Najpopularniejsze wpisy w 2011 r. nas stronie ‚etycznej’ NFA

Najpopularniejsze  wpisy w 2011 r. 

 

Plagiat habilitacji w Bydgoszczy More stats 1 213
Regulamin antyplagiatowy dotyczący prac magisterskich – przykład SGGW More stats 1 092
Habilitacja bez ryzyka More stats 887
Kłótnia profesorów na tle etycznym More stats 768
Żadna z uczelni nie zdawała sobie sprawy, że zatrudniała hochszta­plera More stats 707
Sprawa prof. dr. hab. Ryszarda Andrzejaka (rektora Akademii Medycznej we Wrocławiu) pod lupą More stats 537
Informacja More stats 447
Trzeba się bardzo postarać, żeby nie obronić habilitacji More stats 440
Podstawowym celem reformy szkolnictwa wyższego powinna być likwidacja patologii More stats 428
Skąd taki strach wśród pracow­ników? More stats 403

Prof. Kordan, prorektor UWM w Olsztynie – kłamcą lustracyjnym

Prorektor UWM jest kłamcą lustracyjnym

Debata, 30.12. 2011

Sąd Okręgowy w Olsztynie zakazał też profesorowi Kordanowi i prorektorowi Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie sprawowania urzędów publicznych i kandydowania na nie przez 5 lat. Kłamstwo lustracyjne zarzucił mu IPN w Białymstoku …Według Instytutu Pamięci Narodowej w latach 1980-86, jako działacz samorządu studenckiego na ART w Olsztynie Kordan był tajnym współpracownikiem SB. Donosił służbom na kortowskie środowisko naukowe. Współpracę tę kontynuował jako podchorąży w wojsku WSW i posługiwał się pseudonimem ,,Paweł”. Profesor Kordan już na pierwszej rozprawie zaprzeczył, że taka współpraca miała kiedykolwiek miejsce. Twierdził, że jego oświadczenie lustracyjne jest prawdziwe…..„Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem służby bezpieczeństwa. Nigdy nie podpisywałem żadnych dokumentów. Nigdy nie umawiałem się i nie spotykałem z pracownikami SB. Nie przyjmowałem żadnego pseudonimu i nie przekazywałem żadnych informacji” — oświadczył prorektor UWM przed procesem. Sąd nie podtrzymał jego wersji. „Jestem zaskoczony i wstrząśnięty tą informacją – przyznał Józef Górniewicz. – Już w pierwszych dniach stycznia zaproponuję panu Kordanowi pójście na urlop wypoczynkowy i sam przejmę jego obowiązki. Z kolejnymi decyzjami poczekam do uprawomocnienia się tego orzeczenia. Nie przeczuwałem, że takie może być rozstrzygnięcie tej sprawy”- powiedział „Gazecie Wyborczej” rektor UWM prof. Józef Górniewicz.

Baza ogłoszeń o wolnych stanowiskach akademickich

Praca dla naukowców i nauczycieli akademickich

serwis MNiSW

W trosce o wzmacnianie konkurencyjności, otwartości i jawności procesu obsadzania stanowisk w uczelniach, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego prezentuje bazę ogłoszeń o wolnych stanowiskach naukowych, akademickich i w sferze zarządzania nauką.

Ogłoszenia o wolnych stanowiskach pracy na uczelniach:

 

Nowe regulacje mają służyć lepszej ochronie praw studentów

Uczelnie nie będą mogły bezkarnie pobierać opłat od studentów

Dziennik Polski, 30.12.2011

EDUKACJA. Z początkiem roku zaczną obowiązywać przepisy, które określają, za co studenci będą musieli płacić, a jakich opłat uczelniom nie będzie wolno egzekwować.

Jak tłumaczy rzecznik resortu nauki Bartosz Loba, taki katalog opłat już wcześniej istniał, został jednak teraz zmieniony w wyniku innych przepisów. – Jest integralny z katalogiem gwarantowanych bezpłatnych świadczeń. Taki katalog jest związany także z obowiązkową obecnie umową między studentem a uczelnią – zaznacza Bartosz Loba.

Zgodnie z nowymi przepisami od 1 stycznia 2012 roku uczelnie nie będą pobierać opłat za rejestrację na kolejny semestr lub rok, za egzaminy, w tym poprawkowe, komisyjne, dyplomowe, wydanie dziennika praktyk, złożenie i ocenę pracy dyplomowej oraz wydanie suplementu do dyplomu. Nowe regulacje mają służyć lepszej ochronie praw studentów.

