczycieli akademickich

istotnie.pl

Katalog nieuczciwych praktyk stosowanych podczas konkursów na stanowiska nauczycieli akademickich

Za najbardziej nieuczciwe praktyki stosowane podczas konkursów na stanowiska nauczycieli akademickich z pewnością należy uznać:

  • błędnie formułowane ogłoszenia o pracę, np. brak zakresu obowiązków lub wysokości wynagrodzenia, w tym brak jasno zdefiniowanej struktury zatrudnienia w jednostkach naukowych;
  • nadmierne procedury biurokratyczne, w tym wymaganie dołączania do wniosków konkursowych dziesiątek dokumentów dublujących niedające się do końca zweryfikować informacje;
  • zbyt szeroki zakres konkursu oraz brak informacji zwrotnej o przyjęciu zgłoszenia w konkursie;
  • zorientowanie konkursów pod wybraną osobę, z innych przyczyn niż merytoryczne;
  • zatrudnianie ze środków budżetowych osób do konkretnych, istniejących grup badawczych lub pracowni/katedr/instytutów jako ukryta i tymczasowa forma zastąpienia stanowiska asystenta;
  • niewłaściwe obsadzenie komisji konkursowych nierzadko obarczonych konfliktem interesów z osobami startującymi w konkursie;
  • niejasne procedury konkursowe oraz kryteria oceny kandydatów, np. brak protokołów przesłuchań lub odmowa ich udostępniania przez jednostkę, zbyt wysoka waga subiektywnej oceny członków komisji, brak określonych wytycznych;
  • mała mobilność absolwentów uczelni skutkując kontynuowaniem kariery na uczelni macierzystej, co w oczywisty sposób wyłącza bezstronność oceny kandydatów
  • brak należytej promocji ogłoszeń o otwartych konkursach w centralnej bazie (bazaogloszen.nauka.gov.pl)

Nauka w Instytucie „obrońców demokracji”sięga DNA

 Gdy nauka sięga DNA

Sieci

Instytut Biochemii i Biofizyki Polskiej Akademii Nauk stał się oazą „obrońców demokracji”. Dyżurne autorytety opozycji dają tam wykład za wykładem. Nie mają one żadnego związku z biologią molekularną. Są czysto antyrządową histerią. W tle mamy potężne nieprawidłowości finansowe odkryte w tej jednostce przez Najwyższą Izbę Kontroli oraz historię klasycznego resortowego dziecka, jakim jest dyrektor placówki – piszą w najnowszym wydaniu „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło…….

..W artykule zostaje również poruszona kwestia niejasnej sytuacji finansów Instytutu: Opowieść o Instytucie Biochemii i Biofizyki domyka raport Najwyższej Izby Kontroli z lipca br. NIK skontrolowała pięć instytutów PAN pod kątem naruszeń w latach 2014–2017 tzw. ustawy kominowej, ograniczającej zarobki osób kierujących placówkami państwowymi. Największe nieprawidłowości wykryto właśnie w IBB. Ich lista liczy kilkanaście pozycji, a kwota nienależnych wynagrodzeń sięga 1,4 mln zł. To, co bulwersuje najbardziej, to fakt, że dyrektor instytutu otrzymał z tej puli niemal połowę.

Skutki prac nad reformą szkolnictwa wyższego

Dwa lata prac nad reformą szkolnictwa wyższego. Efekt? Wydane miliony złotych, podzielone środowisko i ustawa zupełnie inna od założeń

DGP

Kiedy dwa lata temu Jarosław Gowin zapowiadał napisanie nowoczesnej Konstytucji dla Nauki, która wyniesie polskie szkolnictwo wyższe na poziom międzynarodowy, środowisko akademickie szybko włączyło się w prace i chciało uczestniczyć w wypracowywaniu nowych ram prawnych. Dziś, kiedy ustawa została już podpisana przez prezydenta, nie wszyscy podzielają radość ministra…..

prof. Hubert Izdebski, przewodniczący jednego ze zwycięskich zespołów –  Zdaje się, że żaden z zespołów nie widzi w uchwalonej ustawie prawie nic z tego, co było proponowane. Przynajmniej moje wyobrażenie dotyczące tego, co i jak powinno być zrobione, jest dosyć inne od tego, co można sobie wyczytać z ustawy – mówi…

..Ministerstwo wydało 900 000 zł na sfinansowanie prac zespołów, z których ostatecznie niewiele wyniknęło. Koszty kampanii promocyjnych Konstytucji dla Nauki i Narodowego Kongresu Nauki to ponad 1,1 mln złotych. Organizacja dziewięciu konferencji tematycznych Narodowego Kongresu Nauki w Krakowie oraz wydarzenia, podczas którego dokonano prezentacji konkursowych projektów założeń do ustawy to koszt ponad 4,5 mln zł. Od 6 marca na odpowiedź czeka interpelacja, w której posłowie pytają o dokładne rozliczenie tej kwoty, a od 26 czerwca na odpowiedź czeka interpelacja posłanki Joanny Schmidt, w której zawarto pytania o wszystkie koszty związane z procesem powstawania ustawy.

Carthaginem delendam esse – Robert Kościelny

 Rzecz o deprawacji środowiska akademickiego, pod uwagę rządzących i zamierzających rządzić.

Robert Kościelny

Carthaginem delendam esse

Na jednym z portali trafiłem na informację o patologii w służbach mundurowych. Chodziło mniej więcej o to, że „bramkarze” w jednej z knajp ostro potraktowali posła-pijaczka. I okazało się, że funkcję wykidajłów pełnili, po godzinach, BOR-owcy. Przez pewien czas wszystkie media w Polsce informowały sytych i szczęśliwych obywateli naszego kraju o tym wydarzeniu. Co oczywiście nie może budzić specjalnego zdziwienia. Wiadomo, że w państwie prawa, które powstało na bazie historycznego porozumienia ponad podziałami, czyli III RP, nie ma poważniejszych spraw nad roztrząsanie, który poseł i w jaki sposób łajdaczy się za nasze pieniądze i od kogo bierze później po twarzy.

Były szef BOR stwierdził: „sygnały dotyczące nielegalnego dorabiania funkcjonariuszy BOR czy innych służb mundurowych nie są nowe. Ten proceder trwa od wielu lat. To jest ogromny problem dla służb”.

