Profesorowie biedniejsi od studentów

Polskie uczelnie na skraju zapaści. „Profesor biedniejszy od studenta”

biznes.interia.pl

Sytuacja finansowa polskich uczelni już jest zła, a wkrótce grozi im katastrofa. Naukowcy odchodzą, a bez nich nie będzie innowacji i nowoczesnej gospodarki – ostrzega prof. Stanisław Mazur, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie….

Raport przygotowany przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich jasno pokazuje jak zła jest sytuacja finansowa polskich uczelni. Z pewnością w czasach kryzysu dużo gorzej żyje się wszystkim, jednak dobrze urządzonego społeczeństwa i nowoczesnej gospodarki nie sposób sobie wyobrazić bez dobrze funkcjonujących uczelni – to znaczy dobrze kształcących i prowadzących potrzebne badania naukowe, a zatem i dobrze finansowanych…

Subwencja z budżetu państwa w coraz mniejszym stopniu pokrywa nasze koszty. Warto zapytać na ile poważnie politycy traktują uczelnie jako ważny element rozwoju państwa. Przecież prowadzenie dobrych jakościowo badań pozwala tworzyć innowacyjne rozwiązania, a w efekcie nowoczesne miejsca pracy w konkurencyjnej gospodarce. Ministerstwo Edukacji i Nauki zaprezentowało niedawno „Politykę Naukową Państwa”, które nazywa strategicznym dokumentem. Jest w nim mowa o inwestowaniu w badania, zwiększaniu atrakcyjności kariery naukowej – to wszystko tylko słowa, które nijak mają się do rzeczywistości.

Czytaj więcej na https://biznes.interia.pl/raporty/raport-rozmowy-interii/aktualnosci/news-polskie-uczelnie-na-skraju-zapasci-profesor-biedniejszy-od-s,nId,6228658?fbclid=IwAR3-YNq06cl7n9gZLQhLwMaPgU5fhdnsNdh94Y42kMCwqhV__QbtR9ejvqk#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

Reforma ministra Gowina nie była zła, premiowała tych najlepszych?

Wywiady Głosu. Gorzko o sytuacji nauczycieli akademickich. Prof. Arkadiusz Rojczyk: Grozi nam degradacja

Głos Nauczycielski

Niskie pensje przekładają się np. na problemy z naborem doktorantów. Zostają nam pasjonaci, jak mój doktorant z USA, który był wziętym informatykiem. Zarabiał kilkanaście tysięcy dolarów miesięcznie, a teraz będzie w Polsce pisał doktorat. Fajne i romantyczne podejście, ale ilu ludzi w naszym kraju może sobie na coś takiego pozwolić? Nam grozi odpływ z polskich uczelni młodych naukowców…..

NIK o finansowaniu uczelni publicznych

NIK o finansowaniu uczelni publicznych

nik.gov.pl

Wprowadzone 1 stycznia 2019 nowe zasady finansowania uczelni zapewniły im warunki do prawidłowej realizacji zadań. Jednak projekt polityki naukowej państwa nie został przygotowany przez rząd na czas. Równocześnie uczelnie zostały zobowiązane do tworzenia strategii rozwoju, które najczęściej opracowano na podstawie nieaktualnych przepisów albo w sposób uniemożliwiający ocenę stopnia realizacji przyjętych celów i zadań. Przyznawanie środków subwencją sprawiło, że Minister właściwy do spraw szkolnictwa wyższego nie ma pełnej kontroli nad przeznaczeniem przez uczelnie tych środków. W 2020 r. resort ograniczył też zastosowanie algorytmu projakościowego przy przyznawaniu subwencji, przyjmując minimalny dopuszczalny poziom wysokości subwencji, a następnie dokonując jej zwiększeń zarówno z urzędu, jak i na wniosek.

Nauka w Instytucie „obrońców demokracji”sięga DNA

 Gdy nauka sięga DNA

Sieci

Instytut Biochemii i Biofizyki Polskiej Akademii Nauk stał się oazą „obrońców demokracji”. Dyżurne autorytety opozycji dają tam wykład za wykładem. Nie mają one żadnego związku z biologią molekularną. Są czysto antyrządową histerią. W tle mamy potężne nieprawidłowości finansowe odkryte w tej jednostce przez Najwyższą Izbę Kontroli oraz historię klasycznego resortowego dziecka, jakim jest dyrektor placówki – piszą w najnowszym wydaniu „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło…….