Indeks cytowania a indeks plagiatowania prac naukowych

Indeks cytowania a indeks plagiatowania prac naukowych

W środowiska naukowych coraz bardziej rozpowszechniona jest bibliometria, czyli mierzenie cytowalności prac naukowych, która ma wskazywać na wartość pracy naukowej i rzecz jasna naukowców, którzy je napisali. Ma to swoje plusy i minusy, ale chyba te indeksy więcej mówią niż tytuły, nierzadko niezależne od wartości prac ich posiadaczy. 

W środowiskach naukowych coraz bardziej rozpowszechniony jest jednocześnie plagiaryzm, który polega na tym , że w pracach naukowych nie cytuje się prac wcześniejszych, lecz je/ lub ich fragmenty przepisuje ( kopiuje i wkleja). Rzecz jasna, że indeks cytowalności pracy plagiatowanej tym samym nie ulega zwiększeniu. Praca stanowiąca plagiat (lub zawierająca część splagiatowanej pracy) może osiągnąć spory indeks cytowalności a plagiator może otrzymać różne tytuły i stanowiska na podstawie pozytywnej oceny pracy-plagiatu. Natomiast naukowiec plagiatowany jako mniej cytowany może mieć trudności i z uzyskiwaniem tytułów a tym bardziej stanowisk, nawet jak jego praca jest dobra. Siłą rzeczy skoro jest plagiatowana a plagiat pozytywnie oceniany, to praca pierwotna ma zarazem pozytywną ocenę jakkolwiek nie uwidocznioną. 

Tak jakoś jest, że częściej cytowani są potencjalni recenzenci, członkowie komisji grantowych i innych gremiów decydujących o tytułach, stanowiskach, finansach, niż osoby do tych gremiów nienależące. Odnosi się wrażenie, że cytowanie niektórych naukowców ( szczególnie tych co wykrywają nierzetelności innych) wręcz jest jakby niewskazane i to nie ze względu na brak wartości merytorycznej ich prac. Czasem nawet teksty są cenzurowane na okoliczność ich cytowania, ale często inteligentni naukowcy sami unikają niepożądanych w środowisku – naukowców. 

Trzeba wziąć pod uwagę, że skoro niecytowane prace są jednocześnie plagiatowane (choćby w części) przez najwyższych nawet decydentów, to jednak jakąś (nawet wysoką) wartość posiadają. Ale ich wartości nie zmierzy żaden, nawet najlepszy indeks cytowań. Gdyby wprowadzono jednak indeks plagiatowania, to wartość takiej niecytowanej pracy mogłaby być jakoś mierzalna. Praca często plagiatowa (choćby tylko fragmentarycznie) winna być także jawnie doceniana. 

Zatem wydaje się, że wprowadzenie indeksu plagiatowania byłoby krokiem pozytywnym na drodze do sprawiedliwej oceny naukowców i ich formalnej pozycji w niezbyt rzetelnym środowisku akademickim.

Józef Wieczorek

Problemy, jakie napotykają whistleblowerzy

Problemy, jakie napotykają whistleblowerzy  

Z: Tomasz Witkowski:Zakazana psychologia, t. I, Biblioteka Moderatora, Taszów 2009

Problemy, jakie napotykają whistleblowerzy doprowadziły do tego, że coraz częściej w środowisku naukowym mówi się o konieczności wypracowania zasad ochrony osób zgłaszających nieprawidłowości, a niektóre kraje czy instytucje wprowadziły już pewne reguły. W USA, Niemczech i Anglii przyjęto podobne, zdecentralizowane systemy, gdzie rozpatrywanie spraw związanych z nierzetelnością należy do kompetencji instytucji naukowych z instancją odwoławczą i monitorującą na poziomie rządowych agencji finansujących badania. Oczywiście, pozostaje pytanie, na ile komisje działające na uczelniach czy w instytucjach naukowych są merytorycznie przygotowane do prowadzenia tego typu spraw. Co by jednak nie mówić o tych rozwiązaniach i jakby ich nie krytykować, są one lepsze niż stanowisko większości krajów świata, gdzie zakłada się ponadprzeciętną uczciwość naukowców, istnienie samooczyszczającego się mechanizmu w nauce i sprawę ochrony whistleblowerów bagatelizuje się. Nie muszę chyba dodawać, że Polska mieści się w tej ostatniej grupie.