Ludzie służby

Przypomniały się mi słowa innego, obecnie również byłego, szefa z pozoru jakżeż odmiennej instytucji państwowej – notabene przez służby (SB) współzakładanej – przewodniczącego CK, dotyczące patologii w zawiadywanych przez niego strukturach „niestety, w naszych polskich warunkach – i jest to znane zjawisko – istnieją tendencje wpływania na opinie recenzentów”. Chodzi o recenzentów CK, opiniujących wnioski o przyznawanie stopni naukowych. A polegają ona na tym, że „są telefony, żeby recenzent znalazł haka i napisał negatywną recenzję”. Okazuje się, iż rola słuchawki telefonicznej w polskim systemie awansu naukowego jest olbrzymia, a jej siła perswazji wielka. Z całości wywodu zawartego w rozmowie z przewodniczącym CK zamieszczonej w Sprawach Nauki (8/9 2007), wynika to jednoznacznie.

Co zrobił z wiedzą na temat patologii w służbach mundurowych ich szef? „Gdy docierały do mnie takie wiadomości, wszczynałem czynności zmierzające do weryfikacji tych doniesień. Gdy to się potwierdzało, wyciągane były daleko idące konsekwencje służbowe w stosunku do tych funkcjonariuszy. Takie osoby były karane, odebraniem dodatków, brakiem awansów, czy wręcz wydaleniem ze służby”.

Co zrobił przewodniczący CK? Nic! Tak przynajmniej wynika ze wspomnianego wywiadu, z którego zacytowano wypowiedź ówczesnego szefa CK. A jeżeli ktoś ma inne informacje na ten temat, jeżeli wie, iż profesor pogubił zęby na walce z takim patologiami, o jakich tu mowa, niech się swą wiedzą podzieli. Wówczas chętnie przeproszę pana profesora.

Bazując na wiedzy jaką mam, muszę stwierdzić jedno: już samo zestawienie tych dwu cytatów pokazuje jak zdeprawowane jest środowisko polskich akademików, a zwłaszcza decydentów. Szef służby ochrony rządu reagował, bo wiedział, (pomijając aspekt moralny), że za niewyciąganie konsekwencji i za brak woli walki z patologią muszą go spotkać konsekwencje za niedopatrzenie obowiązków służbowych. A może nawet podpadłby pod oskarżenie o „współudział po fakcie”?

Szef instytucji, którą służby ochrony PZPR i jej interesów w Polsce współtworzyły, nic nie robi. Wie, że jest absolutnie bezkarny. A to, z kolei, sprawia, że w swej niebotycznej pysze, mówi rzeczy tyleż prawdziwe co zupełnie skandaliczne, nie bojąc się konsekwencji. Bo niby co mu kto zrobi? A gdzie etyka i sumienie? O to taktownie nie zapytam.

Bez odpowiedzialności za czyny i słowa

Już siedem lat mija, jak do opinii publicznej przedostała się, z najbardziej wiarygodnego źródła jakie można sobie wyobrazić, wiedza o przestępstwach, jeśli nie w dosłownym to potocznym rozumienia tego słowa, popełnianych w państwowej instytucji, winnej, jak mało która, cieszyć się nieposzlakowaną opinią. I co? I śmo!

Najgorzej, że te wszystkie dziadki, które tyle nasmrodziły w systemie nauki, odpowiadają za jego wady, patologie, wręcz załamanie systemu, cynizm i służalczość ludzi nauki, dziś użalają się na odór czasów współczesnych; na niskiej jakości doktoraty, habilitacje, na profesorów, którym nikt będący przy zdrowych zmysłach nie powinien nadawać stopnia naukowego. Żadnego, nie mówiąc już o „dożywotniej” profesurze. Bo gdzieś znalazłem w sieci i taką opinię starego (a jakże!) akademika. Jedynym, dla nich, pocieszeniem jest to, że zdążyli usadzić na stołkach decydentów ludzi sobie podobnych. Mentalnych dresiarzy.

Jakże pasują tu słowa Pani Redaktor Wandy Zwinogrodzkiej: „Wskutek powojennej wymiany elit środowisko akademickie stopniowo zmieniło się w królestwo oportunizmu, tchórzostwa i szablonowych poglądów. W takim świecie ruch myśli zamiera. Nic dziwnego, że udział polskiej nauki w dorobku światowym jest śladowy, a polskie uczelnie wloką się w ogonie międzynarodowych rankingów. Na gruncie moralnej mizerii trudno o intelektualny urodzaj. Zdeprawowany umysł wikła się w sprzecznościach samousprawiedliwień, umyka przed odpowiedzialnością za słowo. Konformizm przynosi uczonym doraźne korzyści, ale nauce – wymierne straty”.

Z jednym się zgodzić nie mogę. Bo czy kto widział akademickiego decydenta, który się samousprawiedliwiał? Oni nie widzą w sobie winy: robią to co przez całe swoje zakłamane życie – oskarżają innych.

Ten system ma autorów

Środowisko dziennikarzy oburza fakt cenzury stosowanej w polskich mediach. Pani Ewa Stankiewicz, przewodnicząca Solidarnych 2010 , przypominała słusznie, że „Ten system ma swoich autorów”. System nauki ma również swych autorów. Znanych z imienia i nazwiska. Jak już kiedyś pisałem, akurat w tym wypadku, fakt, iż był/jest tak scentralizowany ma swoją dobrą stronę. I że decydenci pełnili swe funkcje najczęściej przez lata, a nawet dziesięciolecia, także ma swój plus. Podobnie jak ich przekonanie o bezkarności. Wiele przewał, zwłaszcza dotyczących śmieciowych recenzji: na plus czy minus, robionych było/jest otwarcie.

