
Andrzej Hołdys – GazetaWyborcza, 16.05.2012
Harvard, najbogatszy uniwersytet na świecie, poprosił naukowców, aby przestali publikować w renomowanych, lecz płatnych czasopismach naukowych. Drobiazg? Nie, zwiastun rewolucji w nauce, którą niektórzy już nazwali „akademicką wiosną”. W liście do badaczy władze Biblioteki Harwardzkiej wyjaśniają, że nie stać ich na zakup wszystkich czasopism naukowych, jakie ci chcieliby mieć. Ceny periodyków narzucane przez wielkie koncerny wydawnicze rosną bowiem z każdym rokiem. W zeszłym uczelnia wydała na ten cel 3,5 mln dol., a i tak nie była w stanie spełnić wszystkich życzeń. Na Uniwersytecie Harvarda od miesięcy trwa więc ożywiona debata, czy nadal publikować w cieszących się dużą renomą, ale bardzo drogich tradycyjnych czasopismach, czy też dzielić się swoimi odkryciami w dostępnych dla każdego czasopismach elektronicznych. ….
….Coraz bardziej zirytowani badacze twierdzą, że wielkie wydawnictwa pasożytują na nauce, zarabiając na niej krocie. Podwyższa to koszty działalności badawczej, w przypadku uniwersytetów finansowanej głównie z funduszy publicznych. Wysoka cena to również zapora nie do pokonania dla badaczy z biedniejszych uczelni, których nie stać na prenumeratę najlepszych czasopism. W rezultacie – tu padają już najcięższe zarzuty – wielkie wydawnictwa komercyjne hamują rozwój nauki światowej, ponieważ uczestniczą w niej tylko ci, których na to stać, a tymczasem powinni wszyscy, bez względu na zasobność portfela – swojego lub macierzystej instytucji naukowej.
Zalecenie, bo trudno to nazwać decyzją, władz Harvardu to ważny gest poparcia dla niezależnych czasopism elektronicznych. Ten wciąż bardzo żywiołowy ruch zwany „otwartym dostępem” narodził się dekadę temu. Jego celem jest jak najszersze upowszechnienie wyników badań naukowych…
…Skąd biorą się te gigantyczne ceny? Mechanizm jest następujący: miarą jakości naukowca jest dziś głównie liczba publikacji w dobrych czasopismach. A dobre to takie, w którym recenzje piszą najlepsi przedstawiciele dyscypliny, a wydrukowane artykuły są często cytowane przez innych. Nie tylko poszczególni badacze, ale całe uczelnie są rozliczane z publikacji w prestiżowych periodykach. Nic dziwnego więc, że wydawnictwa śmiało windują ich ceny. A uczelnie, oczywiście te, które na to jeszcze stać, płaczą i płacą. …Tymczasem wiele uczelni w USA i Europie (lecz wciąż jeszcze nie w Polsce) wręcz nakazuje swoim badaczom, aby udostępniali wyniki badań prowadzonych za publiczne pieniądze. ….
…rząd brytyjski zapowiedział, że w ciągu dwóch lat wprowadzi prawo nakazujące umieszczanie w internecie wyników wszystkich badań prowadzonych za pieniądze publiczne. Byłby to potężny cios w komercyjne wydawnictwa naukowe. Podobnych kroków domagają się od naszego rządu polscy naukowcy – pod petycją umieszczoną na stronie Otwartymandat.pl podpisało się już ponad 8 tys. osób.
Filed under: Aspekty finansowe, Aspekty prawne, Informacje medialne, Patologie systemowe | Tagged: publikacje | 1 Comment »