 

Pewną modyfikację systemu amerykańskiego, zwiększającą skuteczność systemu, wprowadzili Niemcy. Ustanowili oni mianowicie instytucję rzecznika (ombudsmana) jako trzeciej strony w postępowaniu. Osoby, które znają przypadki nierzetelnych zachowań naukowych mogą zwracać się do takiego rzecznika z pełnym zaufaniem, prosząc o radę i pomoc. Jeśli rzecznik uzna sprawę za poważną, sam występuje do danej instytucji z wnioskiem o wszczęcie postępowania. W ten sposób whistleblower jest odpowiednio chroniony.

Prawdopodobnie źle pojęta solidarność zawodowa jest nie tylko przyczyną ukrywania wielu nieprawidłowości, ale również odpowiada za ogólny spadek zaufania do nauki i naukowców, który w owych nieprawidłowościach bierze swój początek. Aby podkreślić, jak ważny jest problem ochrony whistleblowerów i pokazać, jak trudne jest to zadanie oddajmy głos raz jeszcze Robertowi Sprague:

Z przypadku Breuninga musimy zapamiętać jeden istotny aspekt sprawy. W przeciwieństwie do większości podobnych zdarzeń, kiedy ja dmuchnąłem w gwizdek, byłem pełnoetatowym profesorem z dożywotnią nominacją na uniwersytecie stanowym ze znaczącym dorobkiem naukowym. Wskazywałem natomiast na nowo zatrudnionego profesora – asystenta bez dożywotniego zatrudnienia na zupełnie innym uniwersytecie. Biorąc pod uwagę wszystkie te istotne czynniki, które powinny mi sprzyjać, z ledwością uzyskałem pozytywny efekt odgwizdując wykroczenie. Zrealizowanie tego zadania nie obyło się bez trwającej kilka lat emocjonalnej traumy (Sprague, 1987), poniesienia osobistych kosztów finansowych, setek godzin czasu (Subcommittee of the Committee on Government Operations, 1988) i osamotnienia zawodowego doprawionego odrobiną otwartego wsparcia ze strony kolegów. Do potencjalnych whistleblowerów, rozważcie poważnie następujące rady:

1. Dokumentujcie tak wiele zdarzeń i faktów, jak tylko jest to w ludzkiej mocy.

2. Szukajcie wsparcia ze strony rodziny i zaufanych przyjaciół w swojej profesji. 3. Bądźcie tak prawdomówni, jak na to pozwala wasza wiedza.

4. Róbcie właściwe rzeczy, pomimo że takie działanie może doprowadzić was do poważnego niebezpieczeństwa98.

Aby potencjalny whistleblower miał do dyspozycji nie tylko owe rady, komisje naukowe w wielu krajach, w tym w Polsce, tworzą kodeksy etyczne, kodeksy dobrych praktyk. Niestety, na razie stanowią one raczej zapis deklaracji, nie ma w nich zapisów o sankcjach, nie ma całej sfery wyko­nawczej. Miejmy nadzieję jednak, że jest to dobry początek na drodze do doskonalenia naukowego systemu kontroli. Postulaty uszczelnienia społecznego systemu wykrywania nadużyć w nauce warto wzmocnić taką oto analogią, przywoływaną przez Grabskiego:

‚Potrzebę istnienia takich kodeksów dobrej praktyki można uzasadnić posługując się przykładem motoryzacji. Gdy samochodów było mało, wystarczyło ogłosić, że kierowca musi zachowywać się ostrożnie i przyzwoicie, zgodnie z ogólnymi zasadami etyki, czy dekalogu. Jednak gdy natężenie ruchu wzrosło, te ogólne zasady przestały wystarczać, w związku z czym pojawiła się konieczność wprowadzenia kodeksu ruchu drogowego, zawierającego precyzyjnie zdefiniowane nakazy i zakazy, procedury niezbędne dla zapewnienia jego skutecz­ności oraz przewidującego sankcje, bo inaczej prawdopodobieństwo wypadków, w tym również z udziałem tych ostrożnych i przyzwoitych, zagroziłaby możliwości ruchu’.

Na koniec tych rozważań poświęćmy chwilę uwagi trzeciemu czynnikowi – etyce naukowców. Cytowana na początku tego podrozdziału Deena Weinstein założyła, że etyka naukowców nie różni się specjalnie od etyki przeciętnych ludzi. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać dość krzywdzące, wszak przyzwyczailiśmy się spostrzegać tych pierwszych jako kapłanów powołanych do służenia prawdzie.