Tak więc wystarczy wola polityczna, aby w tej stajni Augiasza zrobić porządek. Od czego należy zacząć? Też już o tym wspominałem – od autorów śmieciowych recenzji oraz ludzi weryfikujących kadry w stanie wojennym. Tu są twarde dowody – pokrzywdzeni przez dresiarzy poprzebieranych za naukowców, mają chyba w domowych archiwach śmieciowe recenzje? A jeżeli nie to winny być w archiwach CK. A jeżeli i tam ich nie ma to wtedy, tym gorzej dla decydentów. Przeczyszczenie powinno być radykalne, bolesne, ale krótkie. Bo inaczej zrobi się z tego biegunka, również legislacyjna. Później pozostanie tylko wietrzenie, po tych, excusez le mot, zafajdańcach. Bez tego, żadnych rzeczywistych zmian nie będzie.

Pytania naiwne (?)

Czy naprawdę tak trudno sobie wyobrazić, że w Polsce może jednak zmienić się coś na lepsze? Że polska nauka może się rozwijać bez tych wszystkich komisji, komitetów, rad, ram, systemów? Tych narośli będących żerowiskiem dla różnych podleców? Bez tych obłudników gomułkowsko-gierkowskiego miotu? I pozostawionych przez nich, niczym pocałunek Almanzora, następców? W najlepszym wypadku, europejskich średniaków, najczęściej jednak przeciętniaków, a czasami, po prostu: miernot. Agresywnych, w dodatku.

Czyżby pomysł, żeby z tymi, którzy krzywdzili, łamali kariery, wyrzucali z pracy za bezdurno, postąpić dokładnie tak jak na to zasłużyli, jakby zrobiono to z nimi w każdym przeciętnie cywilizowanym kraju, miał być snem idioty śnionym nieprzytomnie?

Przypomnijmy co dzielny oficer robił z funkcjonariuszami, którzy dopuszczali się czynów nagannych, a przecież poza tym, mogli to być dobrzy, a nawet bardzo dobrzy, specjaliści w swym fachu: „Takie osoby były karane, odebraniem dodatków, brakiem awansów, czy wręcz wydaleniem ze służby”.

Dla ludzi, którzy stworzyli patologiczny system, są jego beneficjentami i kontynuatorami, nie może być miejsca w środowisku akademickim. Niezależnie ile mają cytowań i gdzie, kogo znają, kogo mają zamiar poznać i gdzie już zdołali się zapisać albo załapać (np. do partii antysystemowej). Bo dla kraju i środowiska naukowego nic z tego nie wynika i wynikać nie będzie. Natomiast ich nieobecność w środowisku, może wzbudzić wiele dobrego.

Tylko, żeby doszło do zmian trzeba politycznej woli, a o nią z kolei trzeba się samemu postarać, bo na posłów antysystemowych liczyć nie można. Zresztą – jacy tam oni antysystemowi! Kto nie wierzy niech wejdzie na stronę sejmu i wyszuka tych „antysystemowych” przedstawicieli narodu, zasiadających w podkomisji ds. nauki i szkolnictwa wyższego. Tam też znajdzie ich wypowiedzi. Jeżeli któraś z nich piętnuje to, o czym jest mowa na stronie NFA to proszę o informację. Choć jestem pewien, że takiej nie otrzymam, bo trudno informować o czymś co nie miało i nie ma miejsca.

Jedni piszą to, drudzy robią tamto, a trzeci myślą owamto

Dziwne to wszystko, bo gdy człowiek zapozna się z tym co publicyści, trzeźwo oceniający stan interesującego nas środowiska, piszą o akademikach i mechanizmach awansu naukowego, to widzi, że tenor tych wypowiedzi nie odbiega od cytowanych wyżej słów Wandy Zwinogrodzkiej. Wielu z nich sympatyzuje z PiS-em, albo wręcz – wywodzi się, z tego środowiska. I co ? I nic. Nic z tego nie wynika. Bo jak przyjdzie co do czego, to mamy wypowiedzi panów posłów z PiS, nieróżniące się niczym od wypowiedzi tych, którzy uważają, że III RP to najlepsze co wydarzyło się nam w ciągu ostatniego tysiąca lat.

Albo mamy program PiS-u, a w nim zapowiedź takich „rewolucyjnych” zmian, jak odejście od systemu bolońskiego, zamiast dwustopniowych studiów, powrót do systemu pięcioletniego. „Bezpłatny” drugi kierunek studiów. No dobrze, ale czy partię antysystemową stać tylko na tyle, żeby tworząc taką górę zarzutów wobec postpeerelowskiej rzeczywistości, zrodzić w rezultacie jedynie mysz? Bo przecież zmiany jakie obiecują w systemie akademickim pisowscy doradcy i eksperci, to w gruncie rzeczy powrót do … Peerelu. Wtedy nie było, ani systemu bolońskiego, ani dwustopniowych studiów. A za drugi kierunek się nie płaciło. Rzeczywiście, jest w czym i kim pokładać nadzieję na lepsze jutro!

Ciekawe czy Prezes o tym wie?

Podczas wystąpienia przed Pałacem Prezydenckim w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej, 10 kwietnia 2011 r. Jarosław Kaczyński powiedział, jaka według niego i jego formacji powinna być Polska:Po pierwsze, musi to być Polska sprawiedliwa. Polska życzliwa, życzliwa jako państwo dla swoich obywateli. Musi zwracać się ku najsłabszym, ku tym, którym źle. Musi potrafić wyciągnąć do nich rękę”.

Ciekawe czy Pan Prezes wie do kogo wyciągają rękę jego posłowie? No i po co? jeden z nich np. po socjał z kasy sejmu. Czyje interesy zdają się tam reprezentować: czy wspólnotę, a zwłaszcza tych „którym źle” czy kolesiów i akademicką sitwę?

 

Przegląd patologii akademickich we wrześniu 2012 roku

Przegląd patologii akademickich we wrześniu 2012 roku

(Józef Wieczorek)

Władze w uczelniach od września obejmują nowi rektorzy. Nowy rektor UJ zdaje sobie sprawę, że uniwersytet to największy w regionie zakład pracy – dla około 60 tysięcy osób , który ma bazę aby robić badania naukowe ‚ na kampusie są nowoczesne laboratoria, żaden z naszych pracowników nie musi wyjeżdżać za granicę, żeby napisać ciekawą pracę… ‚ ( Nowy rektor UJ: przyjazna prostota i najwyższa jakość .Iwona Hajnosz – Gazeta Wyborcza Kraków, 01.09.2012). No to zobaczymy, czy te dobre warunki pracy przełożą się na poprawę pozycji UJ w nauce światowej. Póki co nie jest dobrze i w nauce i w edukacji. Podobno uniwersytet ‚na poważnie bierze oceny studentów kierowane pod adresem wykładowców,’ ale skoro UJ pozbywał się tych wykładowców co przez studentów byli najwyżej oceniani to zawsze istnieje obawa, czy wysokie oceny studentów wykładowcom nie zaszkodzą . Trudno będzie wyjść z zapaści.