..W artykule zostaje również poruszona kwestia niejasnej sytuacji finansów Instytutu: Opowieść o Instytucie Biochemii i Biofizyki domyka raport Najwyższej Izby Kontroli z lipca br. NIK skontrolowała pięć instytutów PAN pod kątem naruszeń w latach 2014–2017 tzw. ustawy kominowej, ograniczającej zarobki osób kierujących placówkami państwowymi. Największe nieprawidłowości wykryto właśnie w IBB. Ich lista liczy kilkanaście pozycji, a kwota nienależnych wynagrodzeń sięga 1,4 mln zł. To, co bulwersuje najbardziej, to fakt, że dyrektor instytutu otrzymał z tej puli niemal połowę.

Finansowe nieprawidłowości w Polskiej Akademii Nauk.

Finansowe nieprawidłowości w Polskiej Akademii Nauk. Wynagrodzenia naukowców niezgodne z ustawą kominową

nik.gov.pl

Dyrektorzy pięciu skontrolowanych instytutów naukowych Polskiej Akademii Nauk nie stosowali przepisów ustawy kominowej. W latach 2014-2017 wypłacili ponad 2,7 mln zł nienależnych świadczeń i nagród. Skala nieprawidłowości może być jednak znacznie większa. Dane z pozostałych 64 niekontrolowanych instytutów naukowych PAN wskazują na możliwość wypłacenia w tych instytutach w ciągu czterech lat prawie 8 mln zł nienależnych wynagrodzeń. NIK skierowała pięć zawiadomień do właściwych prokuratur oraz pięć do rzecznika dyscypliny finansów publicznych. 

…..Informacje uzyskane przez NIK z pozostałych 64 niekontrolowanych instytutów naukowych PAN potwierdzają, że proces wynagradzania dyrektorów tych jednostek był realizowany w podobny sposób. Wskazuje to na możliwość wypłacenia prawie 8 mln zł nienależnych wynagrodzeń, świadczeń dodatkowych i nagród rocznych w tych instytutach w latach 2014-2017. Kwota ewentualnych nieprawidłowości w tych jednostkach naukowych może ulec zmianie (w tym zwiększeniu), po weryfikacji uposażeń pozostałych osób kierujących tymi jednostkami naukowymi…….Zarobki dyrektorów kontrolowanych instytutów naukowych PAN mocno się różniły. Zasadnicze wynagrodzenie miesięcznych wynosiło od 6,2 tys. zł do 12 tys. zł. W ramach wynagrodzenia miesięcznego przysługiwał dyrektorom dodatek funkcyjny, który również był mocno zróżnicowany (wynosił od 1,8 tys. zł do 12 tys. zł) oraz dodatek za wysługę lat.

Wyrazem kompleksów są  wymogi publikowania w pismach zagranicznych

Prof. Polak: Ciężkie czasy dla polskiej nauki. „Ustawa 2.0 jest efektem kompleksów niższości szeroko zakorzenionych w polskich elitach”

wpolityce.pl

…….Wiadomo, że uczelnie amerykańskie są najlepsze. Wiadomo też jakie pieniądze mają do dyspozycji. Wyliczono, że polski uczelnie w stosunku do poniesionych nakładów prowadzą bardzo efektywną działalność naukową. Więc może zamiast wprowadzać dziwną reformę należałoby po prostu zwiększyć nakłady na naukę. Na razie jednak obniża się znacząco pensje naukowcom poprzez ograniczanie im prawa do potrącania kosztów uzysku w zakresie prac objętych prawami autorskimi

Wyrazem kompleksów są także wymogi publikowania przez humanistów głównie w pismach zagranicznych. Wymogi, które niszcząc regionalistykę godzą w interesy naszej kultury narodowej.

Naukę polską czekają ciężkie czasy. Chyba, że Pan Prezydent…

Wojciech Polak

Szkodliwa hipokryzja

PREKARIUSZE NA UCZELNIACH

krytykapolityczna.pl

Wobec naukowców państwo polskie zachowuje się jak klasyczny Janusz biznesu: żąda od nich „badań na światowym poziomie”, ale chce płacić za nie grosze. Za moment na uprawianie nauki będą mogli sobie pozwolić tylko ci, którzy są bogaci z domu – oraz ci, którzy dorabiają, zamiast robić badania.

W listopadzie zostałem profesorem w Polskiej Akademii Nauk. Moja profesorska pensja wynosi 3300 zł brutto miesięcznie, co przekłada się na 2574 zł spływające co miesiąc na konto.

….Moi koledzy na uniwersytecie zarabiają nieco więcej: według fanpage’u „Apel o podwyżki w szkolnictwie wyższym” jako profesor uczelniany zarabiałbym na uniwersytecie minimum 5275 zł brutto, czyli 3742 na rękę. W PAN pensje są niższe, co można uzasadnić tym, że nie musimy prowadzić dydaktyki. W praktyce jednak jedni i drudzy dostają niewiele.