Niestety, rzeczywistość jest prozaiczna. Współczesny naukowiec – psycholog to obecnie zawód, nie powołanie, jak było to jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Nie ma on wiele wspólnego ze stereotypem roztargnionego, potarganego i wychudzonego entuzjasty nauki, dla którego rozwiązywanie zagadek natury stanowi największy sens istnienia, a odnajdywanie odpowiedzi jest najwyższą nagro­dą. Współcześni naukowcy niewiele różnią się od yuppies, którzy w wyścigu szczurów osiągają kolejne etapy na drodze kariery. Szybki, najlepiej błyskotliwy doktorat, artykuły w renomowanych czasopismach, międzynarodowe konferencje, udział w badaniach prowadzonych przez co sławniejszych luminarzy nauki, potem habilitacja, profesura otrzymana w odpowiednio młodym wieku… Do tego dochodzą zwykłe marzenia – dobry samochód, mieszkanie, dom. To najczęstsze cele stawiane przez współczesnych naukowców. Jeżeli te cele można osiągnąć na skróty, tak jak próbowali tego sir Cyril Burt, Stephen Breuning czy Karen Ruggiero, to dlaczego by tego nie spróbować? I próbują…

Założenie Deeny Weinstein o równych standardach etycznych naukowców i przeciętnych ludzi jest, moim zdaniem, nieco zbyt optymistyczne. Choć nie mam całkowitej pewności, to jednak mam podstawy sądzić, że naukowcy dopuszczają się większej liczby nadużyć niż przeciętny człowiek. I to nie tylko dlatego, że poruszają się oni po terenie daleko mniej czujnie strzeżonym niż banki, urzędy skarbo­we, supermarkety i tym podobne miejsca, gdzie przeciętny człowiek mógłby nadużyć dokonać. Tym, co może sprzyjać nadużyciom jest wysoka inteligencja naukowców. Prostą ilustracją tego stwierdzenia mogą być badania przeprowadzone przez Bellę DePaulo, profesora psychologii z Uniwersytetu Wirginijskiego. Wykazały one, że ludzie z wyższym wykształceniem częściej „mijają się z prawdą”. Jak twierdzi uczona, statystycznie biorąc, 20% ludzi dopuszcza się kłam­stwa (zwykle niewinnego) w trakcie 10-minutowej rozmowy. Wśród ludzi z wyższym wykształceniem proporcja ta wynosi 33%. DePaulo próbuje wyjaśniać to zjawisko większym zasobem słów i pewnością siebie ludzi wykształconych. Znaczyłoby to, że inteligencja nie tylko ułatwia nam kłamanie, ale również popycha nas do niego. A jeśli tak, to dlaczego naukowcy mieliby być wyjątkiem? Coś, czego im z pewnością nie zbywa, to właśnie inteligencja.

Oczywiście nie chciałbym tutaj rysować prostoliniowej zależności inteligencja = skłonność do oszustw. Znam mnóstwo ludzi bardzo inteligentnych i krystalicznie uczciwych, podobnie jak znam sporo nierozgarniętych łajdaków. A jednak, kiedy śledzę życiorysy ludzi, takich jak Burt czy Breuning, to nieodmiennie pojawia się przekonanie, że to właśnie pewność siebie, wynikająca z własnej sprawności intelektualnej, popychała ich na drogę oszustwa. Myślę, że nie są oni wyjątkami, że takie pokusy zdarzają się również innym, mniej znanym. Być może nigdy o nich nie usłyszymy, pomimo tego, że odeszli od ścieżki prawdy równie daleko, jak ci, o których było głośno.

Klasyfikacja nadużyć naukowych

Klasyfikacja nadużyć naukowych

w: Tomasz Witkowski, Zakazana psychologia, t. I, Biblioteka Moderatora, Taszów 2009


1. Fabrykowanie danych.

2. Fałszowanie danych („podrasowywanie” lub przerabianie).

3. Plagiat.

4. Nieetyczne postępowanie z ludźmi uczestniczącymi w ba­daniach lub nieetyczne traktowanie zwierząt wykorzysta­nych w badaniach.

5. Nieujawnianie konfliktu interesów.

6. Naruszenie poufnego materiału stanowiącego tajemnicę zawodową.

7. Nierzetelne przypisywanie autorstwa (autorstwo honorowe lub wykluczenie z autorstwa głównego wykonawcy).

8. Niedopełnienie obowiązku zachowywania danych źród­łowych.

9. Niedostateczny nadzór nad produktem badań.

10. Niestaranne rejestrowanie danych.

11. Data-dredging – tendencyjna selekcja i interpretacja da­nych (niewłaściwe szukanie statystycznie istotnych związ­ków/wzorców w ogromnych bazach danych).