Na stronie MNiSW pojawiły się wreszcie informacje o działaniach Zespołu do Spraw Dobrych Praktyk Akademickich ( Zadania Zespołu ds. Dobrych Praktyk Akademickich w pierwszym półroczu –serwis MNiSW 3.09.2012, Półroczne sprawozdanie z działalności Zespołu ds. Dobrych Praktyk Akademickich –serwis MNiSW) ale nie są to działania imponujące i można wątpić czy zespół zlikwiduje, czy chociaż ograniczy niedobre praktyki stosowane w naszym systemie akademickim. Do tej pory Zespół nie wydal opinii w żadnej ze spraw, które do zespołu skierowałem,  więc nie ma pewności czy zespół sam może być wzorem dla stosowania dobrych praktyk akademickich.

Podobno osiągnęliśmy najwyższy poziom na świecie w ‚utytułowieniu’ absolwentów uczelni (Andrysiak: Czy każdy nadaje się do studiowania Andrzej Andrysiak – Dziennik Gazeta Prawna, 5.08.2012). Powinniśmy mądrzeć, niestety jest na odwrót,  no i w nauce ciągniemy się w ogonie Europy ( Naukowy ogon Europy. Piotr Cieśliński – Gazeta Wyborcza, 11.09.2012) . W tym roku Unia Europejska rozdała 536 grantów, ale tylko 1 grant trafił do Polski. Albo UE dyskryminuje polskich naukowców, ale nasi są słabi bo ‚tylko niewielka grupa entuzjastów prowadzi badania na najwyższym poziomie, stara się o granty, ogłasza wyniki na międzynarodowych konferencjach,publikuje w dobrych periodykach. Często bez wsparcia swego instytutu, nierzadko przy akompaniamencie kąśliwych uwag kolegów i dyrekcji .’

Inni upatrują mizerii nauki w Polsce w jej niedofinansowaniu (Skąd się bierze mizeria polskiej nauki? Piotr Cieśliński – Gazeta Wyborcza, 12.09.2012) a prof. Andrzej Kajetan Wróblewski, były rektor Uniwersytetu Warszawskiego podnosi szkodliwe dla nauki skutki reformy szkolnictwa wyższego “Teraz przeżywamy reformę szkolnictwa wyższego. Została ona wprowadzona przy akompaniamencie głośnych fanfar, ale przy sprzeciwie większości naszego środowiska, które uważa ją za nieudaną i w tej formie zbędną. Zapewne przyszli historycy także nazwą ją reformą niesławną, ponieważ skupia się na sprawach drugorzędnych, nie rozwiązuje natomiast naprawdę istotnych problemów polskich uczelni. Utrzymuje ona i utrwala dewaluację i deprecjację szkolnictwa wyższego – a tym jest przecież traktowanie na równych prawach Politechniki Warszawskiej i np. Wyższej Szkoły Pieczenia Ziemniaków W Ognisku – formalnie ich dyplomy mają według prawa jednakową rangę”. Szkoda, że rektorzy nie przygotowali lepszej reformy, a w 2004 roku oddali reformowanie nauki w ręce prezydenta, choć nie-magistra.

Jak najbardziej zasadna jest opinia prof. W. Pluskiewicza (O polskiej nauce-blog prof. W. Pluskiewicza 13.09.2012), że ‚bez kompleksowych, fundamentalnych zmian nic się nie zmieni, ‚

Zdaniem profesora dla przeprowadzenia rzeczywistych zmian trzeba spełnienia paru warunków:

  • ‚Klasa polityczna, jako dysponent środków finansowych musi wreszcie pojąć, że bez nowoczesnej nauki i dobrego poziomu szkolnictwa wyższego nie mamy szans na prawdziwy rozwój cywilizacyjny,
  • Środowiska uniwersyteckie muszą zgodzić się na prawdziwe, nie tylko kosmetyczne zmiany,
  • Musimy przyciągnąć do nauki młodych ludzi, bez których ambicji i zaangażowania nic nie zrobimy,
  • Musimy zapewnić odpowiedni klimat społeczny, tak by taka reforma była do zaakceptowana przez polską opinię publiczną,
  • Na końcu musimy wysupłać na ten cel niemałe środki finansowe i zadbać by były one właściwie wydatkowane. ‚

Zdumiewające jest, że mimo tylu uczelni ‚nie ma fachowych badań nad rozwojem polskiej nauki, nie specjalizuje się w tym żaden ośrodek nauk społecznych. To skąd mamy wiedzieć, czy obecny system się sprawdza? Mamy pojedyncze analizy, często przeprowadzane przez naukowców z innych dziedzin, a potrzeba koherentnego systemu oceny i porównań… ‚( Skąd się bierze mizeria polskiej nauki? Badacze boją się oceny. Nie walczą o pieniądze Rozmawiał Piotr Cieśliński- Gazeta Wyborcza,14.09.2012) .

Prof. Krzysztof Rybiński twierdzi, żeedukacja wyższa pozostała bastionem socjalizmu.. ‚ (Jak wyrugować socjalizm z polskich uczelni?prof. Krzysztof Rybiński|- biznes.pl 14.09.2012) z czym nie można się nie zgodzić. Analizuje jak działa socjalizm nas państwowych uczelniach Ustala się parametry, na przykład liczbę punktów z publikacji naukowych. W odpowiedzi socjalistyczne uczelnie publiczne uczelnie tworzą tony bezwartościowych publikacji, publikując nawzajem w swoich uczelnianych wydawnictwach które nic nie wnoszą i których nikt nie czyta, ale punkty mają i mogą udawać że cel został osiągnięty..podtrzymujemy socjalistyczną fikcję na wyższych uczelniach publicznych, produkujemy makulaturę którą nazywa się badaniami naukowymi. Szkoda lasów. Bo prace naukowe wysokiej jakości publikuje się w prestiżowym międzynarodowych pismach naukowych, albo nie publikuje się wcale, tylko wdraża wyniki i zarabia na tym duże pieniądze….’