….Za te pieniądze kierownicy polityki naukowej w Polsce oczekują prowadzenia badań na światowym poziomie – przez co rozumieją np. publikowanie w najlepszych światowych czasopismach w swojej dziedzinie. (Kwestia tego, czym są „badania na światowym poziomie”, jest złożona i zostawmy ją tu na boku; zgódźmy się, że wymaga to czasu, wysiłku i pieniędzy.)

…..

BADAJ MNIEJ, ZAROBISZ WIĘCEJ

Oczywiście nie wszyscy naukowcy w Polsce zarabiają mało. W czerwcu 2017 roku prof. Jan Tadeusz Duda, ojciec prezydenta Andrzeja Dudy opublikował swoje oświadczenie majątkowe. Jego dochody pochodziły z pracy na dwóch etatach – w AGH w Krakowie oraz PWSZ w Tarnowie – oraz emerytury i diety radnego sejmiku wojewódzkiego. Miał też dochody z tytułu praw autorskich. W sumie zarobił 434 tys. złotych rocznie, czyli ok. 36 tys. złotych miesięcznie. „No tak wyszło… Pracuję jako profesor na dwóch uczelniach, mam sporo zajęć, uczestniczę w naukowych grantach, zdecydowałem się pobierać emeryturę. Może i wyszło dużo, ale nadal z żoną jesteśmy ubodzy duchem” – skomentował prof. Jan Duda.

Dochody prof. Dudy byłyby zacne pod każdą szerokością geograficzną, w Polsce sytuują go zapewne w górnym 0,01 proc. najlepiej zarabiających. Wypada złożyć mu gratulacje. Przytaczam jego przykład, ponieważ jest pouczający: można w świecie uniwersyteckim żyć na wysokiej stopie jeśli a) jest się na szczycie hierarchii akademickiej (nawet prowincjonalnej) oraz b) posiada się kilka źródeł dochodu, w tym związanych z pracą społeczną (np. dieta radnego, chociaż w tym wypadku to tylko 28 tys. złotych)…..

…Na ten trend nakłada się absurdalna i szkodliwa hipokryzja naszego państwa – które chętnie mówi, że Polska ma się stać „społeczeństwem opartym na wiedzy”, ale nie jest w stanie pojąć, że za wiedzę na światowym poziomie trzeba zapłacić. Naprawdę zaskakujące nie jest to, że polscy naukowcy nie są w pierwszej światowej lidze. Zaskakujące jest to, że w ogóle coś robią.

Trzeba tak zreformować system, aby lepiej wykorzystywać dostępne środki

Apel Solidarności i ZNP o zwiększenie nakładów na szkolnictwo wyższe

PAP – Nauka w Polsce, 11.04.2012

O zwiększenie finansowania szkolnictwa wyższego i nauki z budżetu państwa oraz o nowelizację ustawy o szkolnictwie wyższym zaapelowali w środę w Krakowie związkowcy z Krajowej Sekcji Nauki NSZZ „S” i Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP. Ich zdaniem to działania niezbędne, jeśli Polska chce dogonić światową czołówkę.

„Koniecznym jest wzrost nakładów na naukę ze środków publicznych i wprowadzenie różnorakich mechanizmów systemowych – ulgi podatkowe, fundusze inwestycyjne – stymulujących finansowanie pozabudżetowe (przez zakłady przemysłowe, firmy itp.) i umożliwiających osiągnięcie w obszarze badań i rozwoju nakładów poziomu przyjętego w strategii Europa 2020 (unijna strategia wzrostu na najbliższe dziesięciolecie – PAP) tj. blisko 2 proc. PKB” – napisano w apelu jaki wystosowała Krajowa Sekcja Nauki NSZZ „Solidarność” oraz Rada Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP do rządu, Sejmu i Senatu RP.

Jego sygnatariusze podkreślają, że nowelizacja ustawy jest konieczna, aby „znieść różnego rodzaju biurokratyczne więzy”. Postulują np. skrócenie formalnej drogi awansu zawodowego nauczycieli akademickich poprzez traktowanie stopnia naukowego doktora jako podstawowego w karierze naukowej.

Przyjęcie apelu było jednym z punktów konferencji naukowej nt. „Nauka i uniwersytet w Polsce Anno Domini 2012”, która odbyła się w środę w Krakowie.

„Młodzi nie garną się do zawodu badacza naukowego ze względu na niekonkurencyjny poziom wynagrodzeń. U źródeł tego jest zamrożenie od 2009 r. kwoty bazowej wynagrodzeń dla pracowników szkolnictwa wyższego i nauki” – powiedział PAP prezes Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP Janusz Rak.

Dodał, że problemem jest też brak stabilizacji zawodowej, krótkie umowy o pracę, umowy „śmieciowe”. „W efekcie wielu widzi swoją szansę za granicą lub w sektorze przedsiębiorstw” – uważa Rak…..