12. Nieujawnianie powtórzeń eksperymentów sprzecznych z oczekiwaniami.

13. Wybiórcze raportowanie danych.

14. Powstrzymywanie się przed publikacją.

15. Brak gotowości do dzielenia się danymi i materiałem ba­dawczym.

16. Nieodpowiednie testy statystyczne i procedury badawcze.

17. Niewystarczające lub błędne raportowanie.

18. Zbyteczne publikowanie.

19. Fragmentaryczne publikowanie („ salami- science”).

20. Nieodpowiednie cytowanie.

21. Rozmyślne składanie do druku niestarannych tekstów

Dziennikarstwo to nieustanne szukanie prawdy i pokazywanie jej

Dziennikarz musi mieć kręgosłup

Bogumił Łoziński, Gość Niedzielny, 49/2011,  8.12.2011

O tym, czy w Polsce jest zagrożona wolność słowa i na czym polega rzetelne dziennikarstwo, z Krzysztofem Skowrońskim, prezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, rozmawia Bogumił Łoziński.

..Dziennikarz w demokratycznym świecie powinien być traktowany jako osoba nietykalna. Musimy mieć jednak świadomość, że dziennikarstwo jest zawodem niebezpiecznym i objawy agresji w stosunku do ludzi go wykonujących zawsze występowały, bo poprzez swoją pracę mogą naruszyć czyjeś interesy, zło nazwać złem i narazić się na atak..

..– Dziennikarstwo to mozolne ustalanie faktów i opowieść o nich, nieustanne szukanie prawdy i pokazywanie jej. Podstawowym standardem w naszej pracy jest uczciwość wobec siebie i wobec opinii publicznej. Uczciwość dziennikarska polega na tym, że nie taimy faktów, nawet jeśli są one sprzeczne z naszą hipotezą. Jesteśmy otwarci i gotowi do weryfikowania swoich własnych przekonań, wreszcie musimy być otwarci na ludzi, powinniśmy szanować ich poglądy i odmienność..

…– Jako Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przede wszystkim chcemy przywrócić właściwą treść podstawowym pojęciom, jak prawda, zło, otwartość czy tolerancja. Odzyskując te pojęcia, będziemy mieli narzędzie do opisu świata dziennikarskiego, do jego oceny z punktu widzenia standardów naszego zawodu, wskazywania, co jest dobrem, a co złem, bez politycznego bagażu. Jeśli chcemy, aby media znów zaczęły pokazywać ludziom rzetelny obraz świata, musimy podjąć próbę odejścia od logiki politycznego sporu..

…– Na pewno jest wolność wypowiadania swoich opinii, m.in. dzięki internetowi. Natomiast zagrożona jest swoboda dyskusji w mediach. W Polsce debata publiczna najczęściej sprowadzana jest do zagadnień incydentalnych, marginalnych, wywołujących emocje, a tematy istotne nie są w niej poruszane…

..Dziennikarze muszą mieć po prostu kręgosłupy, mieć świadomość swojego systemu wartości i nie łamać go, nie ulegać politykom, a przede wszystkim nie ustawać w poszukiwaniu prawdy, w rozszerzaniu swojej świadomości. 

Wybrane przypadki oszustw naukowych

Wybrane przypadki oszustw naukowych:

w: Tomasz Witkowski, Zakazana psychologia, t. I, Biblioteka Moderatora, Taszów 2009

Zasady rzetelności naukowej dla studentów

Tropiciel plagiatów na AM: – Uczeni kantują dla sławy

Tomasz Wysocki, Gazeta Wyborcza- Wrocław, 19.12.2011

– Gdyby profesor Andrzejak od razu przyznał się do popełnienia plagiatu i przeprosił, to nadal byłby rektorem – powiedział dr Marek Wroński, badacz oszustw w publikacjach naukowych, podczas poniedziałkowego wykładu na Akademii Medycznej we Wrocławiu…

Doktor Werner Bezwoda, który ogłosił nowatorską metodę leczenia przerzutowego raka sutka, po tym, jak został przyłapany na fałszowaniu wyników badań, przyznał, że zrobił to, bo chciał być sławny. To właśnie chęć bycia sławnym i zarobienia dużych pieniędzy popycha ludzi do oszustwa.

Podczas wykładu podkreślał: – Studenci w trakcie nauki powinni mieć obowiązkowo do zaliczenia wykłady dotyczące zasad rzetelności naukowej. Tak, by byli wiedzieli, co im wolno oraz jakie konsekwencje czekają ich, kiedy dopuszczą się plagiatu lub fabrykowania wyników badań.