I to jest znana, ale niewygodna prawda .Jak najbardziej trafne jest spostrzeżenie ‚Na wielu uczelniach wyższych wiele przedmiotów wstawia się do programu zajęć nie dlatego, że będą potrzebne młodym ludziom, ale dlatego żeby dany profesor miał czego uczyć.’ Tak tak, i są tego skutki – profesorowie mają dożywotnie etaty, a studenci dyplomy, tyle że bez wartości i nie dające wiele szans na pracę po studiach.

Dalej wskazuje, że obecne zasady finansowania uczelni są przyczyną ich degrengolady ‚ Pieniądze idą nie na te uczelnie które mają najlepsze wyniki kształcenia, mierzone sukcesami absolwentów, ale tam gdzie jest najsilniejszy lobbing grup nacisku. I dopóki nie zmienimy zasad finansowania uczelni wyższych, degrengolada będzie postępowała…’

Niestety ten stan może trwać długo bo ‚podjęcie takich decyzji przez rząd i Sejm wymaga odwagi przeciwstawienia się silnemu lobby uczelni publicznych, które bronią swoich przywilejów w jednym z ostatnich bastionów socjalizmu w Polsce. ‚

Fikcją w Polsce są także bezpłatne studia (Czy wprowadzenie powszechnego czesnego poprawiłoby poziom kształcenia?Prof. Stefan Jackowski – biznes.pl 14.09.2012).‚Z przywileju w pełni bezpłatnej nauki korzysta więc zapewne około 25% najpilniejszych studentów ‚ ale ‚Nie widać przełożenia odpłatności za studia na ich jakość – jakości nie wymusza ani rynek, ani system zarządzania sektorem szkolnictwa wyższego.’ a ‚Dalsza komercjalizacja szkolnictwa wyższego niesie w tych warunkach zagrożenie pokusą zwiększania dochodów uczelni przez obniżanie jakości kształcenia.’ 

Natomiast ministerstwo nauki deklaruje wspieranie studentów (Nie ma zgody ministra nauki na łamanie praw studentów serwis MNiSW, 14.09.2012). ‚ Ustawa „Prawo o szkolnictwie wyższym” gwarantuje studentom od 1 stycznia 2012 r. bezpłatne egzaminy dyplomowe, poprawkowe i komisyjne, wpis na kolejny rok i semestr studiów, złożenie pracy dyplomowej, wydanie suplementu do dyplomu i dziennika praktyk. – Niestety zdarzały się przypadki, iż niektóre uczelnie mimo tych zapisów prawnych nadal pobierały od studentów opłaty, zmieniając nazwę tych usług – przyznała minister nauki. Zapewniła, że resort prowadził na ten temat rozmowy z rektorami i wzywał uczelnie do zaniechania niedozwolonych praktyk. ‚ A jeśli nie zaniechają ?

Minister nauki deklaruje walkę z nepotyzmem, ale walka jak na razie nie jest skuteczna. Okazuje się, że córka premiera, przełożonego minister nauki, w ramach promocji jednej z uczelni zostaje na niej wykładowcą, bo okazała się dobrą blogerką. (Córka premiera wykładowcą Janina Blikowska – Rzeczpospolita 16.09.2012, Kasia Tusk wykładowcą na uczelni. Kiedy czas na Dodę Elektrodę? wpolityce.pl 17.09.2012). Inni też dobrze blogują, a nawet mają kwalifikacje i osiągnięcia w nauce, ale wykładowcami nie mogą być. No cóż – nie każdy może być córką premiera.

Andrzej K. Wróblewski, fizyk, były rektor Uniwersytetu Warszewskiego odniósł wrażenie, że ‚poruszając się w obłędnym kręgu wskaźników, procentów, impaktów i rankingów, niemal wszyscy zapomnieli już, jaki jest cel nauki. Warto zatem przypomnieć, że celem nauki jest po pierwsze, poszukiwanie prawdy o otaczającym świecie, inaczej mówiąc odkrywanie nowych, nieznanych przedtem rzeczy, a po drugie, wykorzystywanie tych poznanych już spraw do odkrywania nowych ich zastosowań ‚ ( Nauka w Polsce: Czas wrócić do rozsądku! Andrzej Kajetan Wróblewski, fizyk, były rektor UW – Gazeta Wyborcza. 17.09.2012) . Słuszne uwagi Pana profesora, który był znany jako entuzjasta impaktów . Obecnie argumentuje ‚ O odchodzącym z tego świata uczonym piszemy, wspominając jego osiągnięcia, czyli odkrycia i propozycje zastosowań, podajemy, co konkretnego zrobił, w jakim stopniu jego badania posunęły naprzód naukę. Nikogo nie interesuje, jaki miał wskaźnik cytowań. ‚ Dobrze, że profesor wrócił do rozsądku.

Nauczyciele akademiccy w Polsce są dyskryminowani ze względu na wiek co nie jest zgodne z konstytucją i także z Europejską Kartą Naukowca – I tak ‚z pracy będą musieli odejść mianowani nauczyciele akademiccy zatrudnieni w uczelniach państwowych. Ich stosunek pracy wygaśnie z końcem roku akademickiego, w którym ukończyli 65. rok życia’. ( Nauczyciel akademicki gorszy od urzędnika. Po ukończeniu 65. roku życia straci etat Dziennik Gazeta Prawna 11.09.2012), mimo że od 1 stycznia 2013 roku powszechny wiek emerytalny kobiet i mężczyzn będzie stopniowo wydłużany do 67. roku życia . Jedni się buntują, że wiek jest emerytalny jest wydłużany, inni – jak naukowcy- by chcieli aby tak było, ale tym prawo nie zezwala. Brak konsekwencji, bo i problem jest chyba źle ustawiany, bo chodzi realnie o wydłużanie nie tyle okresu pracy, co odkładanie w czasie świadczeń emerytalnych. Ci którzy mają etaty chcieliby często dalej być na etatach, bo świadczenia emerytalne będą mniejsze.