Pod względem całkowitej liczby publikacji za lata 2001–2011 Polska zajmuje 20. miejsce. Wyprzedziły nas niedawno Turcja i Tajwan. Pod względem całkowitej liczby cytowań spadliśmy na 25. miejsce, a lepsze od nas są m.in. Belgia i Izrael” – podał Życzkowski.

Powód takiej niskiej pozycji Polski to zdaniem organizatorów konferencji zbyt małe wydatki na naukę. „Za mało się inwestuje w badania naukowe. Trzeba tak zreformować system, aby lepiej wykorzystywać dostępne środki. Dobrym naukowcom trzeba więcej płacić i więcej od nich wymagać. Wszystkie wyniki badań prowadzonych za pieniądze podatnika muszą być jawne. Trzeba zmienić algorytm dofinansowania uczelni, tak by wymusić mobilność i konkurencyjność naukowców” – mówił Życzkowski.

Likwidowane szkoły wyższe są ofiarą nie tylko niżu demograficznego, ale także dyskryminacji ze strony państwa

Rząd nie płaci, uczelnie znikają

Jolanta Ojczyk , Rzeczpospolita, 24.03.2012

Likwidowane szkoły wyższe są ofiarą nie tylko niżu demograficznego, ale także dyskryminacji ze strony państwa

W 2011 r. cztery uczelnie wystąpiły do resortu nauki z wnioskiem o likwidację, a dwie z powodu braku płynności zmieniły właścicieli – wynika z najnowszych danych ministerstwa. Na tym nie koniec kłopotów szkół wyższych. Blisko 15 z nich zamknęło 20 kierunków z powodu braku kandydatów. W przytłaczającej większości dotyczy to szkół prywatnych.

Główną przyczyną jest niż demograficzny. Ale nie tylko. Chodzi też o ich nierówne traktowanie przez państwo. Od siedmiu lat minister nauki nie wydał rozporządzenia umożliwiającego prywatnym szkołom ubieganie się o dotację z budżetu. Mimo że ma taki obowiązek, jego niedopełnienie jest sprzeczne z konstytucją, traci na tym jakość kształcenia. Kandydaci wybierają uczelnie publiczne, bo tylko tam mogą studiować bez opłat. W efekcie na 950 tys. osób kształcących się na studiach dziennych zaledwie 98 tys. uczy się w szkołach prywatnych….

Warto walczyć z przekonaniem, że przyczyną całego zła w Polsce jest niedostateczne finansowanie

Prof. Dietl: dostajemy 5 razy mniej grantów, niż wydajemy na naukę

Karolina Olszewska, PAP – Nauka w Polsce, 13.03.2012

Polska ma duży potencjał naukowy, ale w stosunku do możliwości nasi uczeni powinni otrzymywać wielokrotnie więcej grantów europejskich. Dostajemy ich pięć razy mniej w stosunku do pieniędzy, jakie wydajemy na naukę – oblicza w rozmowie z PAP prof. Tomasz Dietl z Instytutu Fizyki Polskiej Akademii Nauk i Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, członek Komitetu Sterującego European Research Council (ERC), czyli Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych.

…Jego zdaniem warto walczyć z przekonaniem, że przyczyną całego zła w Polsce jest niedostateczne finansowanie. Owszem, powinno być ono zwiększone, ale to nie jest gwarancja przełomu. Dowodem na to, jest fakt, że strumień pieniędzy europejskich nie spowodował ogromnego jakościowego skoku w wynikach i osiągnięciach badawczych…..

Jego zdaniem w Polsce ciągle jest za mało mechanizmów wymuszających mobilność. Ludzie robią często w tym samym miejscu pracę licencjacką, magisterską, doktorat, habilitację i profesurę. To jest, według rozmówcy PAP, bardzo złe, bo powoduje brak szerokiego intelektualnego zaplecza – skoro ciągle się słyszy to samo, to człowiek się nie rozwija.

„Sytuację trochę ratują wyjazdy na staże za granicę, ale i tak mobilność byłaby dużo lepsza, gdyby była wymuszana przez system. To zresztą zlikwidowałoby fikcyjność konkursów na różne stanowiska naukowe, gdzie – skoro można – przyjmuje się „swojego człowieka”. W tej chwili pojawiły się już pewne ułatwienia dla tych, którzy podejmują pracę gdzieś indziej, niż pracowali wcześniej, ale to powinna być reguła, a nie wyjątek. W wielu miastach Polski, jak Warszawa czy Kraków, mobilność jest realna. Działa tu na tyle dużo instytucji, że można być mobilnym nawet bez konieczności przeprowadzania się” – analizuje profesor.