‚Na prodziekanie wydziału prawa i administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego ciążą dwa zarzuty karne. – Do czasu wyjaśnienia sprawy powinien on zrezygnować z funkcji – twierdzą prawnicze autorytety. Ale uczelnia nie może nic poradzić na jego upór’ .( Podejrzany dziekan prawa

Rzeczpospolita,20.09.2012) .’ Prof. Andrzej Zoll, były Rzecznik Praw Obywatelskich i wykładowca na Uniwersytecie Jagiellońskim, przypomina, że postawienie zarzutu to jeszcze nie skazanie.

A zgodnie z Kartą nauczyciela dopiero osoba skazana za przestępstwa umyślne nie może być wykładowcą akademickim – tłumaczy prof. Zoll.’ Warto przypomnieć , że ten sam profesor jako RPO nie miał żadnych zastrzeżeń do usunięcia w PRL wykładowcy akademickiego z jego (tj. UJ) uniwersytetu po postawieniu fałszywych zarzutów i bez skazania sądowego (Pasja akademicka z Rzecznikiem Praw Obywatelskich w roli Piłata -http://wobjw.wordpress.com/2009/12/30/pasja-akademicka-z-rzecznikiem-praw-obywatelskich-w-roli-pilata/).

Funkcjonowanie w Polsce systemu tytularnego, w którym liczą się głównie najrozmaitsze dyplomy a nie to co człowiek sobą reprezentuje ma swoje skutki – aby być dyplomowanym wszerz, wzdłuż i w poprzek ludzie sobie kupują najrozmaitsze prace. które do tego utytułowienia są potrzebne a producenci tych prac ( czasem już z tytułami) mogą sobie nieźle budżety domowe poprawić .‚…Firm ogłaszających się w sieci oferuje tzw.”pomoc w pisaniu pracy magisterskiej”. Co to oznacza w praktyce? Z jednej strony chwalą się zazwyczaj “kilkuletnim doświadczenie w pisaniu prac” i pełną oryginalnością oferowanych “produktów”. Z drugiej zaznaczają, że praca wykonana w całości przez nich ma być jedynie “wzorem” i że nie biorą konsekwencji za jej niewłaściwe wykorzystani. Oferta obejmuje często sprawdzanie systemem antyplagiatowym. W internecie (za 200-400 złotych) można też nabyć gotowe prace. Niektóre z nich były już wcześniej obronione po kilkanaście razy……Zamówić można nawet doktorat czy habilitację. Firmy współpracują z całymi zespołami specjalistów z różnych dziedzin. To często ludzie zdolni i dobrze wykształceni, którzy po studiach mają problem ze znalezieniem satysfakcjonującej pracy….. ‚(Kup sobie “magisterkę”L. Zielińska – onet.pl 21.09.2012) . Nic się jednak nie zanosi aby obecny system akademicki został zmieniony, aby tworzyli go głównie ludzie uczciwi i na poziomie naukowym. Obecnie system takich często dyskryminuje, spycha na margines, a nawet wyklucza.

Czytamy opinie : ‚..Dziennikarze są jedną z najbardziej zdeprawowanych grup zawodowych w Polsce. Są grupą, która w sposób drastyczny zerwała ze swoją misją, tak istotną dla państwa demokratycznego i społeczeństwa. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich mediów i ich pracowników, ale, z racji przewagi mediów liberalnych i lewicowych dziennikarze jako grupa społeczna jawią się jako siedlisko ogromnych patologii. (Dziennikarze są jedną z najbardziej zdeprawowanych grup zawodowych w Polsce –Stanisław Żaryn -wpolityce.pl 22.09.2012). Ale niemal to samo można napisać o akademickiej grupie zawodowej, kształcącej także dziennikarzy.

Coraz większe bezrobocie wśród absolwentów tzw. szkół wyższych niepokoi ministerstwa. ‚Ministrowie nauki i pracy mają dość tego, że o uczelniach mówi się “fabryki bezrobotnych”, a pracodawcy narzekają, że nie mają rąk do pracy, bo wykształceni absolwenci niewiele umieją….już niedługo co drugi Polak przed trzydziestką będzie miał dyplom magistra – wynika z najnowszego raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).(Uczelnie, szukajcie roboty dla absolwentów! List ministrów nauki i pracy- Katarzyna Pawłowska-Salińska – Gazeta Wyborcza, 24.09.2012) i stąd List Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego i Ministra Pracy i Polityki Społecznej Barbara Kudrycka, Władysław Kosiniak-Kamysz -Gazeta Wyborcza , 23.09.2012, w którym m.in. czytamy:’ W trudnym dla europejskiej gospodarki czasie, wspieranie studentów i absolwentów w ich zawodowych wyborach jest wspólnym zobowiązaniem nauczycieli akademickich i władz uczelni, służb zatrudnienia, pracodawców, władz samorządowych i krajowych. Tylko efektywna współpraca na wszystkich tych poziomach sprawi, że wsparcie dla rozpoczynającej zawodową drogę młodzieży będzie skuteczne. Komisja Europejska w strategii “Europa 2020″, poprawę szans młodych na rynku pracy uznaje za jedno z priorytetowych zadań krajów członkowskich. Rekomenduje działania na rzecz poprawy jakości kształcenia, skuteczniejsze powiązanie uczelni z rynkiem pracy, rozwijanie umiejętności studentów ważnych w pracy zawodowej, wspieranie pierwszych doświadczeń zawodowych czy przyjęcie programów ułatwiających młodzieży wchodzenie na rynek pracy. ….’

Ale czy obecny system edukacji wyższej w Polsce jest w stanie takie działania skutecznie przeprowadzić ?

Skutecznie w tym systemie znajdują się natomiast politycy ( Wykładowca z ulicy Wiejskiej Marek Kozubal, Janina Blikowska -Rzeczpospolita, 23.09.2012) – „Światy polityki i wyższych uczelni coraz częściej się przenikają. Wykładowcy chętniej zajmują się polityką na różnych szczeblach, a i same i uczelnie o takich nauczycieli zabiegają…’ I jakie są tego rezultaty ? Skoro politycy nie mają problemu z bezrobociem i mają pracę także na uczelniach, to chyba nie rozumieją problemów tych,  którzy pracy nie mają, nawet na jednym etacie. Może są też przeciążeni wieloetatową pracą, stąd szwankuje ich praca i w parlamencie i na uczelniach – fabrykach bezrobotnych.

Tyle razy czytaliśmy że nauka, edukacja nie znosi rewolucji a tu –Rewolucja na uczelniach. 12 godzin nauki dziennie (Ada Chojnowska, Gabriela Łazarczyk – Gazeta Wyborcza, 25.09.2012).

‚Krajowe Ramy Kwalifikacji dla Szkolnictwa Wyższego likwidują odgórnie ustalane podstawy programowe. Uczelnie mają skupić się na studencie i uzyskiwanych przez niego kompetencjach. Nowe zasady oznaczają też, że student powinien spędzać….…. 12 godzin dziennie na nauce!

Już od października polskie uczelnie wyższe uczyć będą w nowym systemie (w skrócie KRK), który ma zapewnić porównywalność dyplomów uzyskiwanych w różnych systemach szkolnictwa wyższego w Unii Europejskiej, a także innych krajach, takich jak USA, Australia czy RPA. Tym samym podstawy programowe narzucane odgórnie przez ministerstwo odchodzą do lamusa, a uczelnie uzyskują niemal pełną dowolność w sposobie nauczania i tworzenia nowych kierunków. ‚

Póki co ‚coraz częściej do Europejskiej Fundacji Praw Człowieka napływają prośby osób proszących o pomoc prawną w sprawie nostryfikacji dyplomów uzyskanych w Unii Europejskiej. Często dyplom uzyskany w państwie członkowskim nie jest uznawany za równoważny z jego litewskim odpowiednikiem z powodu przyczyn formalnych, nawet nie uwzględniając różnic w programie nauczania oraz innych istotnych kryteriów. ‚ Właśnie w takiej sytuacji znalazło się kilkoro absolwentów Akademii Podlaskiej z Polski, którzy odbyli studia na kierunku pedagogiki w zakresie opiekuńczo-wychowawczym i zdobyli stopień magistra. Dyplom ich jednak nie został uznany z przyczyn formalnych, nawet bez porównywania programów wykładów. Fundacja uważa, że osoby, które skorzystały z gwarantowanego przez Unię Europejską swobodnego przepływu osób, mają prawo do uzasadnionego uznania dyplomu. ‚ ( Uzyskane dyplomy w Unii Europejskiej – na Litwie bezwartościowe-serwis Europejskiej Fundacji Praw Człowieka, 11 września 2012).

Ciekawe czy po tej rewolucji coś się zmieni.

A jeśli uczelnie nadal będą wystawiać dyplomy bez wartości to czy będą musiały być uznawane poza tymi uczelniami ?

Tymczasem prezentowane są opinie, że Krajowe Ramy Kształcenia to nie jest szansa na podniesienie jakości kształcenia akademickiego, ale symbol jego upadku (Rewolucja na uczelniach czy raczej symbol upadku?-Pracownik naukowy -Gazeta Wyborcza – Kraków, 26.09.2012) – ‚KRK to przede wszystkim tworzenie fikcji. Tym właśnie jest założenie, że student każdego uniwersytetu na świecie osiągnie te same efekty kształcenia i będzie tyle samo czasu pracował na punkt ECTS. Jest to niezgodne z wielowiekową tradycją autonomii uniwersytetów, często burzy unikatowe programy studiów, budowane przez pokolenia w oparciu o doświadczenia dydaktyczne dziesiątków wykładowców, niszczy naturalną różnorodność lokalnych środowisk naukowych.

Fikcją jest przyjęty przez ministerstwo przelicznik tych punktów na godziny pracy przy zadekretowanej minimalnej liczbie punktów, koniecznej do uzyskania na każdym roku studiów. Skutkiem tej fikcji jest wymyślanie do niczego niepotrzebnych przedmiotów albo dopisywanie gigantycznej liczby godzin obowiązkowych konsultacji. Natomiast twierdzenie, że ta fikcja ma cokolwiek poprawić, jest w moim przekonaniu zwykłym oszustwem.’

I jest to opinia,  która winna dać wiele do myślenia, jak i to, że wypowiada ją pracownik nauki, ale anonimowo. Czyżby za wyrażanie takich opinii groziły konsekwencje w pracy akademickiej ? Są już jakieś procedury na okoliczność uciszania takich opinii ?

Nie ma natomiast procedur odbierania tytułów profesorom, którzy zdobyli habilitację poprzez plagiatowanie innych prac. Habilitację można im odebrać, ale tytuł profesora – nie ! ( Były rektor Ryszard Andrzejak stracił habilitację-Tomasz Wysocki- Gazeta Wyborcza Wrocław, 28.09.2012) .’- Unieważnienie habilitacji nie oznacza utraty tytułu profesora. Aby tak się stało, profesor Andrzejak musiałby zostać skazany za przestępstwo pospolite, na przykład, za kradzież – mówi przedstawiciel komisji. ‚ Ciekawe, bo wydawałoby się oczywiste, że plagiat to kradzież, ale widać wykładnia dla profesorów jest inna.

Rektorzy uczelni są zaniepokojeni, że stosowany od dawna ‚chów wsobny’ na uczelniach jest zagrożony i rozpoczynają prace nad stworzeniem mechanizmów pozwalających zatrzymać młodych naukowców na swoich macierzystych j uczelniach . ( Prof. Tukiendorf: “O politechnice ma być głośno”-Rozmawiała Beata Łabutin – Gazeta Wyborcza-Opole,28.09.2012). Niestety reformowane ustawy akademickie nie stworzyły zapisów zabraniających zatrudniania swoich absolwentów na okres 3-5 lat jak to bywa w krajach przodujących w nauce. Rektorzy zrobią wszystko, a może nawet więcej, aby chów wsobny – jedna z przyczyn zapaści nauki w Polsce nadal był kultywowany.

Rozbrajające są antynepotyczne wyznania rektora Politechniki Opolskiej ‚Jestem zdania, że na uczelnie wyższe przyjmowani są naprawdę najlepsi, i to w drodze konkursów, w drodze akceptacji przez rady wydziałów, a czasem geniusz rodzi geniusz, syn dziedziczy dobre geny rodziców i zajmują się tą samą tematyką ‚ . Czyżby rektor nigdy nie słyszał o ustawianych konkursów na konkretnego, często kiepskiego kandydata, dziedziczącego czasem kiepskie geny kiepskich rodziców zatrudnianych na naszych kiepskich uczelniach ?

Marek Wroński w kolejnym tekście na temat nierzetelności naukowej konkluduje ‚ważna jest ciągła prewencja i szerzenie wiedzy o naruszeniach etyki i patologiach naukowych.’ (Co nas nie zabije, to nas wzmocni
. Marek Wroński – Forum Akademickie, 9/2012).

Ta konkluzja pokrywa się z moimi opiniami i działaniami od lat, bo od lat staram się szerzyć wiedzę o naruszeniach etyki i patologiach naukowych i podejmować działania prewencyjne dokumentowane w licznych tekstach, w książkach i na wielu stronach internetowych mając nadzieje, że to nas wzmocni, a nie zabije.  I innych do prowadzenia podobnej/lepszej działalności zachęcam.

Bibliografia

Co nas nie zabije, to nas wzmocni


Marek Wroński – Forum Akademickie, 9/2012

1 września

Nowy rektor UJ: przyjazna prostota i najwyższa jakość

Iwona Hajnosz – Gazeta Wyborcza Kraków, 01.09.2012

3 września

Zadania Zespołu ds. Dobrych Praktyk Akademickich w pierwszym półroczu

Serwis MNiSW 3.09.2012

4 września

Profesor UO uniewinniony, sędzia gromi biegłego

Izabela Żbikowska- Gazeta Wyborcza – Opole, 4.09.2012

5 września

Andrysiak: Czy każdy nadaje się do studiowania

Andrzej Andrysiak – Dziennik Gazeta Prawna, 5.08.2012

7 września

Kolega z PO doradzi rektorowi UWM. “To nie polityka“

Marta Bełza- Gazeta WyborczaOlsztyn,7.09.2012

8 września

Bronisław Wildstein: “Jak długo jeszcze będziesz Katylino nadużywał cierpliwości naszej?”. Jak długo jeszcze. Bronisław Wildstein –wpolityce.pl, 8.09.2012

Rektor UWM bierze na doradcę kolegę z PO.Czy to upolitycznianie uczelni? wpolityce.pl, 8.09.2012

11 września

Naukowy ogon Europy. Piotr Cieśliński – Gazeta Wyborcza, 11.09.2012

Nauczyciel akademicki gorszy od urzędnika. Po ukończeniu 65. roku życia straci etat

Dziennik Gazeta Prawna 11.09.2012

Uzyskane dyplomy w Unii Europejskiej – na Litwie bezwartościowe. serwis Europejskiej Fundacji Praw Człowieka, 11 .10. 2012

12 września

Skąd się bierze mizeria polskiej nauki? Piotr Cieśliński – Gazeta Wyborcza, 12.09.2012

NIK o szpitalach-instytutach badawczych.Serwis NIK 12.09. 2012

13 września

O polskiej nauce. blog prof. W. Pluskiewicza 13.09.2012

14 września

Skąd się bierze mizeria polskiej nauki? Badacze boją się oceny. Nie walczą o pieniądze. Rozmawiał Piotr Cieśliński- Gazeta Wyborcza,14.09.2012

Jak wyrugować socjalizm z polskich uczelni?. prof. Krzysztof Rybiński. biznes.pl ,14.09.2012

Czy wprowadzenie powszechnego czesnego poprawiłoby poziom kształcenia? Prof. Stefan Jackowski –biznes.pl,14.09.2012

Nie ma zgody ministra nauki na łamanie praw studentów . serwis MNiSW, 14.09.2012

16 września

Córka premiera wykładowcą.Janina Blikowska – Rzeczpospolita 16.09.2012

17 września

Unia usunęła normy etyczne z dokumentów. Nasz Dziennik, 17 .09. 2012

Nauka w Polsce: Czas wrócić do rozsądku!.Andrzej Kajetan Wróblewski, fizyk, były rektor UW – Gazeta Wyborcza. 17.09.2012

18 września

Wykładowczyni z UJ skazana za pomówienie wygrała z Polską w Strasburgu.Gazeta Wyborcza, 18.09.2012

20 września

Podejrzany dziekan prawa.Rzeczpospolita,20.09.2012

Dochodzenie w sprawie plagiatów naukowca KUL

Paweł P. Reszka -Gazeta Wyborcza Lublin, 20.09.2012

21 września

Kup sobie “magisterkę”.L. Zielińska – onet.pl 21.09.2012

22 września

Dziennikarze są jedną z najbardziej zdeprawowanych grup zawodowych w Polsce. Stanisław Żaryn -wpolityce.pl 22.09.2012

23 września

List Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego i Ministra Pracy i Polityki Społecznej. Barbara Kudrycka, Władysław Kosiniak-Kamysz -Gazeta Wyborcza, 23.09.2012

Wykładowca z ulicy Wiejskiej. Marek Kozubal, Janina Blikowska -Rzeczpospolita, 23.09.2012

24 września

Uczelnie, szukajcie roboty dla absolwentów! List ministrów nauki i pracy.Katarzyna Pawłowska-Salińska – Gazeta Wyborcza, 24.09.2012

Miliony długów uczelni – rektor rezygnuje, rekrutacja trwa. Gazeta.pl 24.09.2012

25 września

Rewolucja na uczelniach. 12 godzin nauki dziennie. Ada Chojnowska, Gabriela Łazarczyk – Gazeta Wyborcza, 25.09.2012

Spóźniona reakcja Ministerstwa Nauki. “Możliwa likwidacja uczelniGazeta.pl 25.09.2012

26 września

Rewolucja na uczelniach czy raczej symbol upadku? Pracownik naukowy -Gazeta Wyborcza – Kraków, 26.09.2012

28 września

Prof. Tukiendorf: “O politechnice ma być głośno”.Rozmawiała Beata Łabutin – GazetaWyborcza-Opole, 28.09.2012

Były rektor Ryszard Andrzejak stracił habilitację.Tomasz Wysocki – Gazeta Wyborcza Wrocław, 28.09.2012